Od stycznia 2008 r. radcowie prawni zyskali nowe możliwości pokazywania się w środkach przekazu. Można powiedzieć, że obecnie mogą oni reklamować swoje usługi (Kodeks Etyki Radcy Prawnego posługuje się sformułowaniem „informowanie” o wykonywaniu zawodu), jeśli takie działania nie naruszają godności wykonywania zawodu.
Owym „informowaniem” jest – bez względu na formę, treść, technikę i środki – inicjowanie przez radcę jakiegokolwiek działania niestanowiącego propozycji zawarcia umowy z konkretnym klientem. Dlaczego więc w mediach prawie wcale nie widać kampanii reklamowych fi rm prawniczych? Przypuszczalnie z pewnej ostrożności, ale również z panującego przekonania, że jakiekolwiek formy reklamy czy promocji kancelarii nowych klientów nie przyciągną, gdyż ci najczęściej wybierają radcę prawnego
czy adwokata z polecenia innejosoby.
Oczywiście świadczenia pomocy prawnej nie można reklamować w ten sam sposób, co przykładowo proszek do prania. Trudno też w takim przypadku mówić o sytuacji, gdy kancelaria chwali się w reklamie, że jest lepsza od innej. Ale przecież dzisiejsza reklama nie ogranicza się do tego typu działań. O tym się zapomina. Myślę tu przede wszystkim o reklamach wizerunkowych, w których przekazywana jest informacja wraz z określonym komunikatem perswazyjnym. Tego typu działania mogą przynieść kancelarii prawnej wiele korzyści, m.in. budować jej zewnętrzny wizerunek w opinii obecnych, ale też przyszłych klientów. Śmiem też twierdzić, że takie kampanie wizerunkowe mogą przynieść pożytek nie tylko samym kancelariom, ale również całej grupie zawodowej.
Dzięki dobrze przygotowanym akcjom wizerunkowym, przedstawiającym zalety korzystania z pomocy radcy prawnego, część społeczeństwa, mająca problemy
z odróżnieniem kompetencji radców prawnych od tzw. doradców prawnych, zrozumiałaby sposób i formę wykonywania zawodu radcy prawnego. Dlatego na pytanie, czy z przemyślanej reklamy wizerunkowej korzystać, odpowiedź powinna być twierdząca.

Albert Stawiszyński
radca prawny, zastępca red. naczelnego miesięcznika „Kancelaria”
Felieton ukazał się w "Kancelarii" nr 4/2010