Minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz zasugerował 15 stycznia podczas spotkania z szefową MSZ Bułgarii Ekateriną Zachariewą, że polskie władze mogłyby zmienić ustawy dotyczące wymiaru sprawiedliwości, gdyby nakazał to wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Minister stwierdził, że w proces ten powinien zostać włączony Trybunał Sprawiedliwość UE, jako jedyna instytucja uprawniona do decydowania o tym, czy prawa i standardy UE są przestrzegane. - Jeśli chodzi o te ustawy, które zostały przyjęte i podpisane przez prezydenta, to są one realizowane zgodnie z harmonogramem, więc tu żadnych ustępstw być nie może. Ale jeżeli Trybunał Sprawiedliwości wyrazi opinię w tej sprawie, być może będziemy musieli się do tego dostosować. Ale nie bez orzeczenia właściwych władz - oświadczył Jacek Czaputowicz.
Okazuje się jednak, że deklaracja ministra nie była uzgodniona z kierownictwem rządzącej partii. - To nasza wewnętrzna kompetencja gwarantowana prawem Unii Europejskiej, żadnego międzynarodowego arbitrażu w tej sprawie nie będzie – oświadczył prezes PiS Jarosław Kaczyński w opublikowanym w czwartek 25 stycznia liście do członków partii.
Prezes PiS: nie będzie trybunał oceniał zmian w naszych sądach
Nie ma oczywiście mowy o tym, by Polska oddawała decyzję w sprawie reformy sądownictwa Trybunałowi Sprawiedliwości - tak Jarosław Kaczyński odniósł się do deklaracji ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza, że spór z KE ws praworządności powinien trafić do TS Unii Europejskiej.