W komentarzu do konsultacji projektu  napisali, że "zarówno ich przebieg, jak i podsumowanie dokonane przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji, są kolejnym wyrazem ignorowania przez MAC faktów i argumentów przeciwników projektu oraz rażącego łamania zasad obowiązujących w społeczeństwie obywatelskim".


Minister cyfryzacji Michał Boni powiedział, że nie zgadza się z zarzutami protestujących. "Ministerstwo ma prawo przedstawić projekt, a ocenić, czy zasady konsultacji społecznych zostały złamane, czy nie, można dopiero po zakończeniu całego projektu" - zaznaczył minister. Jak podkreślił, faza konsultacji ciągle trwa.
 

W nawiązaniu do hasła obywatelskiego protestu "STOP likwidacji bibliotek" Boni powiedział, że "nikt nigdy nie proponował likwidacji bibliotek szkolnych". "Jak ktoś chce budować na stereotypie swoją siłę, to rozumiem, ale myślę, że powinniśmy rozmawiać językiem prawdy" - podkreślił.


Minister zaznaczył, że szanuje argumenty strony społecznej, o czym świadczy zmiana jednego z zapisów projektu uwzględniająca postulaty strony społecznej. "Mało który resort już w trakcie konsultacji dostosowuje się do głosów" - powiedział.


W przygotowanym przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji projekcie założeń ustawy - przesłanym w styczniu do konsultacji - znajdował się zapis brzmiący: "Stworzenie możliwości wykonywania zadań biblioteki szkolnej przez bibliotekę publiczną". Po konsultacjach społecznych i międzyresortowych zastąpiono go nowym.


Brzmi on: „Stworzenie możliwości łączenia funkcji bibliotek szkolnych i publicznych. Biblioteka publiczna będzie mogła wykonywać funkcje biblioteki szkolnej (posiadając filię w danej szkole), biblioteka szkolna będzie mogła pełnić również rolę biblioteki publicznej. Ponadto możliwe będzie na podstawie porozumienia wykonywanie wspólnie zadań przez bibliotekę publiczną i szkolną”.@page_break@


Oba zapisy krytykują uczestnicy obywatelskiego protestu "STOP likwidacji bibliotek"; według nich oba oznaczają likwidację bibliotek szkolnych. Pod listem otwartym dot. założeń projektu ustawy, przygotowanym przez protestujących, podpisało się w internecie ponad 45 tys. osób.


"Intencja moja była taka, aby biblioteki były w szkołach, ale żeby część bibliotek szkolnych, która w ogóle nie pracuje latem albo pracuje do godz. 13, była dostępna dla uczniów latem i w godzinach popołudniowych, a może także i dla innych obywateli i użytkowników" - mówił Boni.


Pytał, "dlaczego uczniowie wtedy, gdy mają wolne, mają nie móc skorzystać z biblioteki szkolnej". "Jeżeli chcemy rozwijać czytelnictwo, a taka jest intencja, to należy z możliwości tych bibliotek korzystać". "Jestem otwarty na propozycje, które nie odbiorą nikomu jego dotychczasowego usytuowania, wynagrodzenia (...) i będą otwarte na użytkownika, na tych, którzy chcieliby czytać więcej. O tym będziemy myśleli w dalszej fazie uzgodnień" - tłumaczył minister.


W swoim obszernym - 18 stronicowym - podsumowaniu konsultacji uczestnicy protestu odwołali się m.in. do Kodeksu konsultacji społecznych. Kodeks ten został opracowany przez ekspertów rządowych i pozarządowych zaproszonych do współpracy przez MAC po protestach w sprawie ACTA. Zgodnie z nim konsultacje muszą się opierać na siedmiu zasadach: dobrej wiary, powszechności, przejrzystości, responsywności, koordynacji, przewidywalności oraz zasady poszanowania dobra ogólnego.

Według protestujących ws. bibliotek złamano trzy z nich. Chodzi o zasady: responsywności - każdemu, kto zgłosi opinię, należy się merytoryczna odpowiedź w rozsądnym terminie; przewidywalności - konsultacje powinny być prowadzone od początku prac nad zmianą; poszanowania interesu ogólnego - choć poszczególni uczestnicy konsultacji mają prawo przedstawiać swój partykularny interes, to ostateczne decyzje podejmowane w wyniku przeprowadzonych konsultacji powinny reprezentować interes publiczny i dobro ogólne.


Jak napisali: "W podsumowaniu MAC nie odpowiedziało na żaden z argumentów poruszonych w debacie publicznej, w liście otwartym (...), w opiniach organizacji społecznych, ani nawet w oficjalnych konsultacjach w serwisie mamzdanie.org.pl. Wymieniono tylko niewielką część z nich i je odrzucono, bez żadnej polemiki ani uzasadnienia". "Cały obywatelski protest MAC starało się sprowadzić do walki bibliotekarzy +o przywileje+, co jest niegodnym urzędu państwowego, populistycznym zabiegiem stosowanym wobec braku argumentów merytorycznych" - podkreślili.
 

Napisali też, że zastrzeżenia do projektu w toku konsultacji zostały zgłoszone m.in. przez Ministerstwo Finansów, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Ministerstwo Edukacji Narodowej i Rządowe Centrum Legislacji. "Większość podniesionych argumentów została opatrzona przez MAC jedynie komentarzem, że projekt założeń się zmienił" - zaznaczyli.
 

Według uczestników protestu, projekt założeń przed publikacją został skonsultowany wyłącznie z przedstawicielami samorządów, a wszelkie próby rozmowy inicjowane przez stronę społeczną, organizacje pozarządowe reprezentujące inne środowiska zostałyzlekceważone.
 

Przeciw możliwości wykonywania zadań biblioteki szkolnej przez bibliotekę publiczną są też m.in. Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich, Towarzystwo Nauczycieli Bibliotekarzy Szkół Polskich, Związek Nauczycielstwa Polskiego i SLD. W ub. tygodniu SLD złożył w Sejmie projekt ustawy, zgodnie z którym każda szkoła musi mieć bibliotekę.


Ustawa o poprawie warunków świadczenia usług przez jednostki samorządu terytorialnego, nad którą pracuje MAC, ma umożliwić samorządom oszczędności dzięki m.in. wspólnemu wykonywaniu zadań. Zakłada m.in. wprowadzenie związków gminno-powiatowych jako formy wspólnej realizacji zadań przez jednostki samorządu. 

dsr/ mce/ abe/ jbr/