23 listopada 2011 r. na posiedzeniu Zarządu Związku Miast Polskich dyskutowano m.in. zmiany w finansowaniu przedszkoli, nad którymi obecnie pracuje MEN. W sprawozdaniu z posiedzenia zamieszczonym na stronach ZMP można przeczytać: „Zdaniem prezesa ZMP, Ryszarda Grobelnego proponowane rozwiązanie nie zwiększy opieki przedszkolnej i pożytek z niego nie będzie wielki. Zyskują na tej zmianie jedynie rodzice”. Pożytek będzie niewielki, bo zyskują jedynie rodzice (?).


Inny przykład: w dyskusji, która toczy się wokół nowych zasad gospodarki odpadami komunalnymi, otwarcie mówi się, że spółki gminne nie wytrzymają konkurencji z wielkimi firmami, które będą mogły zaoferować dużo niższe ceny w przetargach. Tym samym gminy staną przed koniecznością sprzedaży bądź likwidacji przedsiębiorstw, w które zainwestowały dość znaczne środki publiczne. Notorycznie też podawany jest przykład Szwecji, w której spółki gminne wykonują te zadania jako działalność non-profit. I choć lobbing samorządowy przynosi powoli efekty i prawdopodobnie uda się wypracować pewien kompromis, w argumentacji samorządowców widzę pewną lukę. Nikt z nich nie twierdzi (przywołując „argument szwedzki”), że i w Polsce gospodarka odpadami komunalnymi miałaby odbywać się na zasadzie non-profit. A zatem łączymy szwedzkie przywileje z polską żyłką do robienia biznesu.

Spytam jednak wprost: dlaczego nie przetarg? Dlaczego nie mają decydować kryteria niższej ceny i wyższej jakości (a nie na odwrót)? Dlaczego nie ma wygrać lepszy? To jest wolny rynek. Przedsiębiorstwo, które mnie zatrudnia, upadnie, jeżeli nie będzie lepsze od konkurencji, a ja stracę pracę. To jest świadomość, z którą musiałem nauczyć się żyć. Dlaczego nie mają nauczyć się tego samorządowcy?

Pytam dalej: dlaczego nie zorganizować przetargów na dostarczanie wody i odbiór ścieków? A dlaczego nie zorganizować przetargu na zarządzanie drogami i zielenią miejską? Dlaczego nie pozwolić działać podmiotom, które zrobią to prawdopodobnie lepiej i taniej, bo się w tym specjalizują, a tym samym zaoszczędzić pieniądze z samorządowej kasy. A więc pieniądze wszystkich mieszkańców.

Nie tafia do mnie argument, że wielkie firmy „wykończą” spółki samorządowe, a następnie zaczną narzucać dużo wyższe ceny. Samorządy i z tym potrafią sobie poradzić, choćby przez organizację grup zakupowych. Jeżeli można negocjować z dużymi koncernami energetycznymi, których pozycja jest nieporównywalnie silniejsza, to dlaczego nie z mniejszymi firmami?

Nie twierdzę, że gminy nie powinny zakładać i prowadzić spółek komunalnych, jednak w mojej opinii dopuszczalne jest to dopiero, gdy żaden inny podmiot nie chce działać na danym polu. Samorządy mają pozwolić działać przedsiębiorcom, a nie konkurować z nimi. Nie do tego zostały powołane.

Samorządowcy nie są biznesmenami. Samorządowcy nie mają robić lukratywnych interesów, mają być sprawnymi menadżerami, ale przede wszystkim – sługami ludzi, którzy ich wybrali. Obowiązkiem gmin jest zaspokajać potrzeby ich mieszkańców i działać w ich interesie, co najdobitniej ilustruje tekst ślubowania radnych i wójta, który to tekst warto czasem sobie przypomnieć. Wspieranie droższych rozwiązań o porównywalnej bądź gorszej jakości kłóci się z dbaniem o majątek gminy, który jest majątkiem wszystkich jej mieszkańców. A przejawy arogancji w postaci wypowiedzi takich, jak przytoczona na samym początku, mogą bardzo szybko obrócić się przeciw nawet najsprawniejszym wójtom, burmistrzom czy prezydentom miast.