Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) od lat apeluje o przystąpienie do Konwencji o statusie bezpaństwowców z 1954 r. oraz Konwencji o ograniczeniu bezpaństwowości z 1961 r.
Więcej: Raport: Polska zbyt mało uwagi poświęca problemowi bezpaństwowców>>>
W piątek organizacja organizuje w Warszawie konferencję na ten temat. Maria Pamuła, specjalistka ds. ochrony uchodźców w UNHCR, tłumaczy  dlaczego przystąpienie do konwencji jest potrzebne.

W jaki sposób człowiek staje się bezpaństwowcem?
Maria Pamuła: Bardzo często wynika to z rozmaitych, fatalnych zbiegów okoliczności. Ostatnio w mediach opisywany był przypadek dziewczyny, którą matka, obywatelka Rumunii, porzuciła w szpitalu po urodzeniu. Ktoś wpisał w karcie urodzenia dziecka, że matka była Rumunką, a zgodnie z polskim prawem, polskie obywatelstwo można nadać dziecku, jeśli rodzice są nieznani albo nie mają obywatelstwa. Więc w tej sytuacji było to niemożliwe. Dziewczynka została adoptowana przez polskich rodziców i dopiero gdy skończyła 18 lat i chciała wyrobić sobie dowód osobisty, usłyszała, że nie jest obywatelką Polski. Wcześniej nie był jej potrzebny żaden dokument potwierdzający obywatelstwo – nie jest wymagany, aby zapisać dziecko do lekarza czy szkoły. Władze rumuńskie odmówiły potwierdzenia jej tożsamości, argumentując, że nigdy o takim dziecku nie słyszały, w związku z czym dziewczyna jest w tym momencie bez żadnych dokumentów i bez obywatelstwa.

Gdybyśmy byli stroną konwencji o bezpaństwowcach, jej sytuacja byłaby inna?
M.P.: Tak, mogłaby uzyskać status bezpaństwowca, który legalizowałby jej pobyt w Polsce, a potem mogłaby starać się o polskie obywatelstwo. To jest ten typ procedury, który chcemy promować.
Mamy kilka osób, które przyjechały do Polski jeszcze w latach 90. – część po konflikcie w Jugosławii, część po rozpadzie ZSRR, ale nie zdążyły potwierdzić swojego obywatelstwa. Mieszkają po Polsce po 20 lat, ale ich status nie jest pewny. Nie mogą uzyskać paszportu ani dowodu osobistego, więc nie mogą wyjechać za granicę, a gdyby wyjechały – nie mają opieki konsularnej swojego kraju.
Był pan, który już chyba jedenasty rok próbuje uzyskać jakikolwiek dokument tożsamości. Pochodzi z Białorusi, to jego rodzice nie dopełnili formalności. Mieszkali najpierw po polskiej stronie, potem po wojnie granica się przesunęła i znaleźli się na Białorusi, ale obywatelstwa nie uzyskali. On przyjechał do Polski i próbuje swój pobyt zalegalizować, ale odbił się już od wszystkich możliwych drzwi. Dla takich osób rozwiązaniem byłaby konwencja.

Do czego by nas zobowiązywała?
M.P.: Do uznawania statusu osób, których obywatelstwa nie da się potwierdzić, a które przebywają w Polsce. Musielibyśmy też stworzyć odpowiednie procedury do weryfikacji wniosków o przyznanie tego statusu. Tu jednak konwencja pozostawia dużą swobodę poszczególnym krajom, można stworzyć krótką procedurę, wykorzystując obecne struktury administracyjne. Konwencja gwarantuje tez bezpaństwowcom podstawowe prawa – możliwość uzyskania pracy czy dostępu do świadczeń społecznych.
Tak naprawdę ona zapobiega wykluczeniu pewnej grupy osób, które nie mają ochrony ze strony żadnego kraju i - często nie z własnej winy - znalazły się w stanie prawnego zamieszenia.

Jaka jest skala tego problemu w Polsce?
M.P.: Z danych GUS wynika, że bezpaństwowość deklaruje 2 tys. 20 osób, jest też 8 tys. osób o niepotwierdzonym obywatelstwie. Z tym, że większość z tych osób jest w Polsce legalnie, na podstawie kart pobytu albo statusu uchodźcy czy innych form ochrony. W związku z czym zakładamy, że nawet gdyby Polska przystąpiła do tej konwencji i udzielała statusu bezpaństwowca, niewielka liczba osób zdecydowałaby się o niego ubiegać. Zwłaszcza, że ta konwencja nadaje naprawdę minimalne prawa, dużo mniejsze niż konwencja o statusie uchodźcy, której stroną jesteśmy od lat.
Z naszej perspektywy obawy przed przystąpieniem do niej są trochę niezrozumiałe. Zastanawiamy się, jakie są tego przyczyny. Z rozmów z przedstawicielami władz wiemy, że istniały obawy przed zalewem naszego kraju przez cudzoziemców, którzy utracili obywatelstwo, głownie z terenów byłego ZSRR i byłej Jugosławii. Jednak te grupy osób w większości uzyskały już jakąś formę legalizacji pobytu w innych krajach. Takie obawy w naszej opinii są nieuzasadnione. Mamy przykład Węgier, które kilka lat temu podnosiły ten sam argument, po czym przystąpiły do konwencji, stworzyły procedury i w tej chwili mają po kilka do kilkunastu wniosków rocznie, z czego około połowa jest uznawana.

Które jeszcze kraje nie przystąpiły do konwencji?
M.P.: Oprócz nas są to Malta, Estonia i Cypr. Polska dotychczas nie podpisała ani nie ratyfikowała konwencji.
UE w 2012 r. zobowiązała się na forum ONZ, że wszystkie kraje przystąpią zarówno do Konwencji o statusie bezpaństwowców z 1954 r., jak i Konwencji o ograniczeniu bezpaństwowości z 1961 r. Staramy się przypominać władzom polskim o tym zobowiązaniu.
W styczniu tego roku jedna z organizacji pozarządowych opublikowała raport „Bezpaństwowcy – niewidzialni w Polsce?”, który został rozesłany m.in. do parlamentarzystów. Niektórzy posłowie podjęli ten temat i wystosowano interpelację do MSW. Resort odpowiedział, że rozpoczął dyskusję o celowości przystąpienia Polski do konwencji.

Rozmawiała Agata Kwiatkowska (PAP)

akw/ bos/