W porównaniu do lat 90. obecna skala przestępstw popełnianych w przygranicznych miejscowościach niemieckich to liczba niewielka. Ale kradzieże utrudniają życie okolicznej ludności. Polacy nie są już głównymi sprawcami kradzieży czy innych przestępstw. Jednak wiele skradzionych samochodów, czy ich części wywożonych jest w stronę Polski, stąd skojarzenia z Polakami.
- Jednak Polska często nie jest już nawet krajem docelowym. Samochody przewożone są dalej, na Kaukaz, na Litwę - zauważa dr Agnieszka Łada, autorka raportu. - Polacy należą wprawdzie do międzynarodowych szajek złodziejów samochodów, ale nie są tam jedyni - dodaje.
Raport: „Slogany czy konkrety? Polsko-niemiecka współpraca na rzecz zwalczania przestępczości przygranicznej – fakty i ocena”, opisuje także współpracę polskiej i niemieckiej policji. Do najważniejszych wspólnych przedsięwzięć należą mieszane patrole polsko-niemieckie, pościgi przekraczające granicę i szkolenia. Istnieje także Wspólna Grupa Dochodzeniowa.
- W miastach przygranicznych komunikacja i współpraca to jednak codzienność, która nie ogranicza się tylko do wspomnianych działań, ale polega na stałym kontakcie czy nieustannej wymianie informacji. Ta współpraca jest bardzo wysoko oceniana przez obie strony - mówi Agnieszka Łada, kierownik Programu Europejskiego Instytutu Spraw Publicznych.
Dobrą kooperację służb z obu państw usprawni podpisana w maju tego roku umowa o współpracy służb policyjnych, granicznych i celnych. Poprzednie umowy podpisywane były jeszcze przed wejściem Polski do Unii Europejskiej i Strefy Schengen. Stąd konieczność ich aktualizacji. Nowa umowa wiele kwestii doprecyzowuje. Raport zauważa, że dzięki temu, ścigający złodziei polscy i niemieccy policjanci będą mieli jasność, co im wolno i jak daleko mogą się posunąć. Obecnie umowa czeka na ratyfikacje w Sejmie i Bundestagu.
- Kluczowe jest, aby ratyfikacja umowy przebiegła sprawnie. To nie jest sprawa polityczna. Potrzebujemy w obu krajach tej umowy. Zwłaszcza po polskiej stronie należy zrobić wszystko, aby ratyfikacja nie została wykorzystana jako element kampanii wyborczej. Byłoby to ze szkodą dla służb, pracujących na granicy oraz tamtejszych obywateli - podkreśla Łada.