Marek M. to znany w Trójmieście adwokat, wcześniej sędzia. Wybronił m.in. komendanta wojewódzkiego policji w Gdańsku Mariana P., oskarżonego o potrącenie samochodem pijanego mężczyzny. A także trójkę studentów, którzy zorganizowali nielegalną manifestację przeciwko wyborowi Leppera na wicemarszałka Sejmu.
W Opolu był obrońcą jednego z biznesmenów oskarżonych o wręczanie łapówek byłym SLD-owskim władzom miasta. Dość ważnej osoby w procesie, bo biznesmen ten opowiedział prokuraturze o korupcji w opolskim ratuszu.
Gdy sprawa była na etapie apelacji, czyli w 2009 r., mecenas M. przestał pojawiać się w sądzie. Nie stawiał się na rozprawy, a dzień wcześniej przesyłał faksem do sądu informację o nagłej chorobie. Rozprawy były więc odwoływane. Adwokat obiecywał, że dośle zaświadczenie lekarskie wystawione przez lekarza sądowego, ale na obietnicach się skończyło. A że proces dotyczył wielu osób, był skomplikowany i trwał już od kilku lat, to nieobecność mecenasa M. sąd uznał za szczególnie uciążliwą, bo przyczyniającą się przewlekłości procesu. Dlatego też Sąd Okręgowy w Opolu na początku ubiegłego roku nałożył na niego karę 2 tys. zł.
Adwokat nie sprzeciwił się karze, ale jej nie zapłacił. Po dziewięciu miesiącach oczekiwań sąd skierował sprawę do komornika. Jednak dwa tygodnie później sopocki komornik Aleksandra Treder poinformowała opolski sąd, że uznała, iż mecenasa M. nie stać na zapłacenie takiej kary. "Dłużnik nie wskazał mienia, z którego może być przeprowadzona egzekucja (...). Nie wykazuje w miejscu zamieszkania ruchomości o wartości handlowej. Wyposażenie mieszkania jest własnością małżonki, z którą dłużnik posiada rozdzielność majątkową. Dłużnik utrzymuje się z przypadkowych i nieewidencjonowanych dochodów. Nie deklaruje żadnych dochodów. Nie jest zgłoszony do ubezpieczenia społecznego" - uzasadniła Treder, zamykając sprawę. I obciążając opolski sąd kosztami swego postępowania w wysokości 30 zł i 10 gr.

Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto 17.01.2011.