"Zauważyliśmy, że ustawa, która funkcjonuje i reguluje zbiórkę 100-tys. podpisów pod obywatelskimi projektami ustaw, jest wadliwa i nieprzyjazna obywatelom. Ona jest przyjazna dużym organizacjom, przede wszystkim partiom, które są w opozycji i które chcą zbierać podpisy pod takimi inicjatywami" - mówił na czwartkowej konferencji prasowej w Warszawie prezes Instytutu (INSPRO) Rafał Górski.

Jak poinformował, prawdopodobnie w ciągu miesiąca zostanie przygotowany projekt nowelizacji, która usunie wiele braków w dotychczasowych przepisach, ale też wprowadzi dodatkowe elementy do ustawy o inicjatywie obywatelskiej. Chodzi m.in. o ułatwienia w zbiórce 100 tys. podpisów poparcia, które są konieczne, by projekt obywatelski złożyć w Sejmie.

Górski dodał, że poza takimi ułatwieniami ważne jest, by posłowie rzetelnie pracowali nad projektami ustaw wniesionymi z inicjatywy obywateli.

INSPRO postuluje wprowadzenie do ustawy takich zapisów, które zapobiegną kierowaniu projektów obywatelskich do sejmowej "zamrażarki" oraz ograniczających łatwość kierowania takich inicjatyw do sejmowego "kosza".

Z informacji na stronie internetowej INSPRO wynika, że do tej pory złożono 4 mln 580 tys. podpisów pod obywatelskimi projektami ustaw, które - jak podkreślono - trafiły do sejmowego "kosza" lub "zamrażarki". "Cztery i pół miliona podpisów poszło po prostu do śmietnika" - ocenił Tomasz Pietruszka, jeden z organizatorów akcji zbierania podpisów pod referendum ws. umowy ACTA.

Jedna z propozycji projektu nowelizacji przygotowywanego przez INSPRO to przyznanie autorom inicjatywy ustawodawczej prawa do zgłaszania podczas prac w Sejmie wniosków mniejszości w przypadku dokonania przez komisję sejmową znacznych zmian w projekcie.

Autorzy projektu chcą też zapisać możliwość wstrzymania biegu ustawowych trzech miesięcy, jaki przewidziano na zebranie 100 tys. podpisów w sytuacjach losowych (np. choroby członków komitetu obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej). Będą też proponować częściowe refinansowanie kosztów poniesionych przez komitet i zagwarantowanie komitetowi dostępu do mediów publicznych (podobnie jak komitetom wyborczym przed wyborami).

Pietruszka tłumaczył, że komitety muszą zmagać się z bardzo prozaicznymi problemami. Zaznaczył, że zebranie 100 tys. podpisów wymaga "wielkiego poświęcenia i ogromnej ilości czasu".

"Dla przeciętnego obywatela jest to trudne, chociażby ze względów finansowych" - podkreślił. "Począwszy od zwykłych długopisów, trzeba też wydrukować kilkanaście tysięcy kartek. To są, mimo wszystko, koszta i te koszta spadają tylko i wyłącznie na obywateli" - dodał Pietruszka.

Adam Sandauer, w 2000 r. przewodniczący komitetu inicjatywy obywatelskiej dot. Rzecznika Pacjenta zaznaczył, że prawo do takiej inicjatywy zapisane jest w konstytucji, gdzie jest mowa o podpisach 100 tys. obywateli. Jednak jego zdaniem ustawa, która reguluje zbieranie podpisów, w sposób ewidentny utrudnia to komitetom.

Górski zauważył, że inicjatywy obywatelskie najczęściej składane są "przez grupy interesu, partie". "Chcemy to zmienić i spowodować, że więcej obywateli będzie uczestniczyć w życiu publicznym, wykorzystując to narzędzie" - zaznaczył Górski. "Ustawy obywatelskie po prostu budują kapitał społeczny" - dodał.

Według niego przygotowywany przez Instytut projekt nowelizacji miałby trafić do Sejmu jako inicjatywa poselska. "Bardzo nam zależy, aby teraz przez dwa miesiące rozmawiać z przedstawicielami wszystkich partii zasiadających w Sejmie. Chcemy zebrać 15 podpisów poselskich PiS, PO, PSL, Ruchu Palikota, PSL" - zadeklarował Górski. "To jest ustawa, która nie dotyczy żadnej z opcji. Można podejść do niej ponadpartyjnie" - podkreślił.

21 listopada Instytut planuje happening w Warszawie. (PAP)

mar/ par/ gma/