W artykule pt. „Ofiary przestępstw w postępowaniu karnym - nowe standardy Unii Europejskiej”, opublikowanym na łamach „Państwa i Prawa” autorka przypomina, że Dyrektywa 2012/29/UE „nie narusza praw podstawowych i jest zgodna z zasadami, które zostały uznane w Karcie praw podstawowych” (pkt 66 zd. 1 preambuły). - Jedno z jej kluczowych założeń wyraża się w stwierdzeniu, że określone w niej prawa ofiar „pozostają bez uszczerbku dla praw sprawcy” (pkt 12 zd. 1 preambuły). Jednak Nie zachowano jednak właściwych proporcji. Prawa sprawcy nie mogą bowiem przesądzać o prawach ofiar, a w dyrektywie tak właśnie jest. W szczególności zaś prawo do obrony nie może być traktowane jako prawo nadrzędne w stosunku do prawa do życia, wolności i bezpieczeństwa osobistego oraz integralności fizycznej i psychicznej, które są prawami człowieka przysługującymi każdemu, a więc także ofierze przestępstwa.
W związku z tym rodzi się zasadnicze pytanie, czy cel dyrektywy w postaci wzmocnienia praw ofiar zostanie osiągnięty. Uznać należy, że choć być może poprawia ona pozycję ofiar, to nie prowadzi do radykalnego przemodelowania dotychczasowego układu. Nie wymaga bowiem, by ofiarom przysługiwał status strony postępowania karnego. Natomiast od tego, jaką rolę przyznaje im system prawny danego państwa, uzależnia przysługiwanie wielu określonych w niej uprawnień, jak np. bardzo ważnego prawa do pomocy prawnej. Podkreślić też trzeba, że wiele postanowień dyrektywy ma charakter warunkowy, co z pewnością osłabia jej moc. W praktyce bowiem – z tego właśnie powodu – ofiara może nie mieć sposobności skorzystania z jednego bądź nawet kilku praw – czytamy w artykule.
Jednak zdaniem autorki, dobrze się stało, że dyrektywę przyjęto, nawet jeśli można uznać, iż nie jest narzędziem dostatecznie skutecznym, by rzeczywiście znacząco przeobrazić istniejącą sytuację. - Tym bardziej że mogą wystąpić kłopoty z właściwą implementacją określonych w niej standardów. Zapewne to, że otrzymała ona taki a nie inny kształt wynika z uwzględnienia pewnych zastrzeżeń, jakie w trakcie dyskusji nad projektem Komisji Europejskiej wysuwano wobec samego zamiaru przyjęcia dyrektywy. W szczególności argumentowano, że państwa nie wywiązały się ze swoich zobowiązań w zakresie wdrożenia decyzji ramowej i trudno, zwłaszcza w dobie poważnego kryzysu ekonomicznego, nakładać na nie jeszcze większe obciążenia. Już jednak sam fakt zastąpienia decyzji ramowej dyrektywą jest znaczący i z pewnością bardziej uwrażliwia nie tylko na potrzebę stałego monitorowania, ale również wzmacniania pozycji ofiar – pisze prof. Ewa Bieńkowska.
Cały artykuł: Państwo i Prawo 4/2014>>>