Ustawa o ustroju sądów powszechnych który do dnia 28 marca br mógł bez umotywowania żądać akt na zasadzie „bo ja tak chcę". Brak jest natomiast podstaw do twierdzeń, że żądanie akt, to wyłączna domena wewnętrznego nadzoru, oraz że jest to środek zastrzeżony wyłącznie do badania toku i sprawności postępowania - twierdzi Jacek Ignaczewski, sędzia sądu rejonowego w Olsztynie.
W "Rzeczpospolitej" wyraża pogląd, że pozbawienie ministra funkcji kontrolnych, wynikających ze zwierzchnictwa hierarchicznego, jest możliwe do przeprowadzenia, ale nie „kuchennymi drzwiami" w mediach.

Zwierzchnictwo ministra sprawiedliwości nad prezesami jest szersze niż tylko w zakresie wewnętrznego nadzoru administracyjnego (por. art. 22 par 2 usp), ale także odejmuje uchybienia w zakresie kierowania sądem (art. 37 par 5 usp), wywiązywania się z obowiązków służbowych. Minister zachował także uprawnienia do oceny wszelkiej działalności prezesa z punktu widzenia dobra wymiaru sprawiedliwości (art. 27 par 1 pkt 1 i 2). Ministra Sprawiedliwości nie pozbawiono także uprawnienie do inicjowania postępowań dyscyplinarnych.
Problem jednak sprowadza się do tego, że to co może bulwersować całą Polskę w działalności sądu, czy prezesa, niekoniecznie musi bulwersować prezesa sądu. Stąd też czynności stricto kontrolne ministra sprawiedliwości są swoistym „wentylem bezpieczeństwa" w systemie, w którym w zabiegach interpretacyjnych umiejscawia się prezesa sądu, jako sędziego we własnej sprawie. Zwierzchni nadzór ministra, sprowadza się do roli przyjmowania sprawozdań prezesów z działalności sądów, które na dodatek, jak wskazuje Jacek Czaja, mają być wyłączną podstawą wykonywania przez ministra przyznanych mu uprawnień - dodaje sedzia Ignaczewski.

Źródło: Rzeczpospolita