W ostatnim momencie sejmowych prac nad ustawą o racjonalizacji zatrudnienia w urzędach, ochronę przed zwolnieniami zyskali działacze związkowi i społeczni inspektorzy pracy. Działania nowych przepisów nie muszą się również obawiać pracownicy cywilni m.in. policji, straży granicznej i pożarnej, a także prokuratury. Dodatkowo posłowie zdecydowali o zmianie terminu wejścia w życie ustawy. Został on przesunięty z 1 stycznia na 1 lutego 2011 r. Ustawa trafi teraz do dalszych prac w Senacie.
Zgodnie z uchwalonymi przepisami w każdym urzędzie musi zostać zwolnionych co najmniej 10 proc. urzędników. Nie oznacza to jednak, że na 100 pracowników pracę straci 10. Procent ten jest bowiem przeliczany na liczbę pełnych etatów.
– Jeśli szef urzędu podejmie decyzje o zwolnieniu całego działu prawnego lub wszystkich kierowców, to takie kryterium nie może być kwestionowane przed sądem – wyjaśnia Dawid Zdebiak, radca prawny z Kancelarii Adwokacko-Radcowskiej Gujski, Zdebiak.
Ponieważ ustawa nie narzuca odgórnie zasad zwalniania, w praktyce może okazać się, że szef urzędu będzie dokonywał redukcji w sposób mało obiektywny. Dlatego szefowie urzędów spodziewają się lawiny pozwów zwalnianych pracowników. Wystarczy bowiem, że wskażą, iż zostali zwolnieni w oparciu o niewłaściwe kryteria, bo były np. dyskryminujące. Wtedy to urząd musi udowodnić, że redukcja była prowadzona w sposób prawidłowy.
Jeżeli sąd pracy uzna, że pracownik został zwolniony bezprawnie, nakaże urzędowi wypłatę odszkodowania lub przywróci go do pracy. Nie oznacza to jednak, że z urzędu musi odejść kolejny pracownik, aby został utrzymany zmniejszony poziom zatrudnienia.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna