Protest odbywający się od 25 sierpnia br. przed budynkiem Sądu Najwyższego, mimo uciążliwości jest prawem do krytykowania Sądu, jego organów czy wydawanych orzeczeń - stwierdza w kolejnym oświadczeniu sędzia Michał Laskowski, rzecznik prasowy SN.

Prawo do krytyki  jest jedną z podstawowych wartości demokratycznego państwa prawnego i obejmuje także możliwość demonstrowania przed sądem. Nie można jednak zasadnie twierdzić, że wolność słowa i prawo do krytyki są nieograniczone. Ograniczenia te wynikają z praw innych osób, ich dobrego imienia i w pewnym zakresie dotyczą także organów państwa, do których należy Sąd Najwyższy.

- Przedmiotem ochrony różnych przepisów prawa jest powaga sądu i jego dobre imię. Karalne jest znieważanie i poniżanie funkcjonariuszy publicznych  oraz konstytucyjnych organów Rzeczypospolitej Polskiej – art. 226 kodeksu karnego - przypomina sędzia Laskowski. Ustawodawca uznał, że wszyscy powinniśmy szanować organy własnego państwa. Możemy zatem je krytykować (także ostro) i nie zgadzać się z nimi, mamy prawo do protestowania i demonstrowania niezadowolenia, ale bez znieważania i poniżania, to bowiem jest aspołeczne i prowadzi do destrukcji życia publicznego - dodaje rzecznik.

Warto zastanawiać się w tym kontekście nad formami protestu przed Sądem Najwyższym, nad tym, czy formy te są stosowne w odniesieniu do rangi tego organu w państwie prawa. Powinno nas to także skłaniać do szerszej refleksji nad granicami krytyki także innych organów polskiego państwa.

Biuro prasowe poinformowało, że 18 listopada Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego prof. dr hab. Małgorzata Gersdorf skierowała pisma o analogicznej treści do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji - Mariusza Błaszczaka, do Prezydent Miasta Stołecznego Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz oraz Komendanta Rejonowego Policji - Sławomira Piekuta.