Aby rozładować problem z niewielką liczbą potencjalnych patronów, trzeba dać szanse bycia nim każdemu adwokatowi – uważa Siemisław Gintowt. – Trudno, nie można obecnie stawiać patronom wymogu trzech czy pięciu lat doświadczenia. Nie jesteśmy w stanie tego zapewnić. Musimy założyć, że jeszcze przez kilka lat silna będzie fala wzrostowa na aplikację. Nie mam wątpliwości, że to w końcu minie, że zainteresowanie rodziców, aby ich dzieci zostały adwokatami – opadnie. Wynikać to będzie z realiów ekonomicznych, już dziś coraz mniej atrakcyjnych dla przeciętnego adwokata. Poza tym idzie niż demograficzny. To rozwiązanie byłoby więc tymczasowe.
Co do połączenia zawodu adwokata i radcy prawnego temat wydaje się przebrzmiały. Byłem i jestem za. Tym bardziej, że niemal nie ma różnic między nimi. Szkoda, że nie jesteśmy jednym dużym, silnym intelektualnie, ekonomicznie i organizacyjnie środowiskiem, mogącym mieć realny wpływ na legislaturę, jak również na nasz poziom wykształcenia zawodowego, strzegącym go przy pomocy własnego sądownictwa dyscyplinarnego, działającego w oparciu o nasze normy deontologiczne, oparte na kryteriach jednolitych dla wszystkich – dodaje dziekan.
Dziekan Gintowt przyznaje, że jest zwolennikiem wprowadzenia odstępstw od zakazu pozostawania w stosunku pracy. Uważa, że adwokat świadczący usługi na rzecz biznesu może być pracownikiem. Bo czym jest stały stosunek zlecenia, z którego część adwokatów korzysta? Różni się od umowy o pracę tylko tym, że nie zapewnia świadczeń emerytalnych. Dość tej hipokryzji! – podkreśla.