Elektroniczny system monitoringu skazanego kontroluje wykonywanie przez niego obowiązków nałożonych przez sąd i umożliwia odbywanie kary poza zakładem karnym, w miejscu zamieszkania.
Czytaj: Po zmianie prawa jest zapaść w dozorze elektronicznym>>
Istotą projektu zmian w Kodeksie karnym oraz Kodeksie karnym wykonawczym jest przywrócenie SDE jako formy wykonywania kary pozbawienia wolności, a nie kary ograniczenia wolności - jak jest od 1 lipca 2015 r.
Już w listopadzie 2015 r. wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki mówił, że wprowadzona od 1 lipca nowelizacja zasad tej formy odbywania kary sprawiła, że liczba osób objęta systemem spada. Według Jakiego, jest to "potężny problem", bo kary odbywane w formie SDE są skuteczne. Dzięki nim jest m.in. więcej wolnych miejsc w więzieniach, a takie odbywanie kar jest znacząco tańsze niż "tradycyjne". Podał, że dzięki SDE w latach 2009-2015 zwolniło się w sumie 23 tys. 145 miejsc zakwaterowania w więzieniach i aresztach. "Można to uznać za sukces w skali europejskiej" - dodał Jaki.
Dowiedz się więcej z książki | |
Kodeks karny wykonawczy. Komentarz
|
Mówił też, że do 31 października 2015 r. skorzystało z tego systemu 48 tys. 230 osób. Według niego efektywność wykonywania tej formy kary sięga 94 proc. Jaki podkreślił, że średni koszt obsługi jednego skazanego w systemie dozoru elektronicznego wynosi 331 zł miesięcznie, a koszt utrzymania skazanego w jednostce penitencjarnej jest ponad osiem razy wyższy. "System się sprawdził (...) należy wrócić do zasad, które pozwolą na skuteczną realizację systemu" - dodał Jaki. Podał wtedy, że powołano zespół w MS, który rozważy nowelizację prawa w tym zakresie.
Projekt autorstwa MS ogłoszono na stronie Rządowego Centrum Legislacji. Według projektu sąd penitencjarny udzielałby skazanemu zgody na odbycie kary pozbawienia wolności w SDE, jeżeli spełniono łącznie następujące warunki: kara pozbawienia wolności nie przekracza roku; jest to wystarczające dla osiągnięcia jej celów; skazany ma miejsce stałego pobytu; osoby pełnoletnie z nim mieszkujące wyraziły na to zgodę; odbywaniu kary w SDE nie stoją na przeszkodzie warunki techniczne. Sąd penitencjarny uchylałby zezwolenie m.in., jeżeli skazany uchylałby się od założenia nadajnika lub popełnił ponowne przestępstwo.
W uzasadnieniu projektu napisano, że od czasu wprowadzenia SDE w 2009 r. całkowicie spełnił pokładane w nim oczekiwania. Dodano, że odbywanie kary pozbawienia wolności w zakładzie karnym przez skazanych o niewielkim stopniu demoralizacji często nie spełnia funkcji resocjalizacyjnej, a ponadto narusza więzi i relacje społeczne skazanych oraz uniemożliwia im wykonywanie obowiązków rodzinnych. Podkreślono, że atrakcyjność SDE powinna być "efektywniejszym narzędziem kształtowania polityki karnej, jeśli stanowić może formę wykonywania kary pozbawienia wolności".
W listopadzie 2015 r. także RPO Adam Bodnar podkreślał, że niezbędne są zmiany legislacyjne w celu przywrócenia możliwości odbywania kary pozbawienia wolności w SDE i doprowadzenia ponownie do jego powszechnego wykorzystywania. Bodnar wystąpił wtedy do MS o podjęcie inicjatywy legislacyjnej, aby dozór elektroniczny był w katalogu kar samoistnych, a żeby nie był tylko jedną z form kary ograniczenia wolności. Dodał, że od 1 lipca 2015 r. nie ma już możliwości zamiany krótkoterminowych kar pozbawienia wolności na karę odbywaną w warunkach SDE. Doprowadziło to do drastycznego spadku orzeczeń z zastosowaniem tej formy kary - podkreślił. Kara ograniczenia wolności jest niechętnie orzekana przez sądy, na co wskazuje struktura orzekanych kar - podkreślała dr Ewa Dawidziuk z Biura RPO.
Obecnie systemem dozoru elektronicznego objętych jest ok. 5 tys. skazanych.(PAP)