Pojęcie standardu nie jest powszechnie obecne w świadomości tych, którzy zajmują się prawem. Dlaczego? Polska jako państwo jest rozliczana ze standardu prawnego, nie z tekstu prawa, nie z potencjału, jaki tkwi w konstytucji, ale z tego jaki poziom ochrony prawnej jest rezultatem aplikacji czyli stosowania prawa. Nie ma mowy o standardzie, jeśli nie zna się praktyki – wyjaśniała w czasie konferencji zorganizowanej w Sądzie Najwyższym 31 maja br., prof. Ewa Łętowska.
Jednak powstaje pytanie, czego musi się trzymać sędzia, adwokat czy prokurator - standardu czy tekstu ustawy? Czy nie miesza się w tym wypadku obowiązywania i stosowania prawa?
Przede wszystkim trzeba wiedzieć, jakie środki prawne są właściwe do analizy przepisów, trzeba pamiętać też, że potencjał, jaki tkwi w obowiązującym prawie nie znajduje dostatecznego odbicia w standardzie prawnym ochrony.
Przykład: senacki projekt Prawa prasowego odnoszący się do możliwości sprostowania faktów zakładał, że redakcja ma zamieszczać odpowiedź na kontrowersyjny artykuł dwukrotnej objętości. Była to konsekwencja niedostatecznej staranności mediów. Redaktorzy zareagowali jednoznacznie: to jest tłumienie wolności słowa. Prawnicy nie bardzo rozumieli argumentacji mediów. Bo przecież w systemach prawnych różnych krajów istnieją różne możliwości  sprostowań. Dlaczego przypuszczać, że u nas doprowadzi do kneblowania ust?
Prof. Łętowska uważa, że redaktorzy mieli rację. Dlatego, ze wytworzenie się standardu wymaga uwzględnienia okoliczności i realiów życia, w którym ów standard się wytwarza. Jeśli Polska jest krajem, w którym media lekko traktują własną odpowiedzialność ( istotnie nastąpiła tabloidyzacja mediów ze szkodą dla ich poziomu), to można się liczyć z tym, że zajdą wypadki, gdy trzeba będzie reagować na nadużycia prasy.
Jeśli wobec tego zapcha się gazety odpowiedziami dowolnej objętości, to statystycznie rzecz biorąc zabraknie miejsca na bieżące informacje i opinie. A wartością jest przecież społeczny dyskurs. 
- Zablokowanie mediów odpowiedziami niezadowolonych czytelników godziłoby w standard wolności słowa – twierdzi prof. Łętowska.
Gdyby nie wycofano tego przepisu, to naruszony byłby art.14 Konstytucji, gwarantujący tę wolność.
Prof. Ewa Łętowska reasumuje: prawo jest mechanizmem; mechanizmem na który składają się teksty przepisów i wszelkie zasady ich tworzenia (konstytucyjność) oraz wykładnie warunków funkcjonowania. To znaczy, że prawo, którego brzmienie jest nafaszerowane różnego rodzaju nieokreślonymi zwrotami musi dopiero nabrać znaczenia, zostać nasycone tym, co sądy sytuacyjnie uznają za odpowiadające treści tych zwrotów. Nie chodzi jednak o to, że istnieją konkretne rozstrzygnięcia, lecz  że z tych konkretnych rozstrzygnięć pracy sądu wyłania się jedna wizja, wzorzec, standard, który sąd wypracowuje na tle danej sprawy.  Same sądy i sędziowie nie są świadomi efektu swego działania, a jednocześnie wszyscy widzą wszystko oddzielnie: prawo stanowione tu i praktyka gdzie indziej. To powinno się składać na wspólny standard – wyjaśnia prof. Łętowska.
Podaje kolejny przykład. Jeśli organ ścigania ( policja czy prokuratura) lekceważy, nie reaguje na skargi osoby, która styka się z przemocą domową, to standard równości w kraju jest niewłaściwy, dlatego, że statystycznie rzecz biorąc przemoc rodzinna dotyczy kobiet. Lekceważenie dotyka kobiety. I w tym zakresie Turcja nie trzyma właściwego standardu równego traktowania – stwierdził Europejski Trybunał Praw Człowieka. Turcja może mieć świetne przepisy o równouprawnieniu, ale co z tego, gdy w sądach czy prokuraturach nie przestrzega się litery prawa.    

Te i inne problemy przedstawia prof. Ewa Łętowska, sędzia TK w stanie spoczynku i były RPO w swojej najnowszej książce "Rzeźbienie państwa prawa. 20 lat później"