Członkowie pięciu grup politycznych pytali komisarz Cecilię Malmstrom na temat niedociągnięć w systemie oraz mówili o konieczności reform.
Za każdym razem, kiedy używamy telefonu komórkowego, internetu czy kiedy wysyłamy e-mail część naszych danych zostaje zatrzymana i przetrzymywana przez 6-24 miesięcy. Dyrektywa 2006/24/WE z dnia 15 marca 2006 r. w sprawie zatrzymywania generowanych lub przetwarzanych danych w związku ze świadczeniem ogólnie dostępnych usług łączności elektronicznej lub udostępnianiem publicznych sieci łączności (Dz. Urz. UE L 105 z 13.4.2006, s. 54) wymaga od państw członkowskich by utrzymywać wyłącznie dane na temat przesyłu, a nie treść wiadomości. Jednak państwa członkowskie obligują usługodawców do identyfikowania komunikatu, źródła, celu i lokalizacji.
Dyrektywa powinna zostać wdrożona do 2007 roku, ale wywołała wiele kontrowersji w niektórych państwach członkowskich. Trybunały konstytucyjne w Rumunii, Czechach i Niemczech zgłosiły wiele zastrzeżeń w tej sprawie.
W 2011 roku Komisja opublikowała ocenę, która podkreśliła przydatność zatrzymywania danych w walce z przestępczością i terroryzmem. Jednak zaostrzenie przepisów dotyczących prywatności sprawiło, że trzeba ja aktualizować.
Po pisemnych i ustnych pytaniach w pierwszej połowie 2012 roku posłowie z pięciu grup politycznych (Liberałowie, Socjaliści i Demokraci, Europejska Partia Ludowa, Zieloni, Zjednoczona Lewica Europejska/Nordycka Zielona Lewica) zażądali jasnego terminu publikacji raportu.
Komisarz Cecilia Malmstrom odpierała krytykę posłów mówiąc, że zatrzymywanie danych było: "konieczne dla ochrony ludzi przed krzywdą". Dodała również, że "egzekwowanie prawa w UE wymaga dostępu do tych danych". Zauważyła, że są one przechowywane przy zachowaniu ścisłych zabezpieczeń i są dostępne tylko w ograniczonym czasie.
Powiedziała również, że jest: "wiele aspektów tej dyrektywy, które muszą zostać ulepszone". Nowa dyrektywa powinna: zmniejszyć i zharmonizować okres przechowywania danych, mieć przejrzysty zakres typów danych, które mają być zachowywane, posiadać minimalne normy dotyczące dostępu i korzystania z danych, lepsze zabezpieczenia przechowywanych danych oraz spójne podejście do zwracania kosztów operatorom.
Alexander Alvaro, niemiecki deputowany liberałów podkreślił niecierpliwość PE w tej sprawie. "Dyskusja trwa już od 2005 roku, ale problemy techniczne pozostają nierozwiązane a kwestie prawne i ekonomiczne niewyjaśnione" - argumentował. "Wielu obywateli odrzuca tę dyrektywę. Mamy już tego dość i czekamy na rozwiązanie tej sprawy" - apelował.
Judith Sargentini, holenderska deputowana zielonych zażądała: "ram gwarantujących prywatność obywateli". "Obecne tylko naruszają tę prywatność. Państwa członkowskie nie udowodniły jeszcze, że zatrzymywanie danych jest użyteczne" - przekonywała. "Nadszedł czas, aby pozbyć się tej dyrektywy i rozglądnąć się za alternatywą" - mówiła.
"Musimy znaleźć równowagę między potrzebą bezpieczeństwa, a ochroną wolności" - powiedziała Sylvie Guillaume, francuska europosłanka socjaldemokratów. Ochrona danych osobowych została zapisana w Europejskiej Karcie Praw Podstawowych i dlatego "powinniśmy w tej sprawie działać".
Axel Voss, niemiecki deputowany chadeków przypomniał o rosnącej liczbie przypadków zastraszania lub mobbingu w internecie. "Ważne jest by nowa propozycja dyrektywy pozwoliła na jej szybkie i prawidłowe wdrożenie" - powiedział Voss. "Mamy takie zobowiązanie, ale musimy się upewnić, czy możemy je zrealizować" - dodał.
"Komisja powinna zmierzyć się z rzeczywistością i przyznać, że plan się nie powiódł" - powiedziała Cornelia Ernst z niemiecka deputowana Zielonych. Wdrożenie tej dyrektywy przebiegało inaczej w każdym państwie członkowskim. "Jeżeli Komisja nie ma nic innego do zaproponowania to powinniśmy poczekać z dyrektywą do orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości" - zauważyła.
Źródło: www.europarl.europa.eu, stan z dnia 26 października 2012 r.