Muzeum Historyczne Gdańska mieszczące się w zabytkowym ratuszu rozpisało konkurs w trybie prawa zamówień publicznych na remont tego budynku. Wygrało konsorcjum, które zostało utworzone specjalnie dla potrzeb tego przetargu i umowa poprzedzała przystąpienie do niego. Umowa zawierała podział prac rozłożony na trzech członków konsorcjum. Następnie lider konsorcjum spółka GB zawarła umowę z inwestorem, czyli muzeum.
Zamawiający zapłacił jedną fakturę, ale roboty wykonane przez lidera konsorcjum obejmowały prace warte 280 tys. zł i takiej sumy spółka zażądała od muzeum. Jednak spotkała się z odmową. Przedstawiciele muzeum twierdzili, że zapłata należy się całemu konsorcjum, a nie tylko jednej spółce, czyli wspólnym wierzycielem może być tylko konsorcjum, a nie jeden jego uczestnik.
Spółka GB zaskarżyła Muzeum Historyczne do sądu. A sądy obu instancji oddaliły powództwo, wyjaśniając, że powód nie jest podwykonawcą i zachodzi tu odpowiedzialność solidarna wszystkich uczestników.
W kasacji spółka GB stwierdziła, że źródłem roszczenia jest ustawa Prawo zamówień publicznych oraz umowa między powodem a inwestorem. W umowie tej strony ustaliły sposób wykonania prac, a nie sam kosztorys.
Sąd Najwyższy rozstrzygał skargę kasacyjną pod nieobecność stron, co nie zdarza się często. Oddalił skargę jako niezasadną.