Oczywiście, gdyby przyjąć skrajny wariant domniemania niewinności, wówczas stosowanie tymczasowego aresztowania byłoby niemożliwe. Natomiast obecny układ przepisów dotyczących tymczasowego aresztowania po prostu eliminuje nie tylko domniemanie niewinności, ale także prawo do obrony, kontradyktoryjność sprawy o areszt i kilka pomniejszych zasad - podkreśla na swoim blogu adwokat Michał Tomczak.
Podstawową przesłanką stosowania tymczasowego aresztowania jest duże prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanego czynu.
Nikt nawet nie próbuje zdefiniować tego pojęcia, które jest kluczowe dla stosowania tymczasowego aresztowania.
Wniosek prokuratora zawsze wskazuje na duże prawdopodobieństwo. Bo dlaczego miały nie wskazywać? - pyta retorycznie Tomczak
Prokurator faktycznie nie ma żadnego realnego obowiązku uwzględniania jakichkolwiek dowodów, który wskazywałyby na cokolwiek innego, niż duże prawdopodobieństwo. I oczywiście nigdy dowodów takich nie zbiera.

Czemu prokurator – w warunkach braku jakiejkolwiek bieżącej kontroli nad swoimi decyzjami – miałby sobie zawracać głowę zbieraniem dowodów, które podważają jego koncepcję, której wyrazem jest stosowanie aresztu? - pyta adwokat.
To, co dostaje do rąk sąd orzekający w sprawie tymczasowego aresztowania to wyselekcjonowany materiał. Co więcej, sądy same doszły już do przekonania – i utrwaliły taki pogląd w orzecznictwie – że sąd ocenia tylko te dowody, które wskazuje prokuratura jako uzasadniające duże prawdopodobieństwo. Sąd – mówią sędziowie z Sądem Najwyższym włącznie – nie może w postępowaniu aresztowym oceniać całości materiału dowodowego.
A zresztą – jak właściwie sąd miałby zbadać ten fragmentaryczny materiał dowodowy, skoro dostaje akta sprawy aresztowej w ostatniej chwili, a te akta niekiedy liczą kilkadziesiąt tomów? Samo przeczytanie istotnych dla stosowania aresztowania dowodów jest fizycznie niewykonalne.
Co końcowo daje taki efekt, że choć decyzje w sprawie aresztu podejmuje sąd, to faktycznie przesądza ją prokurator.
A to prowadzi nie tylko do notorycznego nadużycia prawa do wolności, ale też – do zupełnego rozmycia odpowiedzialności za to, kto za to odpowiada - konkluduje adwokat Tomczak.