Jeżeli taka sytuacja przydarzy się niespodziewanie adwokatowi przed terminem rozprawy, na której ma reprezentować swojego klienta, to nie ma co liczyć na zrozumienie sądu, który otrzyma wniosek o odroczenie rozprawy. Marzenie ściętej głowy, jeżeli o odroczenie wnosi kobieta. Fundacja Kobiet Adwokatów (FKA)  przeprowadziła badania, z których wyłaniają się ponure przypadki praktyki  przekraczające granice tolerancji.

CHOROBA A STAWIENNICTWO W SĄDZIE
Przepisy prawa procesowego, zarówno karne (art. 117 i 117a k.p.k.), jak i cywilne (art. 214 i 214 [1] k.p.c.), wskazują, że rozprawa ulega odroczeniu, jeżeli nieobecność strony jest wywołana nadzwyczajnym wydarzeniem lub inną znaną sądowi przeszkodą (wyjątkowa przyczyna), której nie można przezwyciężyć. Problem w tym, że wskazane okoliczności są nieostre i ocenne, a oceniającym jest sąd. Dodatkowo usprawiedliwienie nieobecności z powodu choroby wymaga złożenia zaświadczenia lekarza sądowego, potwierdzającego niemożność stawienia się na wezwanie lub zawiadomienie sądu.

NIECHLUBNA PRAKTYKA
Poniżej przestawię kilka przykładowych interpretacji  sądów ww. przepisów, które zgłosiły  Fundacji Kobiet Prawników uczestniczki naszych badań.

Pierwsza dotyczy pani adwokat, która  - będąc w zaawansowanej ciąży - otrzymała od lekarza zaświadczenie o niezdolności do pracy. W czasie objętym zaświadczeniem, na 3 tygodnie przed planowanym porodem, miała wyznaczony termin rozprawy, zatem zgodnie z przepisami powiadomiła sąd w M. o niemożliwości stawiennictwa i wniosła o odroczenie rozprawy, bowiem jej klient nie wyraził zgody na ustanowienie substytuta. Sędzia nakazał jej stawienie się, bo w przeciwnym przypadku zażąda od Okręgowej Rady Adwokackiej wszczęcia postępowania dyscyplinarnego.

Druga to pani adwokat, która tuż przed rozprawą w Sądzie Okręgowym w G. dowiedziała się, że jej matka jest umierająca. Zapłakana poprosiła sąd o odroczenie rozprawy, wyjaśniając przyczynę. Na to sąd: proszę wyznaczyć substytuta.   
 
Trzecia to cytat z uzasadnienia jednego z sądów rejonowych: W takim stanie rzeczy powołane zaświadczenie lekarza sądowego nie mogło zostać uznane za miarodajne w zakresie, w jakim stwierdzało niezdolność pełnomocniczki do stawiennictwa przed Sądem Rejonowym. W kontekście okoliczności sprawy nonsensowne są przy tym dywagacje lekarza sądowego…

Czwarta opisuje przypadek w jednym z sądów, gdzie pani adwokat  - niedługo po wypadku, w którym doznała złamania kręgosłupa - na sali sądowej schyliła się po leżącą na podłodze torebkę i wypadł jej dysk z kręgu szyjnego. Została w tej pozycji, a ból był tak silny, że nie mogła oddychać. Po kilku godzinach na sali sądowej, kiedy już wymiotowała i nie mogła wytrzymać z bólu, sędzia uznał, że nie uda się jej odwieść od „udawania” choroby i był dostatecznie przekonany, że ma do czynienia z wyjątkowym przypadkiem. Wtedy zezwolił na wezwanie pogotowia. Skończyło się dwumiesięcznym pobytem kobiety w szpitalu.

Piąta dotyczy sytuacji w Sądzie Okręgowym w Z., kiedy pani adwokat po amputacji pęcherza moczowego,  poprosiła o pięć minut przerwy w trwającej od pięciu godzin rozprawie. Sędzia kazał podyktować do protokołu powód na tyle istotny, żeby sąd tę przerwę zarządził. Pani adwokat podyktowała więc: celem oddania moczu. Sędzia zareagował świętym oburzeniem. Natomiast na kolejnych rozprawach aresztowani wnosili o przerwę od razu z uzasadnieniem wyszczać się chciałem – i nie było ani oburzenia, ani dyskusji, tylko przerwa.

Dowiedz się więcej z książki
Obrońca i pełnomocnik w procesie karnym po 1 lipca 2015 r.
  • rzetelna i aktualna wiedza
  • darmowa wysyłka od 50 zł




Szósta została poświęcona pani adwokat, która zgłosiła się do szpitala na umówiony zabieg, uprzednio złożywszy w Sądzie Okręgowym wniosek o odroczenie rozprawy wraz z zaświadczeniem od lekarza sądowego. Kiedy wybudziła się z narkozy, lekarz dyżurny powiedział jej, że z sądu był telefon z pytaniem, czy stawiła się na oddziale. Wniosek o odroczenie rozprawy został oddalony.

Siódma to pani adwokat, która doznała zmiażdżenia tkanek miękkich lewej stopy oraz wieloodłamowego, zmiażdżeniowego złamania kości stopy. Przez ponad miesiąc musiała leżeć z nogą w górze, aż do zagojenia i regeneracji tkanek i kości. Kiedy mogła jako tako poruszyć się, kilka dni przed terminem rozprawy napisała do Sądu Rejonowego w G. o odroczenie rozprawy, załączyła stosowne zaświadczenia lekarskie, w tym od lekarza sądowego oraz poinformowała, że jej klient nie wyraża zgody na ustanowienie substytuta. Sędzia postanowieniem dołożył jej karę pieniężną za nieusprawiedliwione niestawiennictwo na rozprawie, postanowienia nie doręczył i nadał mu klauzulę wykonalności. Komornik dziarsko wkroczył do akcji, ale - na szczęście - Sąd Okręgowy w S. w składzie pod przewodnictwem kobiety, postanowienie sędziego z G. uchylił, a sąd musiał zwrócić pani adwokat wszystko łącznie z kosztami egzekucji.

INTERPRETACJA PRZEPISÓW I JEJ ZNACZENIE
Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z dnia 19 września 2002 roku, sygn. akt I PKN 400/01 wskazał, że wprawdzie przyjmuje się, że rozpoznanie sprawy i wydanie wyroku w nieobecności strony (jej pełnomocnika), która przed tym terminem wykazała zaświadczeniem lekarskim niemożność stawienia się w sądzie i wnosiła o odroczenie rozprawy, powoduje nieważność postępowania z powodu pozbawienia strony możności obrony jej praw, ale nie budzi wątpliwości, że chodzi tylko o taką chorobę, która uniemożliwia działanie strony (pełnomocnika). Tylko więc taka choroba pełnomocnika, która jest wydarzeniem nadzwyczajnym (nagłym) i której nie można przezwyciężyć, uzasadnia odroczenie rozprawy. W konkluzji Sąd Najwyższy stwierdził, że pełnomocnik (…) mógł ustanowić zastępcę, a nawet osobiście uczestniczyć w rozprawie, skoro zgodnie z zaleceniem lekarza ,,mógł chodzić”. Choroba pełnomocnika nie była więc zdarzeniem nadzwyczajnym (nagłym), którego nie można było przezwyciężyć, a więc nie uzasadniała odroczenia rozprawy.

Sąd Najwyższy zaordynował nam powyższy wyrok, wedle którego np. atak nerek (kto tego nie przeżył, nie wie jaki to ból) nie stanowi przeszkody, aby adwokat stawił się w sądzie, bo na zwolnieniu lekarskim ma zaznaczoną opcję „chory może chodzić” - ale sąd nie wie, że przy ataku nerek nie wolno leżeć ani długo siedzieć, bo to potęguje ból. Zatem wijący się z bólu adwokat powinien pojawić się na rozprawie. Podobnie kiedy złamie rękę, musi być na rozprawie ponieważ ma jeszcze inne sprawne części ciała. W zasadzie ze złamaną tylko jedną nogą też powinien przyjść, czy raczej przykuśtykać, bo drugą nogę ma wszakże zdrową i może zafundować sobie laskę? Skład orzekający w powyższej sprawie musiał być wyjątkowo zdrowy, skoro tak nienaturalnie, wbrew rozsądkowi oraz doświadczeniu życiowemu, potraktował i zinterpretował zjawisko choroby. Na marginesie należy wskazać, że został wydany przez trzech mężczyzn, będących – jak sądzę -  okazami zdrowia, a tak zbesztanym pełnomocnikiem była kobieta.

POPRAWMY PRAKTYKĘ
Aż strach pomyśleć, kiedy zachoruje dziecko i wymaga nieustannej opieki i troskliwości, przede wszystkim ze strony matki, a ta matka jest adwokatem. Zapisy w prawie są jakie są, ale ich zastosowanie powinno być bardziej humanitarne, czego życzę nie tylko kobietom.

Autorka: dr Iwona Zielinko, adwokat, prezes Fundacji Kobiet Prawników