Wanda K. wniosła o zamianę wszystkich uprawnień objętych treścią prawa dożywocia na dożywotnią rentę w wysokości 2 tys. zł miesięcznie. Wskazała, że zobowiązani tj. siostrzeniec i jego żona już od momentu zawarcia umowy nie wywiązywali się ze swoich obowiązków, domagając się od niej pieniędzy na utrzymanie jej i męża. Nie doprowadzili również do wybudowania pomnika na grobie jej męża, mimo otrzymania środków na ten cel. Pozwani wyrażali zgodę na rentę w kwocie 700 zł, i to płatną od dnia wydania orzeczenia w sprawie, a nie jak chciała powódka od chwili opuszczania przez nią ich mieszkania.

Czytaj: Nieruchomość obciążona dożywociem sprzedana, umowy rozwiązać już się nie da>>
 

Wysokość renty to ekwiwalent wartości praw dożywotnika

Sąd uwzględnił powództwo niemal w całości, uznając, że wobec istniejących między stronami stosunków dalsze wykonywanie umowy dożywocia nie było możliwe. Przyczyną konfliktu były nieporozumienia na tle finansowym, gdyż powódka dobrowolnie przekazywała pozwanym kwoty pieniężne na cele związane ze swoim utrzymaniem, nie zdając sobie sprawy z charakteru uprawnień związanych z umową dożywocia. Gdy zaprzestała, a ponadto pozwani nie postawili pomnika na grobie jej męża konflikt się zaognił. Spór dotyczył natomiast wysokości renty oraz okresu od którego ma ona przysługiwać. Sąd zauważył, że renta ma charakter ekwiwalentu, a nie charakter alimentacyjny i powinna być z tego względu obliczona według wartości uprawnień wynikających z umowy dożywocia, a nie według potrzeb dożywotnika. Dlatego zakres usprawiedliwionych potrzeb powódki i możliwości majątkowe i zarobkowe pozwanych co do zasady nie mogły mieć wpływu na wysokość renty. Sąd nie uwzględnił również w tej kwestii faktu "częściowego wykonania umowy". Podkreślił, że choćby umowa dożywocia była realizowana przez kilkanaście lat, rentę należy wyliczyć za okres przypadający już po dacie wyrokowania. To, jak wiele wysiłku włożyli pozwani w utrzymanie powódki i jej męża w okresie, gdy umowa była realizowana, niczego w tym zakresie nie zmienia. Jest to bowiem zwykłe ryzyko gospodarcze, jakim z natury rzeczy obarczona jest umowa dożywocia.

 


Jeden z dożywotników zmarł, ale drugi zachował pełnię praw

Odnosząc się do sposobu wyliczenia wysokości renty przez biegłego, sąd wyjaśnił, że wprawdzie drugi z dożywotników zmarł, ale nie doprowadziło to do zmniejszenia prawa dożywocia. W umowie dożywocia wprost bowiem wskazano, że ustanowione prawo miało dotyczyć korzystania z "całego" mieszkania przez każdego z dożywotników. Śmierć męża powódki w żaden sposób nie wpłynęła więc na zakres jej uprawnienia do korzystania z lokalu pozwanych, tj. ani się ono nie zwiększyło, ani nie zmniejszyło. To oznaczało natomiast, że obliczenie wartości czynszu, jaki ponosiłaby powódka powinno uwzględniać stawkę za najem całej kawalerki, a nie najmu pokoju, jak żądali pozwani. Sąd nie widział też podstawy do miarkowania wysokości renty przez odniesienie się do art. 5 k.c. Stwierdził, że niezależnie od niealimentacyjnego charakteru renty, nie może powoływać się skutecznie na ochronę z art. 5 k.c. ten, kto sam narusza zasady współżycia społecznego. A taka sytuacja zaistniała w sprawie, bowiem pozwani mimo przyjęcia 30 tys. zł od powódki, w określonym celu - postawienia pomnika, nie zadysponowali tymi pieniędzmi do tej pory, tylko zatrzymali je dla siebie. Sąd nie podzielił jednak zdania powódki iż renta powinna być płatna od czasu wyprowadzki od pozwanych. Wyrok wydawany na podstawie art. 913 § 1 k.c. ma bowiem charakter prawokształtujący, dlatego żądanie ustanowienia renty z mocą wsteczną, nie miało podstawy prawnej.

Wyrok Sądu Rejonowego w Szczytnie z 8 lipca 2020 r. I C 1339/18.