W Funduszu Pracy w roku ubiegłym aż 18,3 mln zł zarezerwowano na wsparcie dla prywatnych agencji pracy, które pomagają bezrobotnym w znalezieniu zatrudnienia. Agencje, ze względu na małą rentowność takich działań, swoją aktywność skupiają jednak na innej grupie osób.

Na wsparcie finansowe z Funduszu Pracy może liczyć każda agencja zatrudnienia, która zapewni pracę dla bezrobotnego. System ten w zamyśle miał zwiększyć szanse na aktywizację osób bezrobotnych, w praktyce cieszy się niemal zerowym zainteresowaniem. Biorąc pod uwagę, że w Polsce zarejestrowanych jest 2941 agencji zatrudnienia, natomiast od lutego 2009 r. trafiło do nich jedynie 2,6 tys. zł, śmiało można stwierdzić, że jest on zupełnie bezskuteczny.

Starosta w przypadku aktywizacji zawodowej osób bezrobotnych, które nie ukończyły 25 roku życia albo mają więcej niż 50 lat, wypłaci agencjom nawet do 4,6 tys. zł za każdą taką osobę. Warunkiem jest jednak, aby nowy pracownik kontynuował swoją pracę w pełnym wymiarze czasu przez co najmniej rok.

Pomimo finansowej zachęty szukanie pracy dla tzw. trudnych bezrobotnych to wciąż margines działalności agencji zatrudnienia, które większe zyski upatrują w szukaniu pracy dla osób pracujących lub takich, które co prawda pozostają bez zatrudnienia, ale legitymują się kwalifikacjami i doświadczeniem.

Jak tłumaczy Monika Ulatowska ze Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia, to właśnie brak podstawowych kwalifikacji powoduje, że objęte programem dofinansowania grupy bezrobotnych maja tak ciężką sytuacje na rynku pracy. Iwona Szczudło dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Bytomiu dodaje, że osoby te, często długo pozostające bez zatrudnienia, same nie przejawiają chęci do ponownego podjęcia pracy.


Opracowanie: Karol Kozłowski, RPE WKP
Źródło: Gazeta Prawna z dnia 19 kwietnia 2010 r.