Sprzeciw wobec takiej interpretacji przez resort zdrowia zapisów programów lekowych wyraziło Polskie Towarzystwo Reumatologiczne w stanowisku z 25 marca 2015, jak i Stowarzyszenie „3majmy się razem” w stanowisku z 30 marca 2015. Obydwie organizacje podkreślają, że odbije się to negatywnie na zdrowiu pacjentów.

- Wielu chorych zostanie przez to bez skutecznej terapii, czeka ich przewlekły ból i szybka niepełnosprawność – podkreśliła Monika Zientek, prezes Stowarzyszenia „3majmy się razem”, które zrzesza młodych pacjentów z zapalnymi chorobami tkanki łącznej.

Zientek wyjaśniła, że problem z ograniczeniem dostępu do terapii biologicznej dla chorych na RZS ma związek z listem, jaki Ministerstwo Zdrowia (a dokładnie Departament Polityki Lekowej i Farmacji MZ) przesłało 13 marca 2015 roku do wojewódzkich oddziałów Narodowego Funduszu Zdrowia oraz przewodniczącej Zespołu Koordynującego ds. Leczenia Biologicznego w Chorobach Reumatycznych. Zawarto w nim informację, że chorzy na RZS o przebiegu agresywnym - leczeni biologicznie w ramach programu lekowego o symbolu B.45 - nie mogą być następnie leczeni żadnym z leków biologicznych dostępnych w ramach drugiego programu lekowego - o symbolu B.33.

Czytaj: NFZ: projekt zmian zarządzenia w sprawie programów lekowych >>>

Obecna na czwartkowej konferencji profesor Brygida Kwiatkowska z Instytutu Reumatologii w Warszawie powiedziała, że w jeszcze większym stopniu ograniczy to możliwości leczenia chorych na RZS w Polsce, które i tak wyraźnie odbiegają od wytycznych Europejskiej Ligii Przeciw Reumatyzmowi (EULAR).

- Im więcej lekarze mają leków do dyspozycji, tym łatwiej im dobrać skuteczną terapię. Tymczasem, zgodnie z najnowszą interpretacją resortu zdrowia chory na RZS, u którego pojawią się objawy niepożądane na leku dostępnym w ramach jednego programu lekowego, lub u którego lek ten nie zadziała, nie będzie mógł otrzymać terapii dostępnej w ramach drugiego programu – zaznaczyła profesor Kwiatkowska.

Zdaniem Zientek w praktyce oznacza to, że u niektórych chorych możliwość terapii biologicznej może zakończyć się po zastosowaniu jednego leku biologicznego.

Profesor Kwiatkowska zaznaczyła, że obecnie w Polsce dostęp do leczenia biologicznego ma 2 procent pacjentów z RZS, podczas gdy średnia w krajach UE wynosi 11 procent. Ponadto terapia biologiczna jest włączana zbyt późno – z badania przeprowadzonego na zlecenie Stowarzyszenia „3majmy się razem” wynika, że średnio po 14 latach choroby. W rezultacie aż 65 procent chorych na RZS przyznaje, że ból jest dla nich największym życiowym problemem, a 35 procent cierpi z powodu bólu nieustannie.

Dr Marcin Stajszczyk z Polskiego Towarzystwa Reumatologicznego przypomniał, że najnowsze stanowisko ograniczające pacjentom dostęp do terapii jest sprzeczne ze stanowiskiem resortu z grudnia 2012 roku. Resort uznał w nim, że pacjenci leczeni w ramach programu lekowego B.33 mogą mieć kontynuowaną terapię w ramach programu B.45 i odwrotnie.

Na pytanie o uzasadnienie nowej interpretacji zapisów programów lekowych w reumatologii przez Ministerstwo rzecznik resortu Krzysztof Bąk poinformował, że ma to związek ze zmianą kształtu programu B.45 od 1 stycznia 2015 roku. Zmianie uległy kryteria kwalifikacji pacjentów do terapii.
- Nie wydaje się więc właściwe traktowanie zapisów programów opisanych w załącznikach B.33 i B.45 jako jednego wspólnego programu lekowego – wyjaśnił.

Bąk zaznaczył, że każdy program lekowy stanowi zamkniętą całość i „nie wydaje się możliwe, aby terapia jednego pacjenta mogła być prowadzona wymiennie w ramach dwóch różnych programów lekowych”.

 

- Jeśli Ministerstwo uznaje, iż każdy program stanowi zamkniętą całość, to tym bardziej brak jest uzasadnienia dla ograniczania leczenia chorych w obu programach. Po zakończeniu terapii w jednym programie pacjent powinien zostać zakwalifikowany do drugiego programu, jeśli spełnia jego kryteria – skomentował odpowiedź resortu dr Stajszczyk. Podkreślił, że kryteria programu B.33 nie zakazują kwalifikacji do niego po wcześniejszym leczeniu w programie B.45. Zwrócił też uwagę, że stanowisko resortu i odpowiedź rzecznika są niespójne – zakazuje się bowiem przenoszenia pacjentów między programami tylko w jedną stronę (tzn. z B.45 do B.33), ale w drugą stronę jest to dopuszczalne.

Podczas konferencji adwokat Paulina Kieszkowska-Knapik z kancelarii prawnej „Kieszkowska Rutkowska Kolasiński” oceniła, że interpretacja Ministerstwa jest niezgodna z prawem. Przypomniała, że terapie dostępne w ramach programów lekowych są świadczeniami gwarantowanymi dla pacjentów.
- Dlatego nie ma możliwości zmiany ich brzmienia w inny sposób niż w trybie Kodeksu postępowania administracyjnego. Na pewno nie można tego robić w trybie listów rozsyłanych do NFZ. Jesteśmy państwem prawa i takie zmiany powinny być wprowadzane zgodnie z prawem, zwłaszcza gdy chodzi o zdrowie i życie ludzi – dodała.

Jak mówiła, interpretacje zapisu programów lekowych nie mogą zmieniać zakresu dostępności do terapii i powinny być zawsze zgodne z celem ustawy, jakim jest zapewnienie ubezpieczonym farmakoterapii.

Zdaniem Kieszkowskiej-Knapik pacjenci z RZS, którym odmówi się dostępu do terapii na podstawie najnowszej interpretacji resortu zdrowia, mogą nadal domagać się leczenia zgodnego z brzmieniem programów, bo "to one, a nie interpretacja MZ wiążą prawnie”.

Pacjenci, którzy stracą należne im leczenie, mogą zakładać sprawy odszkodowawcze przeciwko państwu polskiemu; jest to bowiem ograniczenie koszyka świadczeń gwarantowanych w trybie pozaustawowym - zaznaczyła adwokat. (pap)