Wśród wyzwań wskazywali zmniejszenie liczby cięć cesarskich i zapewnienie większej dostępności znieczulenia.
 
Podczas panelu poświęconego perinatologii, ginekologii i położnictwu konsultant krajowy w dziedzinie ginekologii i położnictwa profesor Stanisław Radowicki poinformował, że śmiertelność okołoporodowa w 2014 roku była w Polsce po raz pierwszy poniżej średniej europejskiej i wyniosła 5,7 promila. Gorsze wyniki mieli w tym czasie Niemcy – 7 promili, Hiszpanie – 8, zaś lepsze – Szwedzi – 4,2 oraz Czesi – 2,8 procent.
 
- Czy satysfakcjonują nas nasze osiągnięcia? Na pewno nie, chcemy mieć lepsze wyniki. To jest możliwe tylko wtedy, kiedy system będzie stale modyfikowany na aktualne potrzeby. Ilość urodzeń martwych świadczy o niedoskonałej opiece ambulatoryjnej, a pamiętajmy, że starzeje się pacjentka, która rodzi. Rodzące kobiety po 40. roku życia stanowią ponad 2 proc. i ta grupa będzie rosła – powiedział profesor Radowicki.
 
Wśród sposobów poprawy jakości opieki nad ciężarną wskazał wprowadzenie nowego modelu karty przebiegu ciąży.
- Pokaże nam, w jaki sposób prowadzić ciążę, zunifikuje postępowanie, będzie też służyła edukacji ciężarnej – mówił.
 
- Nie bójmy się powiedzieć, że Polska ma doskonałe wyniki w ograniczaniu umieralności okołoporodowej – zaznaczył dyrektor Departamentu Świadczeń Opieki Zdrowotnej Narodowego Funduszu Zdrowia Wojciech Zawalski.
 
Zapowiedział też, że w najbliższych tygodniach prawdopodobnie zostanie opublikowane zarządzenie prezesa NFZ, w którym ogłosi program opieki koordynowanej nad kobietą w ciąży fizjologicznej i w okresie połogu. Nad bezpieczeństwem mamy i dziecka ma czuwać zespół złożony z lekarza ginekologa, położnej oraz lekarzy szpitala. W ramach opieki koordynowanej zespół zapewni całość opieki nad matką i dzieckiem od momentu potwierdzenia ciąży do czasu ukończenia przez dziecko pierwszych sześciu tygodni życia.
 
Wśród wyzwań w opiece perinatalnej wskazywano też ograniczenie liczby cięć cesarskich – ich odsetek w ogólnej liczbie porodów w Polsce to ponad 37 procent.

- To problem, z którym się świat nie uporał, my się staramy to zrobić. Mam nadzieję, że komisja powołana przez Ministerstwo Zdrowia wypracuje polską drogę do zahamowania cięć cesarskich, bo w ciągu 15 lat liczba cięć cesarskich wzrosła nam ponad 2 razy. Jest to w jakiś sposób pokłosie tego, co się dzieje na świecie – mówił profesor Radowicki.
 
Prowadzący panel ginekolog profesor Krzysztof Sodowski ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach przytaczał amerykańskie obliczenia, z których wynika, że wzrost cięć cesarskich w tym kraju o 5 procent - z 29 do 34 procent - powoduje wystąpienie około 14 do 32 zgonów matek z powodu cięcia, 5 do 24 tys. powikłań chirurgicznych, 33 tys. przyjęć na oddziały opieki neonatologicznej, 22,2 tys. ponownych hospitalizacji kobiet, co ogólnie wpływa na podwyższenie wydatków na opiekę zdrowotną o 1 mld dolarów.
 
Wśród wciąż szwankujących elementów opieki nad rodzącą wymieniano znieczulenie, choć od lipca 2015 roku NFZ wprowadził refundację porodów znieczulanych zewnątrzoponowo i podpajęczynówkowo. W efekcie ich liczba wzrosła niemal trzykrotnie.
 
- Bardzo długo czekały polskie kobiety, lekarze i szpitale na pewne regulacje prawne – wcześniej bywało różnie z analgezją porodu, odbywało się to w sposób niezorganizowany, nie zawsze legalny i niepowszechny. Stare powiedzenie: w bólach rodzić będziesz, niekoniecznie musi się przekładać na dzisiejsze czasy, pacjentowi należy się ulga w cierpieniu – podkreśliła kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego profesor Hanna Misiołek.
 
Główną barierą w dostępnie do znieczulenia podczas porodu jest – jej zdaniem – brak specjalistycznej kadry. Jak podano podczas panelu, zaledwie 10 procent spośród ponad 40 oddziałów położniczych w województwie śląskim może zapewnić zewnątrzoponowe znieczulenie podczas porodu; tylko 3 dysponują znieczuleniem całodobowo.(pap)