Pierwszy projekt ustawy o bezpłatnej pomocy prawnej trafił do Sejmu już w 2005 roku. Zakładał on utworzenie specjalnych biur pomocy prawnej przy sądach okręgowych, czyli w ponad 40 miastach Polski. Projekt nie przekształcił się w ustawę, ponieważ Sejm nie zdążył uchwalić go przed końcem kadencji. Podobnie było z projektem wniesionym do Sejmu w 2006 roku, gdy ministrem sprawiedliwości był Zbigniew Ziobro. Zakładał on stworzenie w całym kraju sieci organizacji lub instytucji, które użyczałyby ludziom potrzebującym porad prawnych. Zgodnie z projektem, organizacje świadczące taką pomoc miały być wyłaniane na podstawie konkursów przeprowadzonych przez Krajową Radę Pomocy Prawnej. Pomoc miała być udzielana na podstawie kryterium dochodowego. Granicą dochodu miesięcznego uprawniającą do ubiegania się o taką pomoc miało być 900 zł dla osoby samotnej i ponad 600 zł dla osób żyjących w rodzinie.

Założenia kolejnego projektu przedstawił w kwietniu 2008 roku obecny rząd. O przyznaniu bezpłatnej obsługi prawnej miały decydować ośrodki pomocy społecznej i powiatowe centra pomocy rodzinie. Uprawnione do jej otrzymania byłyby tylko osoby o niskich dochodach, a także małe firmy znajdujące się w trudnej sytuacji ekonomicznej. Ministerstwo Sprawiedliwości obiecywało wtedy, że projekt ustawy trafi do Sejmu w tamtym roku.

Nie trafił, co nie oznacza, że nic się w tej sprawie nie działo. Projekt został w końcu przygotowany, ale dopiero w 2009 r. i w nieco innym kształcie. Został przekazany do rozpatrzenia przez Komitet Rady Ministrów, ale z informacji umieszczonej na stronie internetowej MS obok tego projektu wynika, że dalej czeka on na rozpatrzenie przez ten rządowy organ (stan na dzień 24.08.2009r.). Chociaż pojawiła się też w mediach informacja, że w maju Komitet Rady Ministrów odrzucił ten projekt na skutek zastrzeżeń ministra finansów, który uważa że koszty jego wprowadzenia (28,4 mln zł) oszacowano na zbyt niskim poziomie.

Według tego projektu zadania przyznawania pomocy prawnej i udzielania informacji prawnej wykonywać będzie Minister Sprawiedliwości poprzez Centrum Pomocy Prawnej oraz ośrodki pomocy prawnej działające jak ekspozytury Centrum. W pierwszym etapie budowy systemu – czytamy w uzasadnieniu do projektu - ośrodki pomocy prawnej stworzone będą przy oddziałach Centralnej Informacji Krajowego Rejestru Sądowego w taki sposób, aby w każdym województwie znajdował się co najmniej jeden ośrodek pomocy prawnej. Następnie w kolejnych latach na podstawie oceny działania systemu i stopnia zaspokajania potrzeb społecznych w zakresie nieodpłatnej pomocy prawnej sieć ośrodków pomocy prawnej będzie mogła być rozwijana. Pomoc prawna udzielana miałaby być przez adwokatów, radców prawnych, doradców podatkowych i inne osoby uprawnione na mocy odrębnych ustaw do świadczenia pomocy prawnej oraz organizacje pozarządowe zajmujące się udzielaniem pomocy prawnej. Za wykonanie czynności z zakresu pomocy prawnej podmiot, który jej udzieli otrzyma wynagrodzenie i zwrot udokumentowanych wydatków na podstawie decyzji dyrektora Centrum. A jak miałoby to wyglądać od strony kosztów? Autorzy projektu przyjęli, że w Polsce, której liczba mieszkańców wynosi 38 mln, będzie udzielane rocznie około 250 tys. przypadków bezpłatnej pomocy prawnej. Przyjęto przy tym, iż jednostkowy koszt pomocy prawnej wyniósłby średnio w przybliżeniu 250 zł, a zatem łączne koszty tego rodzaju pomocy prawnej wyniosą 62,5 mln zł (250 tys. × 250 zł) rocznie.

Czy to realistyczne wyliczenia? Można mieć wątpliwości, ponieważ wszelkie darmowe świadczenia mają tendencję do niekontrolowanego rozrostu. Nikt tak naprawdę nie wie jakie są potrzeby społeczne w tym zakresie. Wiadomo tylko, że zaledwie niewielki odsetek obywateli Polski korzysta a profesjonalnych usług prawnych. Ilu z nich ujawniłoby swoje potrzeby, gdyby mogli je dostać za darmo. Jeden ośrodek na województwo i 62,5 mln zł mogłoby nie wystarczyć. Zastrzeżenia ministra finansów nie są więc tak całkiem nieuzasadnione. A do tego kryzys ekonomiczny. Wprawdzie na przyszły rok, kiedy to system miałby wystartować, przewidziano wydatki tylko na poziomie kilkunastu milionów złotych, ale gdy szuka się wszędzie oszczędności, to dlaczego uruchamiać nowe kosztowne przedsięwzięcia. Tak więc wiele wskazuje, że program pomocy prawnej dla najuboższych nie nabierze w najbliższym czasie realnych kształtów.