Czytaj: W sobotę wchodzą w życie zmiany w Prawie o ustroju sądów powszechnych>>

Według sędziego obowiązująca od 12 sierpnia br. nowelizacja ustawy o ustroju sądów powszechnych  jest – z punktu widzenia projektodawcy – istotnym elementem pakietu zmian w ustroju sądów. - Te trzy ustawy, w wersji uchwalonej i przedstawionej prezydentowi do podpisu, stanowiły zamknięty komplementarny system zmian, który się ściśle zazębiał i wzajemnie uzupełniał. Rozwiązania przewidziane w prawie o ustroju sądów powszechnych miały bezpośrednie odniesienia do pozostałych ustaw i łącznie stwarzały skuteczny zestaw instrumentów oddanych do dyspozycji ministra sprawiedliwości w różnych obszarach ustroju sądów. Teraz skutki wejścia w życie tylko zmian do prawa o ustroju sądów powszechnych – choć same w sobie rozległe i doniosłe – będą jednak ograniczone. Wchodząca w życie ustawa nie spełni zatem, przynajmniej na razie, wszystkich oczekiwań projektodawców – mówi sędzia Gudowski.

Obowiązująca ustawa przewiduje na przykład opiniowanie przez Krajową Radę Sądownictwa zamiaru odwołania prezesa, przy czym ewentualna, negatywna opinia Rady – ze skutkiem wiążącym dla ministra – zapada większością 2/3. Po wejściu w życie zmian ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa zanegowanie zamiaru ministra – przy tak wyśrubowanej większości, uwzględniając także skład rady i sposób podejmowania uchwał – nie miało praktycznie szans powodzenia. Teraz, jeżeli zamiar odwołania prezesa nie będzie dostatecznie uzasadniony, Rada może go udaremnić.  Podobnie, szybko i sprawnie miały zadziałać – twierdzi sędzia – szybkie ścieżki awansowe dla „nowych” sędziów, z zawodowego punktu widzenia niedojrzałych do objęcia funkcji. Rada w dotychczasowym, konstytucyjnym kształcie może tę ścieżkę skutecznie wyhamować albo utrudnić; Rada „zreformowana” zapewne by tego nie uczyniła.

Zdaniem sędziego Gudowskiego również wszystkie zawarte w zmianach ustawy o ustroju sądów powszechnych elementy „dyscyplinujące” wobec sędziów, w tym nadzwyczajne kompetencje Ministra Sprawiedliwości w tym zakresie, były ściśle skorelowane z przepisami ustawy o Sądzie Najwyższym dotyczącymi izby dyscyplinarnej. W zamierzeniach projektodawcy ta izba miała dawać Ministrowi Sprawiedliwości pełną osłonę jego decyzji, wspieranych „przymusem dyscyplinarnym”. – Weto do ustawy o Sądzie Najwyższym osłabiło oręż ministra i zapewne osłabi także jego pewność co do skuteczności kroków, które podejmie – komentuje sędzia.

Zdaniem Jacka Gudowskiego znowelizowanej ustawie przyświeca misja generalnej zmiany kadrowej, dokonywanej nie tylko przez wymianę sędziów – ich zwolnienia ze służby albo przeniesienia na inne miejsca służbowe lub stanowiska – ale także przez osłabienie ich morale. W ustawie dominuje również trudna do ukrycia tendencja do radykalnego zwiększenia władzy ministra sprawiedliwości nad sądami i jego wpływu na konkretne decyzje dotyczące sądów oraz sędziów; zarówno personalne jak i organizacyjne. Jak wskazuje sędzia, sformułowanie, że minister sprawiedliwości coś może, o czymś decyduje, coś nakaże czy zarządzi pojawia się teraz dużo częściej niż w ustawie przed jej zmianą, a kto wie, czy nie więcej razy niż w ustawach o ustroju sądów powszechnych z 1928 r i 1985 roku. – Skoro już wcześniej prawo o ustroju sądów powszechnych wywoływało poważne wątpliwości co do tego, czy władza sądownicza jest rzeczywiście niezależna i odrębna, skoro reprezentant władzy wykonawczej ma tyle możliwości wpływu na nią, to co powiemy teraz? – pyta Jacek Gudowski.

Zdaniem sędziego Gudowskiego najważniejsza, przynajmniej doraźnie, zmiana polega jednak na przyznaniu pełnej, dyskrecjonalnej władzy nad sądami w zakresie obsady stanowisk prezesów i wizytatorów. – Ta władza jest dużo szersza niż przed 1990 rokiem, kiedy decyzje o powołaniu prezesów sądów były w pewnym stopniu, wprawdzie minimalnym, ale jednak, zależne od kolegium sądu – mówi sędzia. Kolegium było wprawdzie wówczas tylko częściowo organem samorządowym, jednak w jego skład wchodzili wyłącznie sędziowie, którzy mogli wyrazić swój pogląd. Obecnie minister powołuje prezesa w sposób dowolny i arbitralny, a następnie przedstawia go zgromadzeniu sędziów danego sądu. – To „przedstawienie” jest gestem emblematycznym, wymuszającym swoistą służbową kurtuazję, niczym więcej. ”Szanowni sędziowie, oto wasz nowy prezes”. Tyle powie minister. To będzie jeden spośród zgromadzonych sędziów albo sędzia z innego sądu, także niższej instancji, z danej apelacji, ale może z innej, nawet z bardzo daleka, zawsze jednak będzie to prezes przyniesiony lub przywieziony „w teczce”. Skąd my to znamy? I czy przypadkiem nie z tym walczyliśmy przez kilkadziesiąt powojennych lat? – pyta retorycznie sędzia Jacek Gudowski.

Z tym większą uwagą i troską musimy przyglądać się inicjatywie Prezydenta i pracy zespołu jego doradców – mówi sędzia Jacek Gudowski. Są przesłanki do wniosku, że refleksja, choć w ostatniej chwili, przyszła jednak na czas, a Prezydent przedstawi projekt, który – poddany szerokiej konsultacji – nie tylko zmieści się w ścisłych ramach Konstytucji, ale uszanuje także nasze tradycje sądowe, pryncypia trójpodziału władz oraz interesy obywateli, rozumiane w sposób uniwersalny, w oderwaniu od doraźnej, błądzącej niekiedy polityki. W ten sposób na trwałe zostanie także stępione ostrze zmienionej ustawy o ustroju sądów powszechnych, a wykraczające poza konstytucyjny gorset kompetencje ministra sprawiedliwości – ktokolwiek nim jest i będzie i jakakolwiek koalicja go wyłoni – zostaną skutecznie zneutralizowane.

Wypowiedź jest fragmentem jednego z wywiadów przeprowadzanych przez Krzysztofa Sobczaka z sędzią Jackiem Gudowskim o problemach związanych z funkcjonowaniem demokracji i państwa prawa w Polsce. Całość ukaże się wkrótce w formie książki, której wydanie przygotowuje wydawnictwo Wolters Kluwer Polska.