Więcej: "Wprost" składa zażalenie na działania prokuratury>>>

W ocenie Latkowskiego, o ile prokuratura miała prawo żądać wydania rzeczy - nośnika z nagraniem nielegalnych podsłuchów - to po informacji, że są na nim informacje chronione tajemnicą dziennikarską, powinna odstąpić od tych czynności.

"Zażalenie skarżącego nie jest zasadne i nie zasługuje na uwzględnienie" - mówiła w poniedziałek sędzia Katarzyna Religa, uzasadniając postanowienie Sądu Rejonowego Warszawa Praga-Północ.

Wskazała, że zgodnie z przewidzianą procedurą wydanie przez tygodnik nośnika nie skutkowałoby złamaniem tajemnicy dziennikarskiej, bo nośnik byłby zapieczętowany, a decyzję ostatecznie podejmowałby sąd. "Przepisy w sposób jasny i zrozumiały wskazują kolejność działań w przypadku oświadczenia, że dokument zawiera tajemnicę dziennikarską" - uzasadniał sąd.

"A zatem skarżący miał obowiązek wydać żądane przedmioty, a organ przeprowadzający czynność był zobowiązany do przekazania ich niezwłocznie prokuratorowi w zapieczętowanym opakowaniu bez zapoznawania się z ich treścią (...) i przekazania ostatecznie sądowi z wnioskiem o uchylenie tajemnicy dziennikarskiej" - mówiła. Dodała, że dostęp do materiałów miałby jedynie sąd, który zgodnie z przepisami nie mógłby zwolnić od zachowania tajemnicy odnoszącej się do dziennikarskiego źródła.

Sędzia zaznaczyła także, że treść protokołu przeszukania nie wskazuje na złamanie przez prowadzących czynności przepisów bądź konstytucji. "Wręcz przeciwnie, zastrzeżenia można mieć do postępowania samego skarżącego i dziennikarzy +Wprost+, którzy swoim zachowaniem utrudniali i ostatecznie uniemożliwili prokuratorom i funkcjonariuszom ABW dalsze prowadzenie czynności procesowej" - zaznaczyła sędzia.

Według skarżącego sposób przeprowadzenia przeszukania był złamaniem prawno-karnych i konstytucyjnych zasad związanych z procedurą takich czynności. "Nie wskazano jednak w sposób jednoznaczny, które przepisy i konstytucyjne zasady zostały złamane w przypadku przeszukania" - mówiła sędzia Religa, odnosząc się do tego zarzutu.

Pełnomocnik redaktora naczelnego "Wprost" mec. Piotr Kruszyński zapowiedział, że sprawą będzie starał się zainteresować Rzecznika Praw Obywatelskich. "Postanowienie sądu jest prawomocne, ale w zupełności się z nim nie zgadzam" - powiedział dziennikarzom. Dodał, że jeśli RPO nie wniesie kasacji od tego postanowienia, to zwróci się do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

"Sąd w zupełności podzielił nasze stanowisko w sprawie obu wydanych postanowień" - powiedziała z kolei dziennikarzom prok. Anna Hopfer z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, która prowadzi śledztwo w sprawie podsłuchiwania polityków i biznesmenów.

Ministerstwo Sprawiedliwości nie komentuje decyzji sądu - poinformowało PAP biuro prasowe resortu.

Prokuratorzy wraz z funkcjonariuszami ABW weszli do "Wprost" w czerwcu, w ramach śledztwa dotyczącego nielegalnego podsłuchiwania m.in. polityków. Zażądano wydania nośników z nagraniami. Redakcja odmówiła, w związku z czym prokuratura zarządziła przeszukanie. Po szamotaninie odstąpiono od tych działań. Latkowski zapowiedział, że redakcja przekaże prokuratorom nośnik z nagraniem, gdy tylko upewni się, że nie naraża to źródła informacji. Stało się to po kilku dniach.

Prokuratura mówiła po działaniach we "Wprost", że dążyła do "ugodowego przejęcia nośnika" w gabinecie naczelnego "Wprost". Także ABW oświadczyła po przeprowadzeniu wewnętrznej kontroli, że jej funkcjonariusze działali zgodnie z prawem i nie przekroczyli swoich uprawnień w redakcji. (PAP)