Dług samorządów w 2010 r. może przekroczyć 50 mld zł. Miasta zadłużają się, bo chcą wykorzystać unijne dotacje. Ministerstwo Finansów boi się, że z tego powodu dług publiczny Polski przekroczy pierwszy próg ostrożnościowy.

Zadłużenie wszystkich samorządów po pierwszym półroczu przekroczyło łącznie 41 mld zł, czyli zaledwie 25% dochodów. Do ustawowego limitu bezpieczeństwa – 60% dochodów – jeszcze daleko. Powyżej niego znalazło się zaledwie kilka gmin. Problem w tym, że nie ma dużego miasta w Polsce, które nie planowałoby zaciągania kolejnych długów w najbliższych miesiącach. Warszawa zwiększy zadłużenie do 5,3 mld zł – w sumie w ciągu tego roku długi stolicy zwiększą się o 30%. Aż o 44% urosną długi Gdańska – i to głównie w drugiej połowie tego roku. Po kredyty sięgnie też Wrocław. Przez drugą połowę roku jego dług ma się zwiększyć o jedną piątą. Zadłużać zamierza się także Kraków. Miasta starają się wycisnąć, ile się da, z programów unijnych, które wygasają w 2013 roku. Aby zapewnić sobie tzw. wkład własny, pożyczają na rynku. Samorządom łatwiej dziś pożyczać dzięki agresywnej konkurencji między bankami. Kredytowanie samorządów jest mniej ryzykowne niż pożyczanie pieniędzy przedsiębiorstwom. Finanse gmin łatwiej monitorować, a ryzyko niewypłacalności jest niewielkie. Ministerstwo Finansów bacznie obserwuje poczynania władz w terenie. Jego urzędnicy nieoficjalnie mówią, że w tym roku grozi nam powtórka z 2009 roku, gdy w ciągu sześciu miesięcy samorządowy dług wzrósł o 32%.

Opracowanie: Anna Dudrewicz
Źródło: Gazeta Prawna, 30 sierpnia 2010 r.