Wcześniej przewodnicząca składu sędziowskiego Katarzyna Tyczka-Rote uprzedziła strony, że Sąd Najwyższy nie jest uprawniony do przeprowadzenie ugody sądowej.
To już kolejna próba ugody pozasądowej. Pierwsza po złożeniu skargi kasacyjnej miała miejsce w kwietniu 2016 r., gdy wpłynęła skarga kasacyjna francuskiego konsorcjum. Wówczas także postępowanie przed SN zostało zawieszone. W październiku 2017 r. władze miasta odrzuciły propozycję ugody, co spowodowało podjęcie postępowania kasacyjnego.
Konsorcjum Eiffage było pierwszym wykonawcą stadionu miejskiego w Białymstoku. W związku z opóźnieniem w pracach miasto Białystok w 2011 r. wypowiedziało umowę na budowę stadionu i od tamtego czasu toczy się spór o ponad 100 mln. zł odszkodowania.
Białystok domagał się od konsorcjum blisko 137 mln zł, w tym różnicy w cenie, którą musiał zapłacić kolejnemu wykonawcy za dokończenie budowy. Pozwane konsorcjum w pozwie wzajemnym domagało się od miasta w sumie ponad 30 mln zł. Chodzi o 15,7 mln zł kar umownych z odsetkami; 1,1 mln zł z odsetkami za zabezpieczenie prac już wykonanych, a także 16,4 mln zł z odsetkami jako różnicę między wartością prac wykonanych a tym, co zapłacił mu inwestor.
Sąd okręgowy uznał, że miasto skutecznie odstąpiło od umowy z wykonawcą w sytuacji, gdy nie było szans, by budowa (podzielona na dwa etapy) została zakończona w terminie.
Zasądził na rzecz miasta 13 mln zł z tytułu kar umownych, a także część kwoty odszkodowania - w sumie blisko 37,5 mln zł. Całe żądanie odszkodowania sięgało 124 mln zł, główną jego część (100 mln zł) stanowiła różnica w cenach z obu przetargów.
Sąd zasądził tzw. wymagalną część tego roszczenia, czyli 23,5 mln zł, które miasto zapłaciło już wykonawcy wybranemu w drugim przetargu. Zasądził też pieniądze np. za konieczność aktualizacji projektu stadionu przed drugim przetargiem czy za koszt inwentaryzacji przerwanej budowy.
Jednocześnie sąd I instancji w całości oddalił powództwo wzajemne złożone przez wykonawcę.
Apelacje złożyły obie strony. Pozwane firmy chcą oddalenia żądań miasta w całości i uwzględnienia ich powództwa wzajemnego. Ich pełnomocnicy mówili w czwartek przed sądem m.in., że miasto nie poniosło szkody w takiej wysokości, o jakiej jest mowa w pozwie. Argumentowali też, że budowa była kończona już nie bezpośrednio przez miasto, ale spółkę , a to nie spółka jest stroną tego postępowania.
Pełnomocnicy miasta odpierali te argumenty - ich wnioski apelacyjne, to uwzględnienie przez sąd odwoławczy żądań w całości, zwłaszcza że od czasu wyroku w pierwszej instancji firmie, która dokończyła stadion, trzeba było zapłacić pełną sumę.
W ich ocenie, miasto może występować o pełne odszkodowanie (jako szkodę traktując też różnice w cenach z obu przetargów), bo to ono jest zobowiązane do regulowania należności. Łączą je ze spółką - powołaną do zbudowania i zarządzania obiektem - stosowne umowy.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku, prawomocnym wyrokiem, przyznał miastu ponad 100 mln zł odszkodowania z odsetkami.
Apelacja w postępowaniu cywilnym>>