Sędzia Igor Tuleya, który prowadził proces kardiochirurga Mirosława G. złoży do prokuratury dwa zawiadomienia: o możliwości przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego i prokuratorów, którzy zbierali materiały mające świadczyć o winie lekarza, a także w sprawie składania fałszywych zeznań przez świadków.
Pierwsze z tych zawiadomień ma dotyczyć "przewinień dyscyplinarnych" ze strony funkcjonariuszy CBA i prokuratorów, którzy w związku ze sprawą dr. G. prowadzili nocne, wielogodzinne przesłuchania, jedno po drugim. Podczas odczytywania uzasadnienia wyroku Tuleya ocenił tę taktykę organów ścigania jako "przerażającą". - Budzi to skojarzenia nawet nie z latami 80., ale z metodami z lat 40. i 50., czasów największego stalinizmu - mówił sędzia.
Drugie zawiadomienie będzie z kolei dotyczyć składania fałszywych zeznań przez świadków w procesie dr. G. Jak objaśnił prowadzący sprawę kardiochirurga, chodzi o świadka, który zeznał, że musiał wziąć kredyt na łapówkę dla lekarza. Jak się okazało później, pożyczka została wzięta kilka miesięcy po tym, jak mężczyzna przestał być pacjentem G.
Sędzia Tuleya nie wykluczył, że zawiadomień do prokuratury może być więcej. Jego uzasadnienie wyroku dla dr. G., w którym nie zostawił suchej nitki na metodach CBA, spotkało się z krytyką ze strony m.in. byłego szefa biura Mariusza Kamińskiego.
Sędzia Igor Tuleja sądzi od 16 lat, jest jednocześnie rzecznikiem prasowym d.s. karnych w Sądu Okręgowego w Warszawie.
Napisał i wydał w 2007 roku wraz z Magdaleną Czernicką komentarz do Kodeksu wykroczeń i postepowania w sprawach o wykroczenia. Zawarł w niej bogaty wybór literatury z tego zakresu - profesjonalnie dobrane tezy orzeczeń Sądu Najwyższego i Sądów Apelacyjnych.
Sędzia Igor Tuleya naraził się politykom
Sędzia Igor Tuleya, który orzekał w sprawie doktora G. oskarżonego o korupcję jest krytykowany teraz przez polityków za zbyt radykalne uzasadnienie wyroku i zapowiedź wniosku do prokuratury. W wyroku nawiązał do metod stalinowskich, stosowanych przez CBA.