Więcej formalności dla inwestycji proekologicznych. Gminy uwzględnią w planach strefy ochronne. Branża musi się dostosować do nowych wymogów.

14 września członkowie Ogólnopolskiego Komitetu Obrony Mieszkańców przed Wiatrakami protestowali przed Kancelarią Premiera. Według nich wiatraki stawia się nierzadko zbyt blisko domów, są one szkodliwe dla zdrowia i niszczą przyrodę. 25 września wchodzi w życie ustawa nowelizująca z 6 sierpnia 2010 r. dwie ustawy: o gospodarce nieruchomościami oraz o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym (Dz. U. Nr 155, poz. 1043). Wprowadza ona zmiany w tym zakresie. Nie są one jednak wystarczające. Autorem nowelizacji jest sejmowa komisja „Przyjazne państwo”.

– Zgodnie z jej zapisem jeśli gminy dojdą do wniosku, że chcą mieć na swoim terenie wiatraki lub małe elektrownie wodne o mocy przekraczającej 100 kW, będą miały obowiązek wyznaczyć w miejscowym planie granice terenów przeznaczonych pod ich budowę, a także granice stref ochronnych. Nie będą mogły więc stać za blisko zabudowań. Podobnie będzie w wypadku studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy. Obecnie zdarza się, że gdy do gminy przychodzi inwestor i informuje, że chce wybudować elektrownię wiatrową, rada gminy uchwala zmianę planu, pozwalając na stawianie wiatraków na terenie całej wsi. Potem okazuje się, że nie wyznaczyła żadnych stref ani nie zrobiła żadnych badań. Pojawiają się więc konflikty. Zdaniem niektórych ekspertów nowela niewiele zmieni. Potrzebna jest nowa ustawa o odnawialnych źródłach energii, w tym farmach wiatrowych – twierdzą. Uważają, że mogłaby się ona opierać na doświadczeniu innych państw UE, gdzie wiatraki stawia się w określonej odległości od domów, w specjalnych strefach. Uproszczone powinny zostać też formalności. Stawianie pojedynczych wiatraków powinno wymagać zgłoszenia zamiaru budowy, a tworzenie dużych farm – pozwolenia na budowę. W tej chwili wszystkie takie inwestycje wymagają pozwolenia.

Opracowanie: Anna Dudrewicz
Źródło: Rzeczpospolita, 24 września 2010 r.