- W zaawansowanym stadium choroby pacjenci odczuwają tak duże duszności, że nie są nawet w stanie wyjść samodzielnie z domu, a jeśli nadal nie jest ona leczona, zostają przykuci do łóżka. Wielu jest zdanych na pomoc innych i żyje w samotności – podkreślił specjalista.
W Polsce ocenia się, że na POChP cierpi co najmniej około 2 mln Polaków, spośród których jest ona wykryta jedynie u około 400-500 tys. pacjentów, czyli zaledwie u co czwartego. Według profesor Ryszardy Chazan z katedry i kliniki chorób wewnętrznych, pneumonologii i alergologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, u 70 procent pacjentów schorzenie to jest jeszcze w stadium łagodnym lub umiarkowanym.
- Pacjenci ci mają największe szanse na skuteczne leczenie, które może jedynie zatrzymać postęp choroby, bo nie można jej wyleczyć. Zatem im później zostanie ona wykryta, tym trudniejszybędzie stan chorego i gorsze będą rokowania – dodała specjalistka. Źle wróży każde zaostrzenie choroby, powodujące upośledzenie przepływu powietrza w drogach oddechowych. Trzy zaostrzenia w jednym roku zwiększają ryzyko zgonu aż czterokrotnie.
Dr Dąbrowiecki podkreślił, że choremu na POChP wydaje się, że spadek wydolności fizycznej związany jest ze starzeniem się lub z innymi schorzeniami, na przykład z niewydolnością serca. Błędnie oceniają nawet swój stan zdrowia, 40 procent osób z ciężką dusznością sądzi, że jest ona jedynie lekka lub co najwyżej umiarkowana.
- Ta choroba pacjenta w końcu zniszczy, jeśli nie zostanie w porę wykryta i nie będzie odpowiednio leczona; ocenia się, że skraca ona życie chorego o 10-15 lat - dodaje.
Pulmonolodzy zachęcają do poddawania się badaniom spirometrycznym pozwalającym ocenić wydolność oddechową.
- To proste i tanie badanie, bardzo skuteczne w wykrywaniu POChP – przekonywała dr Małgorzata Czajkowska-Malinowska z Kujawsko-Pomorskiego Centrum Pulmonologii w Bydgoszczy. Badania to wykonuje nawet część lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej. Wielu chorych przekonuje ono do tego, żeby się leczyć, a część z nich postanawia również zerwać z paleniem tytoniu.
Dr Dąbrowiecki przyznaje, że zerwanie z tym nałogiem jest bardzo trudne, wielu palaczy ma nawet dziesięć prób rzucenia palenia zanim uda się im tego dokonać.
- Trzeba im w tym pomóc, niestety, często nie mają gdzie się zwrócić o poradę, Narodowy Fundusz Zdrowia finansuje jedynie pięć poradni antynikotynowych – dodał.
Przewlekła obturacyjna choroba płuc jest chorobą przewlekłą i wymaga długotrwałego zażywania leków, do końca życia. Chorzy, którzy się leczą, nie zawsze jednak przestrzegają zaleceń terapeutycznych. Według profesor Kariny Jahnz-Różyk z Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, po 3 latach odpowiednie leczenie wziewne (przy użyciu zawierających leki inhalatorów) nadal stosuje jedynie 21 procent pacjentów, a 39 procent chorych całkowicie zaprzestaje tego rodzaju terapii, pozostali zmieniają leczenie.(pap)






