Specjalistka spotkała się z dziennikarzami na konferencji prasowej poświęconej epidemiologii, statystyce i ocenie technologii medycznych. Jednak spotkanie zdominowało zagrożenie wirusem ebola i przygotowanie naszego kraju do sytuacji, kiedy może on zostać zawleczony na terytorium Polski.

Dr Iwona Paradowska-Stankiewicz powiedziała, że pogotowie ratunkowe w naszym kraju jest organizacyjnie przygotowane na wezwanie do pacjentów z wysoką gorączką, którzy wrócili z Afryki lub twierdzą, że mieli kontakt z osoba zarażoną wirusem ebola. Jako przykład podała narzekającego na złe samopoczucie mężczyznę, który 13 października 2014 zgłosił się do szpitala w Sieradzu i twierdził, że w Niemczech zetknął się z pochodzącą z Afryki kobietą, która w jego ocenie mogłaby być była zarażono tym drobnoustrojem.

- Pacjent został natychmiast przewieziony do szpitala zakaźnego w Łodzi. Minionej nocy w laboratorium Narodowym Instytutu Zdrowia Publicznego-Państwowego Zakładu Higieny przebadano pobrane od niego próbki płynów ustrojowych, jednak nie potwierdziło się, że u mężczyzny doszło do zakażenia ebolą – podkreśliła konsultant krajowy.

Czytaj: Łódż: pacjent z podejrzeniem zakażenia wirusem eboli >>>

Według dr Paradowskiej-Stankiewicz, w razie podejrzenia zakażenia gorączką ebola należy zatelefonować pod numer ratunkowy 112 lub 999. Dystrybutorzy zgodnie z instrukcją oceniają, czy faktycznie można podejrzewać, że doszło do takiego zakażenia.
- Kłopot polega na tym, że początkowe objawy nie są typowe dla tego zakażenia, wskazują jedynie na infekcje górnych dróg oddechowych. Trzeba zatem wstępnie stwierdzić, czy można podejrzewać gorączkę krwotoczną – dodaje.

Na gorączkę ebola wskazują temperatura powyżej 38,6 st., silne bóle głowy i brzucha, a także wymioty, biegunka oraz objawy krwotoczne pod rożnymi postaciami.
- Jeśli pacjent zgłasza takie dolegliwości i zapewnia, że wrócił niedawno z Afryki, powinna zostać wysłana po niego specjalna karetka – dodaje. Takie obawy pojawiają się zwykle w ciągu pierwszych 5 dni od zakażenia.

Karetka musi być jednak odpowiednio wyposażona. Jej wnętrze musi być szczelnie wyłożone specjalną folią nieprzepuszczalną, by zapobiec ewentualnemu jej zakażeniu, gdy się potwierdziło, że pacjent jest jednak zakażony ebolą. Wtedy groźne mogą być niemal wszystkie jego wydzieliny, głównie krew. Ratownicy muszą być wyposażeni w specjalne kombinezony, podwójne rękawiczki oraz w gogle lub odpowiednie okulary zasłaniające śluzówki oka, poprzez które wirus również może wniknąć do organizmu człowieka.

Dr Paradowska-Stankiewicz podkreśliła, że z zachowaniem tych procedur postępowano w sierpniu 2014 roku, gdy w Cieszynie po raz pierwszy w naszym kraju karetkę wezwano do pacjenta z podejrzeniem zakażenia ebolą. W jego przypadku również nie potwierdzono infekcji tym wirusem.
- Miejscowy szpital świetnie sobie poradził. Zużyto wtedy osiem kombinezonów, co sugeruje jak duże może być zapotrzebowanie na taki sprzęt. Szpital zakaźny na ulicy Wolskiej w Warszawie dysponuje dwustu takimi kombinezonami – dodaje.

Czytaj: Cieszyn: szpital pochwalony za procedury stosowane w przypadku zagrożenia>>>

Specjalistka przyznała, że nie potwierdzono, że wirusem ebola można zarazić się drogą kropelkowo-powietrzną. Może jednak dojść do zakażenia poprzez śluzówkę oka. Wystarczy, że zakażona osoba kichnie na rękaw, z którym będziemy mieli styczność.

- Pielęgniarka w Hiszpanii prawdopodobnie zaraziła się podczas zdejmowania kombinezonu i dotknęła twarzy misjonarza, którym się zajmowała. Diabeł tkwi w szczegółach – dodała. Takie sytuacje są niebezpieczne, ponieważ wystarczy nawet niewielka liczba tych wirusów, by doszło do zakażenia.

Według dr Paradowskiej-Stankiewicz może się zdarzyć, że do samolotu wsiądzie pasażer, który nie wykazuje jeszcze żadnych objawów zakażenia ebolą, ale podczas lotu pojawi się u niego gorączka. W takiej sytuacji personel powinien takie osoby odizolować od innych pasażerów znajdujących się na pokładzie samolotu.

- Odradzam podróże do Afryki, jeśli nie jest to konieczne – podkreśliła. - Gdy taki wyjazd musi jednak się odbyć, warto sprawdzić, czy w danym rejonie występują zakażenia ebolą - powiedziała konsultant krajowy. Dodała, że ryzyko zakażenia zmniejsza przestrzeganie podstawowych zasad higieny, szczególnie częste mycie rąk.

Do zgonów najczęściej dochodzi w ciągu 6-16 dni od zakażenia. Jeśli po 21 dniach nie pojawiły się żadne objawy, można mieć już pewność, że nie doszło do rozwoju zakażenia albo w ogóle do niego nie doszło.(pap)