Zdaniem sądu istniały szanse, że przy prawidłowym monitorowaniu ciąży, nie doszłoby do tragedii.

Powódka domagała się przyznania jej 90.000 zł zadośćuczynienia wraz z odsetkami od pozwanego towarzystwa ubezpieczeniowego. Pozwana obejmowała ochroną ubezpieczeniową placówkę medyczną. Powódka wskazała, że w ciąży pozostawała pod opieką tej placówki. Powódka wyjaśniła w pozwie, że lekarz prowadzący ciążę nie wykonał koniecznego badania, które miało pozwolić na sprawdzenie, czy płód rozwija się prawidłowo. Powódka, będąc w 39 tygodniu ciąży, przestała czuć ruchy dziecka. Wówczas zgłosiła się do placówki medycznej, a położna stwierdziła brak tętna płodu. Powódka udała się do szpitala, gdzie stwierdzono ciążę obumarłą. Powódka wskazała, że żąda zadośćuczynienia po śmierci dziecka, w związku z brakiem należytej opieki lekarskiej. W ocenie powódki, zaniechanie wykonania trzeciego badania USG wyczerpało znamiona błędu medycznego. Powódka wyjaśniła, że po stracie dziecka popadła w depresję.

Pozwane towarzystwo ubezpieczeniowe domagało się oddalenia powództwa. W ocenie pozwanej, powództwo było niezasadne. Pozwana powołała się na prywatną opinię lekarza, który wykluczył błędy medyczne lekarza i niestaranność placówki medycznej. Z ostrożności procesowej, pozwana wskazała, że dochodzona pozwem kwota jest zawyżona.

Ustalenia sądów
Bezspornym w sprawie było to, że do co najmniej pierwszych dni października 2011 r. przebieg ciąży powódki był prawidłowy. Wówczas wykonano drugie badanie USG oraz drugie badania prenatalne. Nie było sporne także to, że nie wykonano trzeciego badania USG. Strony nie kwestionowały tego, że powódka w lutym 2012 r. przestała czuć ruchy dziecka i zgłosiła się do placówki. Tam położna stwierdziła brak tętna płodu. Powódka udała się więc do szpitala, gdzie stwierdzono obumarcie ciąży. Lekarze orzekli, że przyczyną zgonu była hipotrofia płodu. Nie została jednak przeprowadzona sekcja zwłok płodu.

Sądy ustaliły także, że powódka jest matką kilkorga dzieci. W czerwcu 2011 r. stwierdzono w placówce medycznej jej szóstą ciążę. Powódka była wówczas po 40-tce. Była to pierwsza ciąża powódki z jej obecnym partnerem. Ciąża przebiegała prawidłowo. Powódka przez cały czas korzystała z opieki lekarskiej jednego lekarza. Lekarz ten wykonał dwa badania USG, ale nie wykonał trzeciego badania, które powinno być przeprowadzone w 3 trymestrze ciąży. Żadne z badań prowadzonych w ciąży (poza tym z lutego 2012 r.) nie uwidoczniło nieprawidłowości w przebiegu ciąży. Gdy powódka przestała odczuwać ruchy dziecka, zgłosiła się do lekarzy. Wówczas ustalono obumarcie płodu. Urodziła ona nieżywego syna, którego stan rozwoju oceniono na ok. 31 tydzień ciąży. Po urodzeniu martwego dziecka, powódka przeszła załamanie psychiczne. Później zaszła ponownie w ciążę, ale doszło do poronienia.



Błąd medyczny
Sądy dysponowały różnymi opiniami biegłych lekarzy. Sądy dały natomiast wiarę opinii biegłych z zakładu medycyny sądowej. Z ekspertyzy tej wynikało, że wykonanie trzeciego badania USG w trzecim trymestrze ciąży stanowi wymóg postępowania powszechnie znany i wymagany od każdego specjalisty z dziedziny ginekologii i położnictwa. Niewykonanie trzeciego badania USG oraz niewykrycie małowodzia płodu stanowiło błąd medyczny. Brak wykrycia małowodzia był w istocie skutkiem śmierci dziecka. Wystąpiło bowiem wysokie prawdopodobieństwo zaistnienia związku przyczynowego pomiędzy błędem medycznym a śmiercią płodu. Sąd apelacyjny podkreślił, że nie ma pewności, kiedy doszło do powikłań w rozwoju ciąży (a więc, czy miało to miejsce w okresie zalecanego trzeciego badania USG). Z rzeczowej opinii biegłych wynikało natomiast, że brak przeprowadzenia tego badania istotnie ograniczył możliwość zdiagnozowania potencjalnego procesu zahamowania wzrastania płodu, jak również ewentualnych innych nieprawidłowości. Choć lekarz prowadzący oceniał ciążę na prawidłową, to w rzeczywistości miało jednak miejsce głębokie zahamowanie wzrostu płodu. Ocena ciąży powódki była więc prowadzona pobieżnie i niestarannie. Lekarz przeoczył także utratę wód u powódki. Jest mało prawdopodobne, że rzetelne badanie klinicznie nie pozwoliłoby na ocenę nieprawidłowości u płodu. Sąd odwoławczy podkreślił, że nawet przy zastosowaniu wszelkich metod nie zawsze można dokładnie przewidzieć losów ciąży. Niemniej jednak, brak jakiegokolwiek monitorowania płodu, tę możliwość ogranicza do minimum. Oznacza to, że odpowiednie nadzorowanie rozwoju ciąży mogłoby uchronić płód przed obumarciem. Doszło więc do naruszenia procedur medycznych.
Lekarz, który zaniechał wykonać koniecznego badania był zatrudniony na umowę o pracę w szpitalu i podlegał kierownictwu placówki. Urodzenie przez powódkę martwego dziecka wynikało więc z czynu niedozwolonego szpitala. Stąd, powództwo zasługiwało na uwzględnienie.

Dramat powódki

Sądy obu instancji wskazały, że w razie śmierci nienarodzonego dziecka, zdolnego do życia poza organizmem matki, sąd może przyznać najbliższym członkom rodziny odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Powyższy pogląd wynika z orzecznictwa Sądu Najwyższego. Zdaniem sądów, kwota 90.000 zł zadośćuczynienia wraz z odsetkami była sumą odpowiednią za cierpienia powódki. Nie była to suma wygórowana, skoro śmierć nienarodzonego dziecka stanowiła dla powódki ogromną traumę. To, że powódka ma rodzinę i inne dzieci, nie oznacza, że nie cierpiała po stracie nienarodzonego syna. Nie miał też racji pozwany wskazując, że więź matki z dzieckiem, które jeszcze nie przyszło na świat jest mniejsza niż więź matki z dziećmi, które już się urodziły.

Wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 14 lutego 2018 r., I ACa 1071/17, LEX nr 2475120.