Renata F. zwróciła się do sądu o ochronę dóbr osobistych i nakazanie ekshumacji zwłok męża Marii G., który został pochowany na cmentarzu za blisko jej ojca. Nie należał on do rodziny skarżącej, po prostu proboszcz wykorzystał wolne miejsce obok i sprzedał je Marii G. Skarżąca Renata F. powołała się na dowód z 30 grudnia 1995 roku wykupienia grobu w Strzegocinie w województwie łódzkim jako podwójnego miejsca o szerokości 2 metrów, na dwie osoby. Zapłaciła za nie ówczesnych 2 mln złotych i postawiła nagrobek. Jak ustalił sąd I instancji pojedyncze miejsce kosztowało milion złotych, a grób miał szerokość 1 metra. Wersja parafii rzymsko-katolickiej była nieco odmienna. Zdaniem proboszcza powódka wykupiła miejsce o szerokości 1,30 m, jako grób rodzinny. Z tym, że notatkę z zeznań proboszcza wykonała sekretarka sądu okręgowego po zamknięciu rozprawy, a sąd dołączył ją do akt jako dowód.

Grób rodzinny jest większy niż pojedynczy

Sąd Okręgowy w Łodzi odwołał się do ustawy z 31 stycznia 1959 r. o cmentarzach i chowaniu zmarłych, w której określona jest definicja grobu rodzinnego, a także rozporządzenia z 7 marca 2008 roku ( par.2 pkt.3). Przez grób rodzinny należy rozumieć grób przeznaczony do składania dwóch lub więcej trumien ze zwłokami lub urn. A zatem potrzebuje więcej miejsca niż w wypadku grobów pojedynczych. Sąd Okręgowy oddalił powództwo Renaty F. uznając, że grób będący własnością Renaty F. odpowiada definicji grobu rodzinnego, gdyż ma wymiary 1,3 m szerokości i odstępy po bokach  wynoszące 0,5 m.  Sąd II instancji uznał za bezzasadny zarzut, że pismo z wyjaśnień proboszcza zostało sporządzone po zamknięciu rozprawy. Powołał się przy tym na art. 224 par. 2 kpc uznając, ze proboszcz jest organem administracji publicznej. Przepis ten stanowi, że „można zamknąć rozprawę również w wypadku, gdy ma być przeprowadzony jeszcze dowód przez sędziego albo gdy ma być przeprowadzony dowód z akt lub wyjaśnień organów administracji publicznej, a rozprawę co do tych dowodów sąd uzna za zbyteczną”. W związku z tym Sąd Apelacyjny oddalił powództwo Renaty F., wobec czego złożyła ona skargę kasacyjną.

Czy proboszcz jest organem administracji

W trakcie rozprawy przed Sądem Najwyższym powstał problem, czy proboszcza można uznać za organ  administracji publicznej w rozumieniu kpa. Adwokat powódki dowodził, ze Sad Apelacyjny naruszył art.224 par. 2 kpc, według którego sądowi wolno przeprowadzić dowody po zamknięciu rozprawy, przyjmując, że organ administracji jest bezstronny. A w tym wypadku parafia rzymsko-katolicka w Strzegomiu była stroną w spornej sprawie. Ponadto cmentarze nie prowadzą, żadnych postępowań administracyjnych i nie wydają decyzji, a więc sąd nie mógł w tym trybie sporządzić dowodu. Przedstawiciel parafii natomiast dowodził, że parafia jest organem administracji publicznej. A powódka ma prawo i możliwość w obecnych warunkach pochowania drugiej osoby, zatem jej dobra osobiste nie są naruszone.

Notatka to nie dowód

Sąd Najwyższy 25 sierpnia uchylił wyrok z 26 lipca 2010 r. Sądu Apelacyjnego w Łodzi i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania. Sędzia Henryk Pietrzkowski podkreślił, że sprawa nie jest oczywista, jednak rażąco naruszono przepisy prawa procesowego. SN podzielił argumenty kasacji. - Regułą postępowania dowodowego jest przeprowadzenie dowodu na rozprawie – mówił sędzia Pietrzkowski. – Tylko wyjątkowo, w sytuacji przewidzianej w powołanym art. 224 kpc sąd może od tej reguły odstąpić. Jednak sąd I instancji przeprowadzając po zamknięciu rozprawy dowody na okoliczności sporne, tę regułę naruszył. Sąd II instancji tego błędu nie naprawił.

Zdaniem SN proboszcz parafii nie może być traktowany jako organ administracji publicznej. Analiza sądu II instancji jest błędna. Parafia nie wydaje w sprawach indywidualnych decyzji administracyjnych. W sprawie chodziło o ustalenie stosunku prawnego, jaki powstał na skutek „wykupienia” grobu. Problem należało oceniać w kategorii cywilno-prawnej. A zatem dowód z notatki nie mógł być przeprowadzony. Sąd dokonywał ustaleń na podstawie wyjaśnień strony, które złożono w piśmie procesowym po zamknięciu rozprawy. Takiego rozwiązania prawo procesowe nie zna – podkreślił sędzia Pietrzkowski. – Jeśli do tego dodamy, że ustalenia zapadły na podstawie notatki sporządzonej w trakcie rozmowy telefonicznej, to należy stwierdzić, że naruszono zasadę jawności rozpraw, równości stron i kontradyktoryjności. W związku z tym brak jest istotnych ustaleń w sprawie, gdyż znaczna ich część spornych faktów została przeprowadzona w nieprawidłowym trybie.

Sygnatura akt II CSK 649/10

Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska