Rada Ministrów przyjęła 25 marca projekt nowelizacji ustawy o wykonywaniu kary pozbawienia wolności poza zakładem karnym w systemie dozoru elektronicznego, przewidujący przesuniecie o ponad rok terminu wejścia tych przepisów w życie.

Najważniejsza zmiana proponowanej nowelizacji przewiduje, że ustawa wejdzie w życie 1 września 2009 r. podczas gdy uchwalony przez sejm w ubiegłym roku akt prany przewidywał, że ustawa ta zacznie obowiązywać 1 lipca 2008 r. - Zmiana terminu vacatio legis zawiązana jest - czytamy w komunikacie z posiedzenia Rady Ministrów - z potrzebą wyłonienia firmy odpowiedzialnej za dozór skazanych (tzw. podmiotu dozorującego). Niezbędny jest również czas na przygotowanie infrastruktury technicznej, potrzebnej do kontrolowania skazanych odbywających karę w systemie dozoru elektronicznego. 

Ustawa przygotowywana była przez ekipę Zbigniewa Ziobry jako jeden z wielu elementów reformowania polskiego wymiaru sprawiedliwości.  To akurat dobry pomysł, w wielu krajach już sprawdzony, pozwalający na różnicowanie kar za różne przestępstwa i stwarzający szansę na pewne rozluźnienie przeładowanych polskich więzień. Niektórzy nawet dziwili się, że minister nastawiony na zaostrzanie prawa i raczej zamykanie kogo się da, popierał taki projekt. Ale dobrze, tylko przyklasnąć, gdyby nie to, że szumnie uchwalana ustawa nie została przygotowana do jej stosowania w praktyce.

Już w uzasadnieniu projektu wymienione zostały wszystkie sprawy, które trzeba było załatwić, by nowe prawo mogło działać. Ustawę uchwalono, a o organizacyjną i techniczną infrastrukturę nie zadbano. Dlatego teraz Sejm musi się spieszyć, by przed 1 lipca przedłużyć vacatio legis ustawy. Nie ma wyjścia, tak trzeba zrobic, ale nie będzie to dobry przykład na jakość naszej legislacji, ani dowód dobrej organizacji służb państwowych.