Sąd Najwyższy (sygn. II PK 228/09) przyznał 18 sierpnia trójmiejskiej lekarce 8 tys. zł zadośćuczynienia za ponad 1,5 tys. nadgodzin przepracowanych między 2004 a 2007 r. Te sporne godziny przepracowała w czasie, w którym powinna mieć prawo do wolnego jak każdy inny pracownik.

Od 1 stycznia 2004 r. Kodeks pracy gwarantuje, że każdy pracownik ma prawo do 11 godzin wolnego w ciągu doby i 24 godzin odpoczynku w tygodniu. Jeśli spędził noc na dyżurze w pracy (jak lekarze), to wolne powinien dostać bezpośrednio po jego zakończeniu. W tym samym czasie w ustawie o zakładach opieki zdrowotnej był art. 32j zobowiązujący lekarza do pozostania w pracy po dyżurze, jeśli ordynator nie wyraził zgody na opuszczenie przez niego oddziału. Przepisy do końca 2007 r. nie stawiały żadnych ograniczeń co do długości pracy medyków, rekordziści nie wychodzili ze szpitala przez kilka dni. SN w wyroku o sygn. II PK 228/09 przywołał dotychczasowe orzecznictwo, w którym zwracał uwagę, że medycy nie mają prawa do odbioru skumulowanego przez lata wolnego. Nie mają też prawa do wynagrodzenia za ten czas, bo dostali już dodatki za pracę w nadgodzinach. Naruszenie prawa do odpoczynku daje pracownikowi podstawę do dochodzenia zadośćuczynienia na zasadach ogólnych wynikających z Kodeksu cywilnego (np. art. 448) za naruszenie dóbr osobistych wskazanych w art. 23 k.c. Nie tylko zresztą wówczas, gdy takie dobro ulegnie naruszeniu, ale także gdy zostanie jedynie zagrożone. Naruszenie musi być bezprawne (tu niezgodne z Kodeksem pracy). Powinno być także zawinione, wystarczy jednak, by nastąpiło to nawet w najlżejszym stopniu, aby dać podstawę do tego typu roszczeń. SN uznał więc, że szpital powinien wypłacić lekarce zadośćuczynienie orzeczone przez sąd I instancji. Zdaniem Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy wyrok ten daje szanse lekarzom, którzy mają takie sprawy w sądach. Pod warunkiem jednak, że zdążyli zmienić swoje pozwy w kierunku zadośćuczynienia zamiast początkowo żądanego przez nich płatnego wolnego i dopłat do wynagrodzenia za dyżury. Większość lekarzy przegrała jednak swoje procesy, zanim zdążyli zmienić pozwy.

Opracowanie: Anna Dudrewicz
Źródło: Rzeczpospolita, 19 sierpnia 2010 r.