W rozpoznawanej sprawie do Trybunału Sprawiedliwości zwrócono się o uściślenie, czy i w jakim zakresie przedsiębiorca, który w ramach swojej działalności jest operatorem dostępnej publicznie i bezpłatnej sieci Wi-Fi z dostępem do Internetu, może być uznany za odpowiedzialnego za naruszenie praw autorskich dokonane przez użytkownika tej sieci.

Tobias Mc Fadden prowadzi niedaleko Monachium sklep ze sprzętem oświetleniowym i nagłaśniającym, w którym oferuje dostępną publicznie sieć Wi-Fi. W 2010 r. utwór muzyczny, do którego prawa przysługują firmie Sony, został nielegalnie zaoferowany do pobrania przez tę sieć. W ocenie Landgericht München I (sądu okręgowego Monachium I, Niemcy), rozpoznającego spór między firmą Sony a T. Mc Faddenem, T. Mc Fadden nie naruszył sam odnośnych praw autorskich. Zastanawia się jednak nad możliwością uznania T. Mc Faddena za pośrednio odpowiedzialnego za to naruszenie ze względu na brak zabezpieczenia jego sieci Wi-Fi. Mając jednak wątpliwości co do kwestii, czy dyrektywa 2000/31 o handlu elektronicznym nie stoi na przeszkodzie takiej odpowiedzialności pośredniej, Landgericht skierował do Trybunału szereg pytań.

Dyrektywa ogranicza bowiem odpowiedzialność usługodawców będących pośrednikami za bezprawną działalność inicjowaną przez osobę trzecią, gdy ich usługa polega na "zwykłym przekazie" informacji. To ograniczenie odpowiedzialności zależy od spełnienia trzech kumulatywnych warunków, mianowicie: 1) usługodawca nie może być inicjatorem przekazu, 2) nie może on wybierać odbiorcy przekazu oraz 3) nie może wybierać ani modyfikować informacji zawartych w przekazie. Landgericht München I uważa, że te wymienione enumeratywnie warunki są spełnione w niniejszej sprawie, ale zastanawia się, czy T. Mc Fadden jest rzeczywiście usługodawcą w rozumieniu dyrektywy.

W przedłożonej wczoraj opinii rzecznik generalny Maciej Szpunar stwierdził, że to ograniczenie odpowiedzialności ma zastosowanie także do osoby takiej jak T. Mc Fadden, która jest akcesoryjnie wobec swojej głównej działalności gospodarczej operatorem dostępnej publicznie i bezpłatnej sieci Wi-Fi. Według niego, nie jest niezbędne, aby ta osoba określała się wobec odbiorców jako usługodawca ani aby wyraźnie promowała swoją działalność u potencjalnych klientów.

Zdaniem rzecznika generalnego ograniczenie to stoi także na przeszkodzie zasądzeniu od usługodawcy będącego pośrednikiem nie tylko odszkodowania, ale także zwrotu kosztów wezwania do zaniechania naruszenia i kosztów postępowania w związku z naruszeniem prawa autorskiego dokonanym przez osobę trzecią.

Rzecznik generalny uściślił jednak, że ograniczając w ten sposób odpowiedzialność podmiotu świadczącego usługę zwykłego przekazu, dyrektywa nie chroni przed wydaniem nakazu sądowego, którego wykonanie jest zabezpieczone grzywną.

Wydając taki nakaz, sąd krajowy zobowiązany jest wszakże upewnić się, że 1) dane środki są w szczególności skuteczne, proporcjonalne i odstraszające; 2) mają one na celu przerwanie określonego naruszenia lub zapobieżenie mu i nie pociągają za sobą ogólnego obowiązku w zakresie nadzoru oraz 3) zapewniona jest właściwa równowaga pomiędzy mającymi zastosowanie prawami podstawowymi, mianowicie, z jednej strony, wolnością wypowiedzi i informacji oraz wolnością prowadzenia działalności gospodarczej a, z drugiej strony, prawem własności intelektualnej.

Zob. również inne artykuły o podobne tematyce:

ETS: dostawcy internetu można nakazać zablokowanie witryny naruszającej prawa autorskie>>>

Będzie łatwiej i taniej udostępniać muzykę w internecie>>>

Rzecznik generalny uważa ponadto, że dyrektywa nie stoi co do zasady na przeszkodzie wydaniu nakazu sądowego pozostawiającego adresatowi wybór konkretnych środków, jakie należy zastosować. Do sądu krajowego rozpoznającego żądanie wydania nakazu sądowego należy niemniej jednak upewnienie się co do istnienia odpowiednich środków zgodnych z ograniczeniami wynikającymi z prawa Unii.

Rzecznik generalny uściślił natomiast, że dyrektywa stoi na przeszkodzie wydaniu jakiegokolwiek nakazu sądowego skierowanego do osoby będącej akcesoryjnie wobec swojej głównej działalności gospodarczej operatorem publicznej sieci Wi-Fi, jeśli adresat nakazu sądowego, aby się do niego zastosować, musiałby 1) dezaktywować łącze internetowe; 2) zabezpieczyć je hasłem lub 3) kontrolować całą komunikację przekazywaną przez to łącze pod kątem tego, czy dany utwór chroniony prawem autorskim nie jest ponownie bezprawnie przekazywany.

Rzecznik generalny stanął w tym względzie na stanowisku, że nałożenie obowiązku zabezpieczenia dostępu do sieci Wi-Fi jako metoda ochrony prawa autorskiego w Internecie nie spełniałoby wymogu właściwej równowagi między, z jednej strony, ochroną prawa własności intelektualnej, z której korzystają podmioty prawa autorskiego a, z drugiej strony, ochroną wolności prowadzenia działalności gospodarczej, z której korzystają podmioty świadczące dane usługi. Ograniczając dostęp do komunikacji zgodnej z prawem, środek ten pociągałby za sobą ponadto ograniczenie wolności wypowiedzi i informacji. Bardziej ogólnie rzecz ujmując, ewentualne szerokie stosowanie obowiązku zabezpieczenia sieci Wi-Fi, jako metoda ochrony prawa autorskiego w Internecie, mogłoby mieć niekorzystne skutki dla społeczeństwa jako całości, które mogłyby przewyższyć jego potencjalne korzyści dla podmiotów tych praw. 

Tak wynika z opinii Rzecznika Generalnego Trybunału Sprawiedliwości z 16 marca 2016 r. w sprawie C-484/14 Tobias Mc Fadden przeciwko Sony Music Entertainment Germany GmbH.

Źródło: http://curia.europa.eu