Prokuratura Generalna będzie też monitorowała, co się dzieje z zawiadomieniami napływającymi z NIK. W sytuacjach nadzwyczajnych osobiście będę informował o nich prokuratora generalnego. 
To efekt porozumienia zawartego pomiędzy Prokuraturą Generalną i Najwyższą Izbą Kontroli. Więcej: NIK i prokuratura zapowiadają zacieśnienie współpracy
W wywiadzie dla "Dziennika Gazeta Prawna" prezes NIK mówi też o współpracy z parlamentem.
- W latach 2009–2012 NIK przedstawiła 230 wniosków o konieczności zmian przepisów prawa, z których zostało częściowo lub całkowicie zrealizowanych wyłącznie 39. To niezbyt dużo. NIK jest wysoko oceniana przez opinię publiczną, ale autorytet izby wymaga wzmocnienia, zwłaszcza w relacjach z Sejmem. Posłowie są przecież głównym adresatem naszych raportów. A realizacja wniosków de lege ferenda, czyli dotyczących zmiany prawa, w dużej mierze zależy od parlamentarzystów. Nie może więc zadowalać nas tak mała liczba wniosków de lege ferenda podjętych przez Sejm. Aby coś w tej materii zrobić, wysiłek musi zostać podjęty z obu stron – zarówno w NIK, jak i w parlamencie. Zaprosiłem do współpracy byłego szefa Biura Analiz Sejmowych – Zbigniewa Wronę. Zajął się w NIK m.in. wnioskami de lege ferenda. Zrobiliśmy już precyzyjną kwerendę niezrealizowanych wniosków. Zostały one podzielone na dwie grupy. W pierwszej znalazły się te, które są już nieaktualne. Druga zawiera wnioski, które we współpracy z parlamentem będziemy realizować. Jest ich około 20–30. W tych wnioskach precyzyjnie wskazujemy, co trzeba zmienić w prawie, aby funkcjonowanie jakiegoś konkretnego obszaru usprawnić. I równocześnie uważamy, że zmiana proponowana przez NIK jest konieczna. Traktujemy nasze wnioski bardzo poważnie. Dlatego też wycofujemy się z wniosków nieaktualnych albo niekoniecznych do naprawienia kontrolowanej dziedziny - mówi Krzysztof Kwiatkowski w rozmowie z "Dziennikiem Gazeta Prawna".