Już nie tylko przedsiębiorcy walczą z bezprawnymi działaniami władzy. Do tego grona dołączyły właśnie osoby zatrudnione  w ochronie zdrowia. W ich imieniu radca prawny Radosław Górski złożył sześć pozwów przeciwko Skarbowi Państwa o odszkodowanie w wysokości przysługującego im dodatku do wynagrodzenia za listopad 2020 roku.

Jeśli wygramy, pojawią się pozwy od kolejnych pokrzywdzonych. Ich grupa jest liczna. Nie wykluczam też przygotowania pozwu zbiorowego – mówi mec. Radosław Górski. Prawnicy zaś nie mają wątpliwości, że Skarb Państwa powinien zapłacić za bezprawne działanie władzy publicznej.  Pierwsze pozwy opiewają na ok. 60 tys. złotych, licząc z odsetkami.

 

Rząd wstrzymywał publikację, bo bał się skutków finansowych

2 listopada do Kancelarii Prezydenta została skierowana ustawa z 28 października 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem Covid-19, która gwarantowała wszystkim pracownikom ochrony zdrowia zaangażowanym w leczenie chorych na koronowirusa dodatek w wysokości 100 proc. wynagrodzenia. Prezydent podpisał ją dzień później, 3 listopada, ale w Dzienniku Ustaw została opublikowana dopiero 25 dni później - 28 listopada, i zaczęła obowiązywać od niedzieli 29 listopada -  tutaj można sprawdzić przebieg procesu legislacyjnego.  

Dlaczego? Piotr Müller, rzecznik rządu 10 listopada  2020 roku wyjaśniał, że ustawa covidowa w uchwalonym brzmieniu jest efektem pomyłki w głosowaniach i jej wejście w życie oznaczałoby wypłacenie dodatkowych wynagrodzeń praktycznie wszystkim lekarzom. Z kolei Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS, 18 listopada mówił, że nowelizacja zostanie opublikowana, ale równocześnie z przyjęciem jej zmiany, która naprawia błąd popełniony podczas głosowań. - Ustawa w obecnym kształcie powstała "w wyniku błędu", który posłowie PiS mogli naprawić natychmiast, domagając się reasumpcji głosowania, do czego jednak nie doszło. Wobec tego postępujemy, jak postępujemy, ale zgodnie z przepisami – zapewniał szef klubu PiS. Tyle, że zdaniem prawników takie działanie było bezprawne.

Sprawdź w LEX: Czy pracownikom w punkcie pobrań typu drive-thru przysługuje tzw. dodatek covidowy? >

Za bezprawne działania władzy publicznej odpowiada Skarb Państwa

Zgodnie z art. 3 ustawy o ogłaszaniu aktów normatywnych prezes Rady Ministrów ma prawny obowiązek niezwłocznego ogłaszania aktów normatywnych. - Brak wypełnienia tego obowiązku jest równoznaczny z zaniechaniem o charakterze bezprawnym. Zachowanie władz polegające na braku niezwłocznej publikacji ustawy oznacza spełnienie pierwszej z przesłanek odpowiedzialności odszkodowawczej Skarbu Państwa – ocenia mec. Górski. Art. 417 kodeksu cywilnego mówi bowiem, że  za szkodę wyrządzoną przez niezgodne z prawem działanie lub zaniechanie przy wykonywaniu władzy publicznej ponosi odpowiedzialność Skarb Państwa. 

Czytaj w LEX: Odpowiedzialność Skarbu Państwa za szkody w trakcie pandemii >

- Obowiązkiem państwa było niezwłoczne opublikowanie ustawy po to, aby w jeszcze w listopadzie wypłacić dodatki wszystkim uprawnionym – mówi Radosław Górski. - Nie było podstaw prawnych do wstrzymania publikacji podpisanej przez prezydenta ustawy. Politycy nie mogą pozbawić obywateli praw wynikających z uchwalonych ustaw poprzez wstrzymanie ich publikacji. Tymczasem poprzez bezprawne wstrzymanie publikacji władza uniemożliwiła wypłatę dodatku do wynagrodzenia licznej grupie pracowników ochrony zdrowia zaangażowanych w leczenie chorych na Covid-19 – mówi mec. Radosław Górski.  I zaznacza, że wysokość odszkodowania odpowiada wynagrodzeniu brutto za listopad 2020 roku. W przypadku pielęgniarek to znaczące sumy, przeciętnie 7-8 tysięcy złotych. Gdyby pozwy złożyli lekarze, mogłyby być jeszcze wyższe. – Te pieniądze im się należą i mogą o nie zawalczyć przed sądem. Jeśli wyroki będą po naszej myśli, to będzie to duże wydarzenie – mówi z przekonaniem. Prawnicy, ale też Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, przyznają rację mec. Górskiemu.

Czytaj w LEX: „Pozwy zbiorowe” jako odpowiedź na czasy „niedyspozycji” wymiaru sprawiedliwości w czasach epidemii koronawirusa >

Władza publiczna naruszyła przepisy

O tym, że mec. Górski ma rację przekonana jest prof. Ewa Łętowska. – Jeżeli ktoś wstrzymał puszczenie w ruch tego, co powinno zostać przesłane do publiczności, to dopuścił się deliktu, i to konstytucyjnego. Dlatego wedle mojej wiedzy uniwersyteckiej jest szansa na wygraną  – mówi prof. Łętowska. I ma nadzieję, że sądy podzielą taki pogląd.

Z argumentacją mec. Górskiego zgadza się też prof. Michał Romanowski, adwokat i wspólnik w kancelarii Romanowscy i Wspólnicy. - Taki pozew ma szansę na wygraną w sądzie. Manipulowanie terminem publikacji to ewidentne naruszenie trójpodziału władzy. Nie może być bowiem tak, że Rządowe Centrum Legislacji, czy premier decyduje o tym, kiedy opublikować akt prawny. Oni są tylko publikatorem, pełnią rolę czysto techniczną, a wstrzymując publikację wkroczyli w rolę władzy ustawodawczej. A kontrolowanie władzy ustawodawczej jest równie groźne jak sądowniczej - mówi prof. Romanowski.

Sprawdź w LEX: Czy otrzymanie dodatku covidowego od szpitala przez pielęgniarkę wykluczy ją z możliwości opodatkowania przychodów karta podatkową?  >

Co więcej jego zdaniem powinno zostać złożone zawiadomienie do prokuratury, bo doszło też do nadużycia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego (art. 231 kodeksu karnego). - Prawo czasami drzemie, ale jak widać nigdy nie umiera. Pokazują to sprawy Igora Tulei, Pawła Juszczyszyna, Adama Bodnara, a pozwy pielęgniarek są kolejnym tego przykładem. Rządy ludzi zdominowały rządy prawa. Jeśli władza decyduje, kiedy publikować ustawy, to nie mamy rządów prawa, tylko właśnie rządy ludzi. To jest nie mniej szkodliwe niż kontrolowanie sądów – podkreśla prof. Romanowski. I zaznacza, że jeśli parlament uchwalił błędny przepis i chce go skorygować, to musi uchwalić kolejną ustawę, ale bez wstrzymywania publikacji tej z błędem. Jeśli sądy przyznają rację pielęgniarkom, za ich przykładem mogą pójść kolejni pracownicy ochrony zdrowia. 

Sprawdź w LEX: Czy pielęgniarce zatrudnionej w szpitalu I poziomu zabezpieczenia przysługuje tzw. dodatek covidowy?  >

Inni pójdą za przykładem pielęgniarek

- Jako człowiekowi i obywatelowi nie podoba mi się sytuacja, gdy musimy się szamotać, tarmosić, sądzić. Jednak jak pielęgniarki wygrają, to pewnie pójdą za nimi następne osoby – przyznaje przewodniczący Bukiel. - My też używamy narzędzia sądowego, bo jesteśmy do tego zmuszani. Tu rząd celowo opóźniał przez miesiąc publikację, rujnował państwo prawa, bo zyskał większą władzę niż parlament. Gdyby ustawa została opublikowana, to wszyscy pracownicy ochrony zdrowia powinni dostać podwójna pensje za miesiąc listopad– podkreśla Bukiel.

Jego zdaniem postępowanie jednak będzie miało bardziej symboliczny niż praktyczny charakter. Dlaczego? Co prawda za sprawą kolejnej nowelizacji mocno zawężono krąg uprawnionych do dodatku covidowego do osób wykonujących zawody medyczne skierowanych do pracy przy zwalczaniu epidemii przez wojewodę, ale 1 listopada Adam Niedzielski, minister zdrowia, w poleceniu wydanym NFZ rozszerzył ten krąg. Dodał do niego zatrudnionych w szpitalach II i III poziomu zabezpieczenia „covidowego”. Zatem część pominiętych przez nowelizację, otrzymało dodatki.

Czytaj w LEX: Pandemia COVID-19 a dostęp do prawa. Polska na tle wyników badania międzynarodowego >

Mec. Radosław Górski zapewnia jednak, że do jego kancelarii zgłasza się bardzo dużo pracowników, którzy choć nie pracują w szpitalach covidowych, to zajmują się pacjentami z koronawirusem. – I te osoby są zainteresowane pozwaniem Skarbu Państwa. Czekają tylko na pierwsze decyzje sądu. Jeśli będą pozytywne, pójdą za przykładem pielęgniarek, bo państwo podzieliło pracowników ochrony zdrowia na tych, którym postanowiono wypłacać dodatkowe wynagrodzenie za pracę w szczególnych warunkach oraz tych, którzy pomimo wykonywania takiej samej, zagrażającej ich zdrowiu i życiu pracy, zostali pozbawieni tego dodatku  – kwituje mec. Górski. 

Sprawdź w LEX: