Według Zbigniewa Ziobry (PiS) minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski zamierza zlikwidować sądy 24-godzinne. Ministerstwo Sprawiedliwości temu zaprzecza i mówi, że zmiany, które dotkną postępowanie przyspieszone będą służyć jego usprawnieniu.

Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiedział, że PiS jeszcze w tym tygodniu złoży w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o sądach 24-godzinnych, który ma zmierzać do usprawnienia ich działania. W ocenie Ziobry, Ćwiąkalski zamiast poprawiać działanie tych sądów „przymyka oko” na to, że „przestają one działać”.
Nie likwidujemy; a usprawniamy – tak rzecznik prasowy Ministerstwa Sprawiedliwości Grzegorz Żurawski odniósł się do zarzutu byłego ministra Zbigniewa Ziobry, że resort sprawiedliwości zamierza zlikwidować sądy 24-godzinne. My wprowadzamy poprawki do pomysłu ministra Ziobry, zgodnie z sugestiami samych sądów, skąd płyną postulaty - głównie finansowe i to chcemy zmieniać - powiedział Żurawski.

Jak dodał, według wyliczeń resortu sprawiedliwości, roczny koszt działania sądów 24-godzinnych to 24 mln zł, z czego 20 milionów to suma na obrońców z urzędu - a są oni obowiązkowi. Nie ma natomiast możliwości dobrowolnego poddania się karze, co w większości spraw, głównie dotyczących pijanych kierowców, powinno być możliwe, bo przecież złapano ich na gorącym uczynku – zaznaczył.

Prokurator krajowy Marek Staszak powiedział, że nowelizacja ustawy o sądach 24-godzinnych ma zmniejszyć koszty działania tych sądów. Szacowane oszczędności w budżecie państwa wyniosą według Staszaka co najmniej 25-30 milionów złotych rocznie.  Wśród proponowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości zmian prokurator wskazał likwidację obrony obligatoryjnej i zastąpienie jej fakultatywną. Marek Staszak wyjaśnił, że oskarżony sądzony w trybie 24-godzinnym będzie mógł zażyczyć sobie obrońcy lub z niego zrezygnować i dobrowolnie poddać się karze. Obecnie nie przewiduje się możliwości dobrowolnego poddanie się karze, a obrońca jest obowiązkowy.
Drugą proponowaną zmianą jest likwidację obligatoryjnego zatrzymania. Jak wyjaśnił prokurator krajowy, zgodnie z nowelizacją zatrzymanie będzie następowało tylko wtedy, gdy organy ścigania uznają, że jest to konieczne dla sprawnego postępowania. Marek Staszak zastrzegł przy tym, że obligatoryjne zatrzymanie nadal będzie obowiązywało wobec chuliganów. Podkreślił, że nie ma sensu trzymać w areszcie osoby, która chce dobrowolnie poddać się karze.

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski już w grudniu zeszłego roku zapowiedział, że zmieni się formuła sądów 24-godzinnych - faktycznie sądzi się w nich w terminie 72 godzin, który ma zostać niewiele wydłużony - zaś sama idea tzw. trybu przyśpieszonego karania drobnych przestępstw na pewno pozostanie. Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że przeważająca ilość spraw rozpoznawanych w postępowaniu przyspieszonym, tzn przez sądy 24-godzinne, to sprawy o występki z art. 178a § 1 i 2 Kodeksu karnego (sprawy pijanych kierowców). Taka tendencja utrzymuje się od początku funkcjonowania sądów 24-godzinnych, a w listopadzie 2007 r. wyżej wymienionych przestępstw (w tym w zbiegu z art. 244 Kodeksu karnego, czyli z nałożonym przez sąd zakazem prowadzenia pojazdów) dotyczyło 2081 wniosków o rozpoznanie sprawy w postępowaniu przyspieszonym spośród ogólnej liczby 2496 wniosków, skierowanych w tym miesiącu przez prokuratury do sądów.

Sądy 24-godzinne rozpoznają bardzo mało spraw o występki chuligańskie. W listopadzie 2007 r. do sądów w całym kraju wpłynęły zaledwie 34 wnioski o rozpoznanie sprawy w postępowaniu przyspieszonym dotyczące popełnienia występku o charakterze chuligańskim, których szybkiemu osądzeniu miało służyć właśnie wprowadzenie sądów 24-godzinnych. Dane Ministerstwa Sprawiedliwości dowodzą więc, że sądy 24-godzinne nie spełniły pokładanych w nich nadziei na szybkie rozpoznawanie występków o charakterze chuligańskim.

Z miesiąca na miesiąc maleje liczba skierowanych do sądów wniosków o rozpoznanie sprawy w postępowaniu przyspieszonym, od 5733 wniosków w kwietniu 2007 r. do 2496 wniosków w listopadzie 2007 r. Ministerstwo Sprawiedliwości tłumaczy ten fakt między innymi tym, że funkcjonowanie sądów 24-godzinnych pociąga za sobą duże koszty. Wprawdzie sądy nie prowadzą odrębnej ewidencji wydatków związanych z funkcjonowaniem tego rodzaju postępowania, jednakże same wydatki na pomoc prawną udzieloną z urzędu w przypadku sądów 24-godzinnych w okresie od dnia 12 marca 2007 r. do końca 2007 r. oszacowane zostały na poziomie około 20 000 000 zł. Przepisy art. 517i § 1 i 2 Kodeksu postępowania karnego wskazują bowiem, że w postępowaniu przyspieszonym przed sądem oskarżony musi mieć obrońcę. Jeżeli oskarżony nie ma obrońcy z wyboru, prezes sądu właściwego do rozpoznania sprawy wyznacza mu obrońcę z urzędu.

Niezależnie od faktu, że koszty obligatoryjnej obrony z urzędu stanowią znaczne obciążenie dla budżetów sądów powszechnych, również niejednokrotnie sami oskarżeni wyrażają niezadowolenie z faktu obrony obligatoryjnej i w konsekwencji ponoszenia wysokich kosztów tej obrony, w przypadkach gdy nie zostali zwolnieni przez sąd od ponoszenia kosztów procesu, a charakter spraw, ich zdaniem, nie wymagał korzystania z fachowej pomocy prawnej.