Policja protestuje od jakiegoś już czasu przeciwko kiepskim warunkom pracy i płacy, czyli jak zwykle, można powiedzieć. Nie mniej jednak, tym razem, nie jest jak zwykle. Policja postrzegana jest przez większość społeczeństwa jako nieskuteczna opresyjna siła, niechętna obywatelom i wysługująca się władzy. Dlatego protesty policjantów nie znajdują poparcia społecznego, tym bardziej, że ci sami policjanci, którzy mają odwagę walczyć o swoje apanaże, nie pisnęli słówkiem w sprawie swoich starszych kolegów bezprawnie pozbawionych emerytur.Tych kolegów, którzy współtworzyli policję. 

Policja nie powstała z niczego

Bez milicjantów nie byłoby policji lat 90-tych, która pod koniec dekady dorównała policjom bardziej rozwiniętych demokracji w skuteczności i narzędziach do walki z bandziorami. Nie byłoby PZT-ów, CBŚ, przykrywek, świadka koronnego itp. Polska nie przeszłaby przez lata 90-te utrzymując instytucje państwa i społeczeństwo w poczuciu bezpieczeństwa. Można by rzec, że policjanci są sami sobie winni, ale to byłoby brzydkie uproszczenie. 

Niebezpieczne przechodzenie od służby do pracy

Przede wszystkim społeczeństwo płaci policji za służbę, nie zaś za pracę. Pracować można w innych miejscach. Policja to służba, bo walka z przestępczością i o porządek publiczny, to wojna. Policja i my wszyscy, od jakiegoś czasu  przegrywamy tę wojnę, bo policja nie służy tylko pracuje, a tu się tak nie da. 
Proces przechodzenia od służby do “pracy” w policji trwał i pogłębiał się w miarę upływu czasu od mniej więcej wejścia Polski do UE czyli od 2003/2004 roku. 

Jak w korporacji, tylko bez presji ekonomicznej

Źle odczytywane standardy i dyrektywy UE szybko przekształciły policję w pseudo korporację, w której wprawdzie są struktury, hierarchia służbowa, nowe zwyczaje ale nie ma etosu służby, szacunku dla autorytetu i co może najważniejsze, nikt się nie przejmuje brakiem skuteczności. Bo inaczej niż w korporacji, wynik finansowy-efektywność nie jest tu priorytetem. Tu liczą się znajomości, spolegliwość i bycie przewidywalnym i kontrolowalnym. Inni są nieprzydatni. Tam gdzie pieniądz w korporacji winduje firmę w rankingach, tu w policji pieniądz został zastąpiony statystyką, kłamliwą i pokrętną. Statystyką, która tak naprawdę nie ma wiele wspólnego z nauką o tej samej nazwie.


Trudno sprawdzalne statystyki

Bo jak uzasadnić sytuację, gdy ginie dziesięć rowerów, nie znajduje się żaden a jednostka, na terenie której to się dzieje ma 40 proc. wykrywalności w tej kategorii? Albo, jak się ma liczba zaginięć do ilości rzeczywistych uprowadzeń? Ile tak naprawdę pobić ze skutkiem śmiertelnym to zabójstwa lub ile  kradzieży to rozboje? I tak mogę mnożyć. W takiej sytuacji nie da się prognozować i planować kierunków zwalczania przestępczości czy dostosowania struktur do rzeczywistości. Po staremu, gdy jest problem to powołuje się grupę specjalną, bo żadna struktura tego nie udźwignie, po czym minister, jeden czy drugi, rozgłaszają to w telewizji, jak gdyby samo powołanie grupy załatwiało problem i dowodziło sprawności zawodowej ministra. Nie szukajmy daleko przykładów: kibole, w 90-tych latach - zorganizowana przemoc, dzisiaj - zorganizowana przestępczość, przewyższająca brutalnością i układami kryminalistów! Ileż to razy powoływano i odwoływano jednostki do zwalczania kiboli, bez żadnego merytorycznego uzasadnienia? No ale cóż, jesteśmy tu gdzie jesteśmy i trzeba koniecznie uratować bezpieczeństwo obywateli zwalczając nowotwór, z przerzutami notabene, w policji.

Czytaj: Policja: przestępczość w Polsce nadal spada>>

Potrzebna nowa koncpecja działania

Opcja “0”, w klasycznym rozumieniu byłaby, jako lekarstwo, nie do zrealizowania, a więc pacjent i tak by umarł. Natomiast ta sama opcja w odniesieniu do wyzerowania koncepcji jest osiągalna i będzie mniej bolesna acz bardziej rozciągnięta w czasie, dzięki czemu będzie można ją modyfikować i poprawiać. Tyle, że nie wiadomo kto ma tę koncepcję w policji wyzerować. Wygląda bowiem na to, że gdyby funkcjonariusze otrzymywali wyższe wynagrodzenia, to by im się dalej świetnie pracowało. Przypuszczalnie, oni nam nie pomogą.

Korupcja polityczna groźna dla służby

W nauce mówi się, że najgroźniejszym zjawiskiem wśród zjawisk korupcyjnych i zarazem pierwotnym wobec innych, jest korupcja polityczna. Kadry w policji, w znacznej mierze są jej dziećmi. Nieważne co sądzą przełożeni i koledzy o kandydacie na stanowisko. Ważne czy ma kogoś w “partii”. To już kiedyś przerabialiśmy, niestety. Aby wyeliminować, raz na zawsze układy podszyte politycznie, należy usamodzielnić a jednocześnie obciążyć Komendanta Głównego Policji oraz komendantów wojewódzkich osobistą odpowiedzialności za porządek i bezpieczeństwo. Dopóki będzie za to odpowiedzialny, lub współodpowiedzialny minister spraw wewnętrznych, albo jakikolwiek inny polityk - czytaj amator, dopóty kadry w policji będą zależały od nadań politycznych, a co za tym idzie “głupi będzie powoływał głupszego”, i tak aż  do poziomu kierownika posterunku. 

 


Apolityczność policji pilnie potrzebna

Lekarstwem na to nie może być deklaratywna apolityczność policji. Ustawa o policji, a także ta o ministrze właściwym do spraw wewnętrznych musi, expressis verbis, zabraniać opiniowania lub wskazywania komendantom kandydatów na stanowiska im podległe. Po wtóre przywrócenie konkursów na niektóre stanowiska jest niezbędne, pod warunkiem, że  wolne będą od nich piony liniowe i technologiczne, a konkurs będzie oceniany przez zewnętrzny organ pozostawiając ostateczną decyzję przełożonemu, a  zwycięzcy konkursu odwołanie do sądu, w przypadku braku mianowania. Poziom konkursu powinien obejmować stanowiska komendantów: głównego i wojewódzkich, z tym, że KGP powinien służyć w systemie kadencyjnym, minimum 5-cio letnim. Polityczna i cywilna kontrola nad policją jest standardem demokratycznym i dobrze sprawowana wspiera i ukierunkowuję tę służbę. Natomiast przemożna chęć nadzorowania prac policji dla zapewnienia sobie kontroli nad wydarzeniami, sprawami i politycznymi przeciwnikami jest niedopuszczalna, demoralizująca i w dłuższej perspektywie odsłania społeczeństwo na działania przestępców.
Komenda Główna Policji, dzisiaj nie spełnia żadnych przydatnych efektywnie funkcji. Wykonanie i koordynacja w zakresie meritum działania policji albo pozostanie w biurach KGP i wówczas obecność KGP jako jednostki jest uzasadniona, albo komendant główny otrzyma do dyspozycji sekretariat i wtedy odzyskujemy pozostałe etaty przesuwając je tam gdzie się wykonuje czynności wykrywcze i porządkowe. Chcemy mieć służbę policji a nie siły policyjne ( Police Service/Police Force). Policja ma być siłą, ale siłą społeczeństwa p-ko bandziorom.

Policja unika niektórych problemów

Bandziory to tylko jedna część problemu. Policja jest zupełnie nieaktywna, nieskuteczna i niechętnie podejmuje jakiekolwiek działania w obszarze prawa administracyjnego i cywilnego, w tym rodzinnego. Obywatel z prawomocną decyzją administracyjną czy wyrokiem sądu musi sam zorganizować egzekucję prawa. Policja bez wyraźnego polecenia sądu lub prokuratora nie podejmuje żadnych działań. Pytamy: dlaczego? oraz kto w takim razie ma realizować te decyzje i wyroki? W ustawie o policji i innych ustawach jest wyraźna luka, która w praktyce osamotnia obywatela z mocy prawa w walce o przywrócenie prawa. To jest nie w porządku. Tak państwo nie działa. Amerykanie mają urząd szeryfa, który samodzielnie i kompetentnie wypełnia ten obszar przywracania prawa. W krajach europejskich załatwia to policja. Tylko nie u nas. A więc policja musi objąć władczą aktywnością te obszary działania, w których przywrócenie porządku prawnego na podstawie prawomocnych aktów administracyjnych i wyroków sądowych dotyczy obywatela, również obywatela-przedsiębiorcy. Ktoś nam musi asystować ze strony państwa w odzyskiwaniu naszych praw. Po to płacimy podatki. Brak aktywności policji wobec prawomocnych decyzji administracyjnych i wyroków sądów w sprawach cywilnych wynika w większości wprost z ustawy o policji, nie tylko z niechęci do robienia czegokolwiek. Należy w pierwszej kolejności rozszerzyć, w tym przypadku, obowiązki policji na ten obszar, zmieniając, między innymi zapisy tej ustawy.

Czytaj: Policja przygotowuje się do nowej procedury karnej>>

Umorzenie i po sprawie

Wszyscy poszkodowani kradzieżą czy kradzieżą z włamaniem doświadczyli “szybkiego” działania policji w zakresie umorzenia wobec niewykrycia sprawców, nie mówiąc już o odzyskaniu czegokolwiek. Pomimo nieracjonalności takiego postępowania, pokrzywdzony otrzymuje postanowienie o umorzeniu nawet po siedmiu dniach od zgłoszenia. W treści postanowienia można doczytać się, że policja wyczerpała możliwości wykrywcze(sic!). Jakie możliwości wykrywcze można wyczerpać w siedem dni od zgłoszenia? Odpowiedź brzmi: żadne, w najlepszym razie: nieliczne.Już podczas zgłaszania dowiadujemy się: “ to się nie znajdzie, ale jakby pan/pani jednak znalazła swoją rzecz, to prosimy o informację”. Toż to przecież kpina w czystej postaci i to za nasze pieniądze! 
Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy, obok fatalnej procedury karnej, jest absolutna abnegacja zawodowa pionu dochodzeniowo-śledczego. Nie czuje się, popularna “dochodzeniówka” odpowiedzialna ani za wykrywalność w sprawach NN ani za rozwój podmiotowo-przedmiotowy w sprawach gdzie sprawca/cy jest znany w chwili zgłoszenia, lub został ujawniony w wyniku działań operacyjnych. Przez ostatnie lata została zredukowana w swoich kompetencjach do postaci zespołu protokolantów procesowych, na potrzeby umorzeń przed wszczęciem. A to wielka szkoda, gdyż “dochodzeniówka” to byli najlepsi śledczy. 

 

Dochodzeniówka do wzmocnienia

Wspólnie z kryminalnymi i “pegowcami” stanowili przodującą siłę wykrywczą i rozwojową na etapie postępowania przygotowawczego, a co najważniejsze, mieli procedurę karną w małym palcu. Prokuratorzy musieli nadążać i często ograniczali lub dzielili przygotowane przez nich materiały. Warto do tego wrócić, dla naszego, obywateli dobra. Aby dokonać sanacji w tej kwestii, przede wszystkim należy powrócić do zmarnowanej, po sześciu miesiącach obowiązywania i latach przygotowań, reformy kodeksu postępowania karnego, który znosił zasadę śledczą na rzecz kontradyktoryjności. To jednak na działalność policji ma wpływ pośredni. Bezpośrednią zmianą, która będzie zabójczo skuteczna jest powrót do odpowiedzialności “dochodzeniówek” za wykrywalność efektywną. Trzecim, kolejnym elementem, z kategorii warunków sine qua non, jest kategoryczna korekta statystyki policyjnej. Jej uproszczenie i poddanie prawdziwym regułom statystycznym, gdzie, gdy  odzyska się dwa rowery na 10 skradzionych to wykrywalność jest na poziomie 20 proc., dopełni całości. Oczywiście takich “kwiatków” deprecjonujących skuteczność policji można znaleźć dużo więcej, ale nie oto przecież chodzi.

Dewaluacja policyjnego stopnia

Na przełomie lat 80-tych i 90-tych, gdy powstawała nowa formacja, usiłowano wykorzystać moment zmiany, w tym także zmiany nomenklatury, aby przywrócić stopniu policyjnemu właściwą wartość i uczynić go także zrozumiałym na zewnątrz, w kontaktach z ludźmi. W dyskusjach pojawiały się głosy, za spłaszczeniem struktury stopni, ograniczeniem ich liczby oraz za rezygnacją z tzw. awansu poziomego na rzecz połączenia stopni z kompetencjami na stanowisku. Niewiele z tego wyszło, a właściwie nic, głównie za sprawą powstających związków zawodowych i już wkrótce, nadkomisarze bez przydziału roznosili wezwania. Tak jest niestety do dzisiaj. Awans w stopniu służy jedynie uzyskaniu podwyżki w uposażeniu. Inną konsekwencją takiego stanu rzeczy był niewłaściwy, efeministycznie to nazywając, rozwój szkolnictwa policyjnego, które w znacznej mierze zatraciło swój zawodowy charakter na rzecz pseudo-akademickości. Efektem jest nadprodukcja oficerów, bez przydziału, czy aspirantów; stopień bez odniesień. Wydaje się ze wszech miar zasadnym, aby zmienić ten stan rzeczy. Przebudować korpusy tak, aby stopni oficerskich było tylko tyle ile stanowisk kierowniczych o różnym stopniu wymagań kompetencyjnych. Zlikwidować korpus aspirantów i uczynić z sierżanta faktyczną siłę policji. Może wówczas sierżant w radiowozie, będąc jego dysponentem, nie będzie miał za kierownicą starszego stopniem podwładnego, komisarz będzie dowodził komisariatem, a podinspektor czy inspektor, komendami miejskimi i wojewódzkimi, stopień generalski będzie jeden, na stałe przysługujący komendantowi głównemu-szefowi policji. Na etat oficerski będzie można aspirować, nie mając stopnia oficerskiego, ale zajmując taki etat będzie można ukończyć kurs oficerski, relatywnie krótki. To pozwoli zachować stopień po odejściu z etatu. Zmiany takie wymagają nowelizacji ustawy o policji oraz wewnętrznych zmian w strukturze szkolnictwa policyjnego. 

Czynności policyjne i niepolicyjne

Dodatkowo przepisy prawa wewnętrznego muszą określać stanowiska, na których wykonuje się czynności policyjne, a na których nie. Dzięki temu, te nie policyjne można obsadzać cywilami. Może wtedy rzecznicy prasowi, często wyżsi oficerowie policji, którzy nie wykonują żadnych czynności policyjnych, wrócą do roboty policyjnej, lub na cywilny etat. Rzecznik prasowy to robota dla osoby z kierunkowym przygotowaniem zawodowym w zakresie public relations lub dziennikarstwa, a nie dla policjanta. Szkoda etatów i pieniędzy. Szczególnie, iż w nowej sytuacji kierownik jednostki płaciłby powiększone dodatki służbowe z pieniędzy przyznanych na nie obsadzone etaty. Wówczas przekonalibyśmy się co stanowi większą wartość: ilość czy jakość?

Grupy zadaniowe nie mogą dublować struktur

Wspomniane wcześniej tzw. “grupy zadaniowe”, to policyjny pomysł stary jak świat. Tyle tylko, że zadaniem takich grup nie było zastępowanie nieistniejących struktur, ale skierowanie do konkretnej sprawy lub zjawiska większej niż zwykle grupy funkcjonariuszy różnych specjalności. Od lat koncepcja strukturalna w policji się nie zmienia. Wprawdzie powstają nowe twory, ale zmiany te są wynikiem ambicji kadrowych bardziej, niż potrzeb podyktowanych rzetelną oceną sytuacji. Struktury policyjne, patrząc na nie od strony funkcjonalnej, trzeba budować tak, aby dostosować je do potrzeb państwa jako całości i poszczególnych regionów, które różnią się co do występowania i charakterystyki zjawisk przestępczych. Należy je zmieniać i dostosowywać do zmieniającej się i mutującej przestępczości. 

Inwigilacja podejrzanych ważnym narzędziem

Zmieniać i dostosowywać należy także narzędzia pracy policji. O jednym, szczególnym chciałbym w tym miejscu wspomnieć. Gdyż jego brak blokuje możliwości legalnego działania policji w bardzo wrażliwym obszarze. Mowa o formie pracy operacyjnej, niedostępnej policji, która nazywa się różnie: akta dossier, inwigilacja, inwigilacja szczególna. Jak zwał tak zwał, chodzi o to, że dzięki tej formie pracy operacyjnej, można stosować wszelkie legalne narzędzia pracy, w tym ofensywne, przeciwko osobie, stanowiącej poważne zagrożenie społeczne, a nie objętej rozpracowaniem. Dobrym przykładem na niemoc policji w tej kwestii jest sprawa Mariusza T. mordercy z lubieżności, który po odbyciu kary wyszedł na wolność. Policja nie miała żadnych narzędzi na długofalową “opiekę”, bo nie popełnił nowego - na szczęście - przestępstwa. Więc, poddawano go doraźnie tajnej obserwacji, nie do końca wiadomo na jakiej podstawie itp itd, aż wreszcie trafił, na mocy kuriozalnej ustawy, do ośrodka stałego odosobnienia. Inwigilacja, jako forma pracy operacyjnej, zdegradowana i niczym dziecko wylane z kąpielą metod pracy bezpieki nie doczekała się należnej restytucji w III RP. Gorąco namawiam do powrotu do tej formy pracy operacyjnej skierowanej wobec szczególnie niebezpiecznych przestępców, chwilowo pozostających na wolności i w tym czasie zupełnie niekontrolowanych. Aby to uczynić należy powołać zarządzeniem KGP inwigilację osoby jako pełnoprawną formę pracy operacyjnej. To wystarczy, nie trzeba zmieniać ustawy. Wystarczy zmienić sposób myślenia.
Proponowane przeze mnie zmiany, w stosunkowo krótkim czasie spowodują naturalną selekcję wśród funkcjonariuszy, którzy nie odnajdą się w realiach służby a dobrze sobie radzili w realiach pracy. Dzięki temu także jednostki elitarne z nazwy na powrót będą elitarne, gdyż służyć w nich będą, dla dobra nas wszystkich, wyjątkowo przygotowani i skuteczni policjanci i w reszcie pojawią się w systemie pieniądze na właściwym poziomie, tak w sferze płac jak i w sferze funduszu operacyjnego.

Autor: Tomasz Warykiewicz, były funkcjonariusz Biura do walki z Przestępczością Zorganizowaną Komendy Głównej Policji i Centralnego Biura Śledczego KGP