Fundacja przedstawiła opinię przyjaciela sądu w sprawie naruszenia obowiązku ochrony tożsamości informatora przez dziennikarza.
Z opisu sprawy wynika, że w 2010 r. M. dostarczył dziennikarzowi materiały dotyczące nieprawidłowości, do jakich dochodzić miało w jego zakładzie pracy. Kontaktując się z redaktorem nie ujawnił żadnych swoich danych. Rozmówcy znany był jedynie jego numer telefonu. Dziennikarz postanowił skontaktować się z rzecznikiem prasowym spółki, w której M. był zatrudniony w celu weryfikacji przekazanych informacji. Dowiedziawszy się o tym, informator oświadczył, że wycofuje się ze współpracy i zaznaczył, że nie wyraża zgody na publikację wcześniej przekazanych materiałów. Niedługo potem dziennikarz odkrył, że do zarządu spółki wysłano list podpisany jego nazwiskiem, którego jednak nie był autorem. Sformułowano w nim pytania dotyczące nieprawidłowości, do których miało dochodzić w spółce. Dziennikarz poczuł się oszukany i postanowił ujawnić numer, z którego informator do niego dzwonił. Doprowadziło to do identyfikacji M. i w konsekwencji do rozwiązania z nim umowy o pracę.
Dowiedz się więcej z książki | |
Prawo prasowe. Komentarz
|
- Aby prasa mogła w sposób właściwy wykonywać swoją funkcję publicznego kontrolera, informatorzy muszą mieć zapewnioną odpowiednią ochronę. W przeciwnym razie będą obawiać się przekazywania dziennikarzom poufnych informacji, których ujawnienie często służy interesowi publicznemu” – czytamy w opinii Fundacji.
HFPC podkreśla w niej również, że tajemnica dziennikarska obejmuje wszelkie informacje, które nawet w sposób pośredni mogłyby przyczynić się do poznania tożsamości informatora. W opinii zaznaczono, że polskie przepisy przewidują tylko kilka sytuacji, w których dziennikarz zwolniony jest od zachowania tajemnicy: gdy zgodzi się na to informator oraz w sytuacji gdy informacja dotyczy szczególnie poważnego przestępstwa.
W opinii HFPC zauważa też, że „na gruncie prawa prasowego dziennikarz jest zobowiązany do zachowania tożsamości informatora w tajemnicy, gdy ten zastrzegł nieujawnianie swoich danych. - Dziennikarz nie ma więc swobody decyzji co do ochrony źródła, a ochrona ta nie może zależeć od jego nastawienia do danej sprawy lub do samego informatora. Instytucja tajemnicy dziennikarskiej nie spełniałaby wówczas swojej gwarancyjnej roli, której podstawą jest to, że jej dysponentem nie jest dziennikarz, ale dziennikarski informator – czytamy w opinii.