Pierwszy prezes SN Stanisław Danrowski skomentował informację o umorzeniu śledztwa w sprawie domniemanej korupcji w sądownictwie. Odniósł się też tekstów, które opublikowały "Rzeczpospolita" oraz portal internetowy "Dziennika Gazety Prawnej".
- Tego rodzaju pisanie artykułów jest szkodliwe dla wymiaru sprawiedliwości i dla państwa polskiego – mówił na konferencji prasowej I prezes Sądu Najwyższego. Pomówienie sędziów Izby Cywilnej SN nie jest poparte żadnym dokumentem.
- Nikt nie wystąpi o ściganie o zniesławienie, ani o ochronę dóbr osobistych z powodów pryncypialnych – dodał sędzia Dąbrowski. Jakby to wyglądało, że sędzia SN dochodzi praw w sądzie rejonowym lub okręgowym. Powiedziałoby się, że sędzia wykorzystuje swoją przewagę jako sędzia SN. A zatem dziennikarz pomawiający może czuć całkowitą bezkarność. Nieodpowiedzialne pisanie w obliczu bezkarności jest zwyczajnie podłe – stwierdził sędzia Dąbrowski.
Według dziennikarza „Rzeczpospolitej” sędzia Izby Cywilnej SN w korespondencji mailowej z byłem sędziom NSA, mieszkającym w Piotrkowie Trybunalskim poprawił pismo procesowe, które miało doprowadzić do tego, aby w postępowaniu przesądowym w SN przyjąć je do rozpoznania.
- Takie zachowanie zasługuje na ściganie dyscyplinarne jako nieetyczne, nie jest przestępstwem – skomentował informacje dziennikarza I prezes. – Jednak nie mam żadnych materiałów , które uwiarygodniałyby taką tezę.
Sędzia Dąbrowski powiedział, że pisanie iż funkcjonariusze „ustalili, że emerytowany sędzia NSA i były członek KRS nawiązał kontakt z sędzią SN, a sędzia ten w zamian za łapówkę pomógł mu w napisaniu pisma” – to jest wielkie nadużycie.
Natomiast Mariusz Kamiński, były szef CBA napisał do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, że sprzeciwia się pomówieniem iż w sprawie korupcji sędziów Biuro złamało prawo.