W okresie ostatnich kilku lat wszyscy uczestnicy rynku zamówień publicznych byli świadkami niekończących się prac nad kolejnymi projektami nowego prawa zamówień publicznych. Poprzedni rząd postanowił zastąpić obecnie obowiązujące przepisy nową ustawą, która w swych założeniach była mniej lub bardziej wierną kopią Dyrektywy.

Prace nad nową ustawą przeciągały się jednak w nieskończoność, aż zostały doprowadzone do momentu, w którym było wiadomo, że nikt nie jest zainteresowany uchwalaniem nowego prawa, tj. do gorącego okresu przedwyborczego.

UZP: nowelizacja PZP nie zostanie uchwalona do 18 kwietnia >>>

Zmiana u steru władzy była początkiem nowego rozdziału w historii prac nad nowelizacją systemu zamówień publicznych. Nowy rząd postanowił nie wprowadzać zupełnie nowej ustawy, a znowelizować obecnie obowiązującą. Przyjęty kierunek działań był zgodny z tezami osób, według których projekt przepisów przyjętych przez poprzedni rząd wprowadzał zbyt dużo zmian w systemie zamówień publicznych, a nie skupiał się na tych elementach, których zmiana wymuszona jest Dyrektywą.

Przeciwnicy opracowanego projektu wskazywali, iż był on nie do końca udaną kalką Dyrektywy, przekreślał rozwiązania, które sprawnie funkcjonują w obecnym systemie, a także niepotrzebnie tworzył nowe narzędzia pomimo tego, że Dyrektywa nie wymusza ich wprowadzenia.

Ruszyły więc prace nad nowelizacją ustawy. W stosunkowo krótkim okresie czasu opracowano mniej lub bardziej udane propozycje zmian, które w formie projektu ustawy zostały złożone do Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej pod koniec marca br. Z informacji podawanych w mediach wynika, iż pomimo dotychczasowych deklaracji Prezesa Urzędu Zamówień Publicznych nie ma szans na to, by nowelizacja ustawy została uchwalona w takim czasie, by weszła w życie jeszcze przed 18 kwietnia 2016 r.

Taka sytuacja jest niezmiernie niekorzystna dla uczestników rynku zamówień, ponieważ brak uchwalenia przepisów prawa krajowego nie wstrzymuje terminu od jakiego Dyrektywa znajduje bezpośrednie zastosowanie w państwie członkowskim. Brak regulacji ustawowej powoduje stan niepewności, w którym zamawiający muszą sami odpowiedzieć sobie na pytanie, które przepisy nowej Dyrektywy muszą stosować od 18 kwietnia, a które z przepisów nie mają charakteru bezwzględnie obowiązującego.

Wszelkie konsekwencje niewłaściwego stosowania Dyrektyw będą w pierwszej kolejności wyciągane nie od organów Państwa Polskiego, które nie wywiązały się ze swoich obowiązków, a od podmiotów organizujących publiczne zakupy.

W przypadku dokonania czynności niezgodnej z przepisami Dyrektywy to zamawiający będzie rozliczany przez wszystkie uprawnione do tego organy, począwszy od podmiotów kontrolujących wydatkowanie środków unijnych, a skończywszy na służbach stosujących przepisy prawa karnego.

Zamawiający, którzy naruszą nieimplementowaną do krajowego systemu Dyrektywę, nie będą mogli skutecznie bronić swoich decyzji twierdząc, iż wszystko zrobili prawidłowo, ponieważ zastosowali obowiązujące w danym czasie prawo krajowe. W wielu przypadkach konsekwencje opieszałości organów Państwa obciążą więc ostatecznie podmioty, których największą winą będzie ufność w prawo krajowe.