W lipcu br. został rozstrzygnięty przetarg na inżyniera kontraktu przy budowie pierwszej polskiej elektrowni jądrowej. Zwyciężyła brytyjska firma AMEC, która złożyła ofertę o wartości 1,3 mld zł. Obecnie trwają przygotowania do ogłoszenia głównego przetargu. Jego celem jest wybór konsorcjum, które będzie w stanie całościowo odpowiedzieć na zakres postępowania.

- Obecnie prowadzimy przygotowania w obszarach, które umożliwią uruchomienie tego przetargu. Prace dotyczą m.in. wyboru technologii, aspektów związanych z generalnym wykonawstwem i eksploatacją, dostawami paliwa, a także pozyskaniem inwestora i modelem finansowania. Do końca roku dajemy sobie czas na dokończenie tych analiz i spotkań z potencjalnymi zainteresowanymi partnerami po to, by uruchomić postępowanie zintegrowane z początkiem przyszłego roku - mówi Jacek Cichosz, szef PGE EJ1 w rozmowie z Anetą Wieczerzak-Krusińską dla "Rz".

W rozmowach, które dotyczą dostawy technologii, biorą udział dostawcy technologii reaktorów m.in. ze Stanów Zjednoczonych, Japonii czy Francji. Jednak na obecnym etapie, rozmowy prowadzone są w trybie biznesowym, bez jakichkolwiek konkretnych decyzji firm o przystąpieniu do przetargu.

Zgodnie z założeniami, wybór głównego wykonawcy powinien nastąpić do końca 2016 r. Jacek Cichosz stoi na stanowisku, iż najbardziej odpowiedni będzie podmiot zainteresowany objęciem udziałów w projekcie i zaangażowaniem kapitałowym nie tylko na etapie samej budowy, ale również eksploatacji tej elektrowni przez kolejne lata.

- Doświadczenie innych krajów pokazuje, że dostawcy technologii angażują się kapitałowo w projekt na etapie realizacji inwestycji, natomiast ich zaangażowanie kończy się w momencie uruchomienia reaktora i rozpoczęcia eksploatacji. Przez partnera strategicznego rozumiem z kolei spółkę typu utility, dla której realizacja projektu budowy elektrowni jądrowej oraz eksploatacja i wytwarzanie energii jest jednym z podstawowych obszarów biznesu - mówi szef PGE EJ1.

Jednocześnie zapowiada, iż nie chce rozdzielać procesu wyboru na dostawcę technologii i partnera strategicznego. Jego zdaniem, doświadczenia innych krajów pokazują, że może to powodować paraliż decyzyjny albo uniemożliwić wybór dostawcy technologii czy zapewnienie kapitału, jak np. w przypadku przetargu w czeskim Temelinie, gdzie postępowanie dotyczące wyboru wykonawcy nie zostało rozstrzygnięte m.in. z powodu braku uzgodnień w zakresie modelu inwestycyjnego, modelu finansowania i modelu rynku.

- Jeśli więc zostanie wskazane konsorcjum, to tylko takie, z którym będziemy widzieli możliwość realizacji kontraktu zarówno pod względem wykonawstwa, dostaw paliwa, jak i eksploatacji elektrowni. Ono musi spełniać nasze wymagania zarówno od strony partnerskiej, jak i finansowej – dodaje Cichosz.

Źródło: www.rp.pl