Wskazują na to analizy prowadzone przez INPRIS – Instytut Prawa i Społeczeństwa. Mowa tu o doradcach obywatelskich, zwanych w wielu krajach również paralegals.
Idea stworzenia biur, w których porad udzielają osoby nieposiadające wykształcenia prawniczego, zrodziła się w Wielkiej Brytanii w odpowiedzi na problemy, z jakimi borykało się społeczeństwo po II wojnie światowej. Jak przypomina autroka, inicjatywa ta wiązała się ze zwiększonym zapotrzebowaniem na pomoc związaną z takimi problemami społecznymi, jak np.: poszukiwanie osób zaginionych w czasie wojny, reglamentacja żywności czy bezdomność; jak i również ze znacznym powojennym zubożeniem.
Porady świadczone przez doradców cieszą się do dziś w Wielkiej Brytanii powodzeniem, czego dowodem jest fakt, iż w roku 2011 zgłosiło się po nie ponad 14 milionów osób. Podobne rozwiązanie zdało egzamin także w Holandii, gdzie w wyniku reformy systemu pomocy prawnej utworzono tzw. punkty pomocy prawnej będące miejscem pierwszego kontaktu dla osoby szukającej pomocy prawnej, w których zatrudnienie, obok zawodowych prawników, znajdują doradcy obywatelscy nieposiadający wykształcenia prawniczego.
W Polsce porada prawna kojarzona jest przede wszystkim z prawnikiem. Idea doradcy obywatelskiego, nie będącego prawnikiem, realizowana jest w pewnym zakresie  przez biura porad obywatelskich. Problemy z jakimi zgłaszają się osoby zainteresowane, dotyczą najczęściej spraw mieszkaniowych, rodzinnych, a także związanych z zatrudnieniem i bezrobociem czy też kwestiami ubezpieczeniowymi. Wyszkolony w tych dziedzinach doradca dzięki swojej wiedzy i doświadczeniu pomaga klientowi podjąć właściwą decyzję, przyczyniając się jednocześnie do zwiększenia świadomości prawnej klienta oraz budowania odpowiedzialności za własne decyzje. Statystyki zaś pokazują, iż Polacy chętnie korzystają z tego rodzaju pomocy (według Związku Biur Porad Obywatelskich w 2011 r. 28 biur porad obywatelskich udzieliło ponad 35 tys. porad).

Źródło: Rzeczpospolita