Do tej pory strumień pieniędzy na wynagrodzenia szedł z NFZ niezależnie od głównego nurtu, czyli wyceny świadczeń, także bocznym torem. Były to dodatki do wynagrodzeń dla pracowników, których wysokość była różnicowana współczynnikami korygującymi.

Lipcowa reforma spowodowała jednak, że dodatkowego strumienia pieniędzy nie ma. Współczynniki korygujące uśredniono. Jedne szpitale (z niskim współczynnikiem) na tym rozwiązaniu by skorzystały, inne (z wysokim współczynnikiem) – straciły. Wynikające z nich kwoty to rocznie 6 mld złotych – na co wskazuje aneks Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) do raportu w sprawie zmiany sposobu lub poziomu finansowania świadczeń opieki zdrowotnej w związku ze wzrostem najniższego wynagrodzenia.

Czytaj także na Prawo.pl: Wyceny świadczeń wzrosną, ale szpitalom zabraknie pieniędzy na wynagrodzenia>>

Czytaj w LEX: Zmiany w wynagrodzeniach pracowników podmiotów leczniczych od 1 lipca 2022 r. >>>

Kwota ta nie została uwzględniona w wycenie świadczeń, która obowiązuje od 1 lipca i z tego wynikają problemy dyrektorów szpitali, którym brakuje pieniędzy na podwyżki: od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych miesięcznie.  Z aneksu AOTMiT  wynika bowiem, że aby ten dodatkowy strumień uwzględnić w nowych wycenach, to musiałyby one wzrosnąć w sumie o 24,5 mld zł,  a nie o 18,5 mld zł. 

 

Narodowy Fundusz Zdrowia chce dyscyplinować szpitale

Pojedynczy strumień finansowania wynagrodzeń, czyli w wycenie świadczeń, ma według Narodowego Funduszu Zdrowia sprawić, że szpitale będą lepiej zarządzane. Będą motywowane do tego, by wykonywać więcej świadczeń. Dzięki temu mają skrócić się kolejki oczekujących.

- Średni udział strumienia idącego bokiem na wynagrodzenia dla świadczeniodawcy w relacji do wartości świadczeń kontraktu, za który płaci NFZ wynosił 11 proc.  Z tym, że różnice między szpitalami wynoszą od 3 proc. do 40 proc.  Były szpitale, które 40 proc. swojego wynagrodzenia, dodatkowo, oprócz tego co płaciliśmy za świadczenia, otrzymywały z NFZ. Nie były to szpitale najwyższego poziomu referencyjności. To szpitale, które na przykład wykonywały tylko 80 proc. ryczałtu. Szpital, który otrzymywał 30 proc. bocznym torem zamknął dwa oddziały internę i chirurgię dziecięcą, a kwoty na wynagrodzenia cały czas płyną  – mówił Bernard Waśko, zastępca prezesa NFZ ds. medycznych.

Jego zdaniem dyrektorzy szpitali powinni przyjrzeć się wydajności pracy. 350 mln złotych, które szpitale dostaną na pokrycie kosztów wynagrodzeń, które wzrosły z 1 lipca, mają według wiceszefa NFZ dać szpitalom czas na działanie. Zadeklarował jednocześnie, że jeśli jakaś jednostka chce zwiększyć np. planowe operacje i ma takie możliwości, to NFZ taką możliwość da. – Zakupimy takie świadczenia – zadeklarował Bernard Waśko.

 

 

Zgodnie z tym rozwiązaniem od 1 sierpnia podniesiona zostanie jednostka rozliczeniowa w ryczałcie o 3 grosze, a o 2 proc. więcej środków dodatkowo dostaną szpitale I i II poziomu referencyjności. W sumie będzie to 350 mln złotych do końca roku, z czego około 235 mln zł zostanie rozdzielone między wszystkie szpitale.

Szpitale pozostaną nisko pod kreską

- Do Związku Powiatów Polskich spływają pierwsze informacje, z których wynika, że korekty te nie wpłyną na sytuację najmniejszych szpitali. Podwyżka dla wszystkich szpitali sieciowych oznacza, że pieniądze trafią także do szpitali wysokospecjalistycznych, które podwyżki wynagrodzeń są w stanie pokryć dzięki nowej wycenie świadczeń. W przypadku szpitali powiatowych jest to zmiana kosmetyczna i nie rozwiąże ich problemów - mówi Bernadeta Skóbel, ekspertka Związku Powiatów Polskich (ZPP).

Przykładowo, szpital, który ma umowę z NFZ na 21 mln zł rocznie, otrzyma dodatkowe 60 tys. zł. Jednak miesięcznie na wypłatę wynagrodzeń zabraknie mu i tak 200 tys. zł.

 


Problem mają te placówki, które w strukturze zatrudnienia mają więcej umów o pracę niż kontraktów i umów cywilnoprawnych. -  Mówię o szpitalach, które miały niezłe wyniki finansowe w poprzednich latach. Teraz wskazują, że nie będą miały pieniędzy – dodaje Bernadeta Skóbel.

Szpital musi utrzymać standardy zatrudnienia. W takiej sytuacji redukcja zatrudnienia może nie wchodzić w grę. Pozostaje ratowanie się kredytem lub pożyczką od samorządu. Takie działania przełożą się jednak na fatalne wyniki finansowe na koniec roku.

 

Poziom wykonania świadczeń obniżony przez epidemię

Ekspertka ZPP podkreśla też, że argumenty wiceszefa NFZ dotyczące niewypełnienia kontraktów są nietrafione. - Zdecydowana większość szpitali samorządowych, nie tylko powiatowych, pilnowała wykonania kontraktów na poziomie 98-100 proc. Problemy z wykonaniem kontraktów pojawiła się w związku z Covid-19. Wszyscy o tym wiedzą. Niektórym szpitalom trudno było podnieść się po tym, gdy zostały przekształcone w szpitale covidowe. Przepływ pacjentów nie wraca automatycznie, gdy łóżka covidowe są likwidowane – dodaje.

Bernadeta Skóbel zaznacza też, że nie jest właściwe przerzucanie odpowiedzialności na szpitale, w sytuacji, gdy większość procedur realizowanych w podstawowym zakresie jest deficytowa. – Mamy problem systemowy z prawidłową wyceną świadczeń – zaznacza.

Prezes AOTMiT Roman Topór-Mądry zaznacza, że w opracowaniu jest nowa taryfikacja neonatologii, nefrologii a także świadczeń internistycznych, Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych (SOR) i izb przyjęć oraz nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej.

Wiceszef NFZ zaznaczył, że do 8 sierpnia Fundusz podpisał ok. 460 aneksów, czyli z ok. 80 proc. wszystkich szpitali. Natomiast wśród szpitali powiatowych to jedna trzecia.