Ogólnorosyjskie Centrum Badania Opinii Publicznej (WCIOM) przeprowadziło badanie w dniach 9-11 lipca, czyli przed ogłoszeniem wyroku, skazującego Aleksieja Nawalnego na 5 lat więzienia za spowodowanie strat w kontrolowanej przez państwo spółce Kirowles.
Przedterminowe wybory mera Moskwy odbędą się 8 września. O to stanowisko ubiega się sześciu kandydatów, w tym popierany przez Kreml Sobianin i Nawalny, który jako kandydat na mera został zarejestrowany na dzień przed wyrokiem, jaki usłyszał na sali sądu w Kirowie i gdzie go aresztowano. Na wniosek prokuratury został jednak zwolniony z aresztu do czasu rozpatrzenia apelacji i po powrocie do Moskwy oświadczył, że wciąż chce kandydować.
Socjolodzy uważają, że popularność Nawalnego w ostatnich dniach wzrosła, lecz jednocześnie zwiększyła się liczba tych, którzy mu nie ufają. Według danych WCIOM na początku lipca znało go 71 proc. ankietowanych, obecnie - 80 proc. Jednak liczba tych, którzy mu nie ufają wzrosła w tym czasie z 33 do 39 proc. Wzrosła też o 5 proc. (do 49 proc.) liczba chętnych do udziału w wyborach.
W sondażu uczestniczyło 1200 osób.
Nawalny to znany bloger, adwokat walczący z korupcją i jeden z przywódców protestów z lat 2011 i 2012 przeciwko fałszerstwom przy urnach wyborczych i powrotowi Władimira Putina na Kreml.
Nawalny powiedział w poniedziałek wieczorem w programie niezależnej telewizji Dożd, że jego apelacja od wyroku może zostać rozpatrzona w ciągu kilku miesięcy, ale równie dobrze w ciągu 15 dni. Wyraził przekonanie, że decyzję o uwolnieniu go z aresztu, który zastosowano wobec niego natychmiast po ogłoszeniu wyroku, podjął osobiście prezydent Putin. "To takie tradycyjne putinowskie aikido" - powiedział Nawalny. Jest przekonany, że Putin podjął decyzję pod presją ludzi, którzy wyszli na moskiewski Plac Maneżowy, by zaprotestować przeciwko wyrokowi.