– Przedłużająca się niepewność działa na niekorzyść nie tylko samego urzędu, ale całego systemu zamówień publicznych. Prezes został odwołany 10 miesięcy temu i przez długie miesiące, z niezrozumiałych dla mnie względów, premier nic z tym nie robił. Gdy w końcu rozpisano konkurs i komisja wskazała kandydata, to od miesiąca nie zostaje powołany na stanowisko – mówi Tomasz Czajkowski, w latach 2001–2008 prezes UZP, a dzisiaj redaktor naczelny miesięcznika „Zamówienia Publiczne Doradca”.

Kancelaria premiera na pytanie, kiedy można się spodziewać powołania prezesa UZP, niestety milczy. A przed UZP stoi zadanie przygotowania przepisów wdrażających uchwalone nowe unijne dyrektywy dotyczące zamówień publicznych i koncesji (2014/23/UE, 2014/24/UE i 2014/25/UE). To oznacza napisanie projektu zupełnie nowej ustawy zamówieniowej. Chociaż termin wdrożenia upływa w kwietniu 2016 r. to wbrew pozorom to wcale nie jest dużo czasu.

Jak wskazuje "DGP", nowa ustawa to nie wszystko. UZP musi też zacząć przygotowania do nadzoru nad wydawaniem unijnych pieniędzy z nowego rozdania, a wchodząca już 19 października br. w życie nowelizacja wymaga też od niego większego zaangażowania w tworzenie wzorcowych dokumentów przetargowych.

– Nadzór nad urzędem zapewnia Izabela Jakubowska, pełniąca obowiązki prezesa. Jednak skoro od miesiąca wiadomo już, kto ma zostać nowym szefem, oczywiste jest, że trudno byłoby jej podejmować istotne, a zwłaszcza kontrowersyjne decyzje – mówi jeden z uczestników rynku zamówień publicznych.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna