Szefowie korporacji akceptują prawo do świadczenia pomocy prawnej przez osoby z wykształceniem prawniczym niebędące adwokatami lub radcami. Korporacje muszą być gotowe do otwarcia. Czeka nas kolejna batalia o ustawę określającą zasady ubiegania się o status adwokata, radcy prawnego i notariusza. Takie wnioski płyną z debaty zorganizowanej w piątek w redakcji "Rzeczpospolitej".

Trybunał zakwestionował m.in. zbyt mały wpływ korporacji na organizację i przebieg egzaminów zawodowych. Podważył prawo do wpisu na listę adwokatów osób, które zdały egzamin prokuratorski lub sędziowski, a nie odbyły odpowiedniej praktyki. Skrytykował także przepis pozwalający na zdawanie egzaminu zawodowego przez osoby pracujące 5 lat w obsłudze prawnej firm i instytucji lub przy działalności legislacyjnej. Zdaniem Trybunału niewłaściwe było umieszczenie w ustawie o adwokaturze przepisu pozwalającego na świadczenie pomocy prawnej przez absolwentów wydziałów prawa bez uprawnień adwokackich.

Uczestniczący w debacie Rz sędzia TK Jerzy Stępień przypomniał, że proces otwierania dostępu do zawodów prawniczych został zapoczątkowany przez dwa wyroki Trybunału z 2004 roku. Jeden z nich zakwestionował zasady naboru na aplikacje, a drugi dopuścił możliwość świadczenia pomocy prawnej przez prawników bez uprawnień adwokackich lub radcowskich. Po tych orzeczeniach rozpoczęły się w parlamencie intensywne prace, których efektem była ustawa stwarzająca możliwość wchodzenia do zawodów prawniczych różnymi drogami, nie tylko poprzez aplikacje prowadzone przez samorząd zawodowy.

- Trzeba było to tylko zrobić w sposób uporządkowany i z jakąś ogólną wizją miejsca i roli zawodów prawniczych w życiu publicznym. Ustawodawca popełnił kilka błędów, które teraz trzeba naprawić - mówił sędzia Stępień.

Z opinią tą zgadza się częściowo poseł Tomasz Markowski (PiS), który w poprzedniej kadencji był przewodniczącym podkomisji opracowującej projekt ustawy. Przypomniał on, że ustawa uchwalona została jako wniosek mniejszości, z wykorzystaniem niektórych rozwiązań projektu rządowego, bez solidnego dopracowania całości. - Widzieliśmy pewne słabości takiego rozwiązania i mogliśmy przewidywać, że niektóre przepisy będą zakwestionowane -mówi poseł Markowski.
Zdaniem Marcina Gomoły, prezesa Stowarzyszenia Fair Play i jednego z faktycznych współautorów ustawy, wyrok Trybunału podważa podstawowe zasady wprowadzone przez nowe prawo. - Społeczny wydźwięk jest jasny, wyrok proklamował "Rzeczpospolitą korporacyjną". Jeśli po to, by wykonywać określony zawód, trzeba należeć do korporacji, mamy do czynienia z ograniczeniem praw obywatelskich -mówił Rz Gomoła.

Z poglądem tym polemizowali przedstawiciele samorządów prawników. Zwracali uwagę, że konstytucja nakłada na nie obowiązek sprawowania pieczy nad wykonywaniem tych zawodów, ale też przypominają, iż sami zgłaszali propozycje szerszego otwarcia dostępu do nich.
Jak mówił Zenon Klatka, prezes Krajowej Izby Radców Prawnych, korporacja ta proponowała umożliwienie zdawania egzaminu radcowskiego z pominięciem aplikacji przez osoby pracujące co najmniej 5 lat w instytucjach stosujących prawo. Lista takich instytucji miała być precyzyjnie określona, podobnie jak zasady weryfikowania tego typu praktyki prawniczej.

- Jeśli parlament wprowadził to bez żadnych warunków, bez możliwości sprawdzenia, co naprawdę kandydat przez te lata robił, to należało się spodziewać skutecznego zaskarżenia takiego przepisu - mówił prezes Klatka podczas debaty. Także Stanisław Rymar, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, przypomina o zgodzie na szersze otwarcie dostępu do adwokatury, ale przy założeniu, że zasady naboru i kształcenia kandydatów muszą stwarzać warunki dla wysokiego poziomu usług prawnych.  -  Nie mamy nic przeciwko temu, by adwokatami mogły zostać osoby, które zdały egzamin sędziowski czy prokuratorski. Nie mogliśmy jednak uznać przepisu, który nie stawia im żadnych wymagań co do praktyki w zawodzie - mówił prezes Rymar. Mamy szereg wniosków o wpis na listę radców od osób, które zdały egzamin przed 15 - 20 laty, a rekordzista ponad 30 lat temu. Zgodnie z ustawą nawet nie możemy spytać, co on robił od tamtej pory - uważa Zenon Klatka.

Szefowie samorządów zgodnie chwalą Trybunał za zakwestionowanie tych przepisów. Nie są natomiast jednomyślni co do skutków wyroku w stosunku do osób, które postanowiły skorzystać z nowych dróg wejścia do zawodu. W przypadku adwokatury, której bezpośrednio dotyczy orzeczenie, sprawa jest prostsza. Po ogłoszeniu wyroku zacznie on działać ze wszystkimi konsekwencjami. W ustawach odnoszących się do zawodów radcy prawnego i notariusza są takie same zapisy, ale one nie zostały jeszcze ocenione przez Trybunał.

Radcowie też zaskarżyli swoją ustawę, ale znacznie później niż adwokaci. Teraz chcą swoją skargę nieco zmodyfikować i wnieść ponownie. Tymczasem zaś zamierzali zawiesić postępowania wobec kandydatów na radców chcących skorzystać z nowych zasad wpisu na listę. Jednak po wyjaśnieniu w trakcie debaty przez sędziego Stępnia, że wyrok odnosi się wprost tylko do ustawy adwokackiej, prezes Klatka zadeklarował rezygnację z tego planu.  W praktyce może to oznaczać, że osoba mająca za sobą egzamin sędziowski lub prokuratorski na razie nie będzie mogła liczyć na włączenie do grona adwokatów, natomiast na zostanie radcą lub notariuszem owszem. Podobnie będzie z prawem do zdawania egzaminu przez osoby legitymujące się pięcioletnią praktyką prawniczą.

Duży problem będą mieli prawnicy z wyjaśnieniem, jak po wyroku Trybunału traktować osoby świadczące pomoc prawną bez uprawnień adwokackich lub radcowskich. Jedno jest pewne, Trybunał zakwestionował odpowiedni przepis w ustawie o adwokaturze. Sędziowie zwrócili uwagę, że nie jest to dobre miejsce, i zasugerowali ustalenie tych zasad w innej ustawie, być może też powołanie specjalnej korporacji zawodowej.  Sędzia Jerzy Stępień był w trakcie dyskusji zdania, że tę część wyroku należy widzieć w kontekście orzeczenia z 27 listopada 2004 r., według którego absolwenci prawa mogą, z pewnymi ograniczeniami w zakresie reprezentowania klientów przed sądami, świadczyć pomoc prawną. -Kwestionowanie takiego uprawnienia z odwołaniem do wyroku z 19 kwietna jest nadużyciem - mówił sędzia Stępień. Prawo do świadczenia pomocy prawnej przez osoby z wykształceniem prawniczym niebędące adwokatami lub radcami akceptują także szefowie korporacji.

Poseł Tomasz Markowski, który reprezentował Sejm w czasie rozprawy przed Trybunałem Konstytucyjnym, uważa, że walka o otworzenie samorządów prawniczych nie została jeszcze zakończona. - Adwokaci nie odnieśli zwycięstwa, bo nie udało im się doprowadzić do uznania całej ustawy za niezgodną z Konstytucją. Trybunał nie zakwestionował też nowych zasad naboru na aplikacje. Pozostanie państwowy egzamin wstępny, dopracowania wymaga formuła egzaminu dopuszczającego do wykonywania zawodu - mówi poseł. - Do końca roku muszą powstać przepisy uwzględniające wyrok Trybunału i jest taka wola w parlamencie - mówił Markowski podczas debaty Rzeczpospolitej.

(Źródło: Rz/KW)